A miało być, jak w amerykańskim filmie…

Są ojcowie, dla których świat z dzieckiem okazuje się prostszy niż przypuszczali. Dla innych sprawy nie wyglądają za różowo…



Podziel się na


Nie wzięli pod uwagę, że życie z malcem to także – a może przede wszystkim – nowe obowiązki, które całkowicie zmieniają priorytety codzienności.

Zmęczenie materiału

Ojcowie, pamiętajcie – Wasze kobiety przez cały dzień zmagają się nie tylko z dzieckiem, ale też z praniem, prasowaniem, gotowaniem i dziesiątkami podobnych nudnych i niewdzięcznych, a przecież potrzebnych czynności. Do tego często nie zauważamy tych wysiłków – bo przecież po powrocie do domu nie patrzymy na okna i firanki, wypowiadając jakże oczekiwaną kwestię na temat zasłon czy szyb. Niestety, trzeba mieć się cały czas na baczności – inaczej – nie dość, że nie włączamy się aktywnie w pomoc, to jeszcze nie doceniamy wykonanej pracy. Jeśli nie weźmiemy na siebie szybko części obowiązków – może czekać nas „kazanie” od żony lub – wedle uznania – wyliczanka zarzutów i skarg. Skupić się one mogą nie tylko na nas osobiście, ale także na naszej pracy, sytuacji „ogólnej” czy też przejść w kobiece użalanie się nad sobą, martwienie się wyglądem po ciąży itp. Wyjście jest więc tylko jedno – ponieść odpowiedzialność za własne czyny i pomóc partnerce w twardej walce z rzeczywistością.

A co TY zrobiłeś dla swojej rodziny?

Oczywiście, to o matce i roli matki mówi się najwięcej – ale nie oznacza to, że tata jest wyjęty spod prawa i sprawiedliwości, nie dotyczy go odpowiedzialność za dziecko i rodzinę. Chociaż nie ma w zbiorowej świadomości oraz popkulturze zbyt wielu wzorców super-tatusiów, to trzeba przełknąć gorzką pigułkę własnych ambicji i wziąć się do pracy. Może tak, jak kiedyś pisano wiersze o traktorzystkach, również i ojcowie zostaną w końcu docenieni przez artystów i społeczeństwo? Mówiąc poważnie, musimy sami odnaleźć swoją tożsamość w procesie wychowywania dziecka. Nie ulega wątpliwości, że koniecznym warunkiem jest czas, który wspólnie spędzamy z dziećmi. Córka czy syn tak naprawdę nie będą w stanie nas poznać, jeśli my będziemy wyłącznie kontynuowali zawodową krucjatę, mającą na celu utrzymywanie rodziny. Poprzez nieustanne przebywanie w pracy – a więc poza domem – pozostajemy z dala od (już tylko teoretycznie) najbliższych.

Zwycięzcy i przegrani

Każdy tata musi pamiętać, że może swoje dziecko utracić – jeśli nie nawiąże z nim prawdziwej i szczerej więzi. Są ojcowie, którzy w wyniku własnych błędów, niedojrzałości, także tysiąca innych powodów i pseudo-powodów, tracą kontakt z potomkami, a także z własną rodziną. Ich usprawiedliwienia giną w eterze, przeważnie niewarte uwagi. Są i tacy, którzy – mimo doskonałych warunków i życia w idealnej rodzinie – nie są w stanie podołać obowiązkom rodzicielskim. Przegrywają, czasem nawet niespecjalnie się starając, odpuszczając już na starcie. Kiedyś może dojdą do wniosku, że był to największy błąd w ich życiu. Żeby nie stanąć z nimi w szeregu, nie trzeba dokonywać cudów ani być bohaterem. Wystarczy starać się po prostu nie krzywdzić innych, a mieć na uwadze przede wszystkim dobro najbliższych. Tylko tyle i aż tyle powinno wystarczyć… na początek. Później powinno pójść już z górki, siłą rozpędu, ale nie bezwładu. Powodzenia.