Połóg to niezwykle ważny dla kobiety etap, następujący tuż po porodzie. Pytanie, czy w sześć tygodni można doprowadzić do porządku wszystko to, co ciąża „wywróciła do góry nogami” przez ostatnie 9 miesięcy?
Połóg to okres, w którym świeżo upieczona mama powinna odzyskać siły po przebytej ciąży i porodzie, a jej ciało zregenerować się i wrócić do poprzedniej formy. Pytanie, czy w sześć tygodni można doprowadzić do porządku wszystko to, co ciąża „wywróciła do góry nogami” przez ostatnie 9 miesięcy?
6 tygodni to za mało?
Jak jednak trafnie zauważyliśmy na wstępie, w czasie pierwszych sześciu tygodni po porodzie zmiany, jakie zaszły w kobiecym organizmie dopiero zaczynają się cofać. Nie oznacza to wcale, że po upływie magicznych 42. dni wszystkie ślady po ciąży znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niektóre mogą towarzyszyć mamie już na zawsze, inne – przynajmniej przez najbliższe miesiące. Badania przeprowadzone niedawno przez dr Julie Wray z Salford University wykazały, że większość rodzących kobiet potrzebuje naprawdę sporo czasu, by w pełni wrócić do formy – czasami nawet 12 miesięcy. Warto oczywiście zauważyć, że mowa nie tylko o kondycji fizycznej, której szybki powrót wymusza na mamie samo maleństwo, ale także – a może przede wszystkim, stanie psychicznym.
Odrętwienie i smutek zamiast radości…
Choć wiele osób – szczególnie te, które nie miały jeszcze własnej przygody z macierzyństwem, wymaga od świeżo upieczonej mamy przede wszystkim ogromnej radości i szczęścia, sporo kobiet odczuwa owe uczucia ze swoistym opóźnieniem. Mowa nie tylko o wcale nierzadkich przypadkach tzw. baby bluesa czy nawet depresji poporodowej, ale także zwyczajnym zmęczeniu i przeciążeniu organizmu ostatnimi wydarzeniami. Wiele młodych mam opowiada ze zdziwieniem, że emocje, jakie pojawiły się u nich w pierwszych dniach czy nawet tygodniach po porodzie zupełnie je zaskoczyły.
Niesamowite zmęczenie, wyczerpanie psychiczne, zobojętnienie, odrętwienie, apatia, monotonia, przerażenie codziennością, no i ten nieoczekiwany brak tak oczekiwanej radości! Takie odczucia wcale nie są niczym dziwnym, a winne są im w pierwszej kolejności nadmiar wrażeń i emocji z ostatnich kilku miesięcy i godzin. W wielu przypadkach pełna radość i satysfakcja z macierzyństwa pojawia się dopiero po kilku, jeśli nie kilkunastu długich tygodniach, kiedy mama zaczyna układać sobie nowy świat w jakimś porządku, podejmuje powolne próby odnalezienia się w tej nowej sytuacji.
Wszystko zaczyna się w szpitalu…
A przynajmniej powinno. Tak twierdzi autorka wspomnianych wyżej badań, która zauważa, że mamę warto byłoby „wziąć pod lupę” już na oddziale położniczym. Jak słusznie przypomina, kiedyś kobiety spędzały tam znacznie więcej czasu po porodzie, niż dzisiaj – obecnie w przypadku porodu naturalnego i braku wskazań medycznych, mama opuszcza szpital wraz z dzieckiem już w trzeciej dobie po porodzie (czasami nawet wcześniej!) Nie ma mowy, by w tym czasie zdążyła choć w pewnym stopniu dojść do siebie – zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. A przecież to właśnie tutaj powinna mieć czas na spokojne odzyskiwanie sił – w miejscu, w którym może być spokojna o swoje nowonarodzone dziecko, jego zdrowie i bezpieczeństwo. W miejscu, gdzie może uczyć się pielęgnacji malca od fachowców, natychmiast rozwiewać rodzące się obawy i wątpliwości.
Nie jesteś z tym sama!
Choć położne, pielęgniarki i doradcy laktacyjni służą młodym mamom wsparciem, trudno ukrywać, że wiele pytań rodzi się dopiero w tzw. praniu. Mama nie może przecież przewidzieć, co sprawi jej trudność, a co pójdzie łatwiej, niż się spodziewała. Oczywiście mamy do dyspozycji położne środowiskowe, ale wiele problemów wymaga rozwiązania tu i teraz, nie zaś czekania na cotygodniową, czasami ledwie półgodzinną wizytę. „Na szczęście” są internetowe fora, a tam – same rozbieżności. Podczas gdy jedna mama robi tak, druga nie jest do tego przekonana, a trzecia absolutnie zabrania. Młoda mama staje w gąszczu tych porad zupełnie bezradna i czuje się „pokonana” przez własne dziecko. Jak łatwo się domyślić, podobne odczucia nieszczególnie wpływają na kondycję psychiczną młodej mamy, od której przecież wymaga się matczynej intuicji, bo ta – „zawsze podpowiada, jak trzeba”… Jeśli więc masz wrażenie, że coś jest z tobą nie tak, bo mimo tego, co piszą w twoim poradniku dla rodziców (i na większości portali parentingowych), sześć tygodni nie wystarczyło ci na odzyskanie pełni sił wiedz, że nie jesteś jedyna. Podobnie czuje się większość młodych mam!
A jak było u Was, kochane mamy? Czy po 6. tygodniach od porodu odzyskałyście pełnię sił i energii potrzebnej do opieki nad maluszkiem? Czekamy na Wasze doświadczenia!