Akcja „przedszkole” – adaptacja i sposoby mam

Pójście do przedszkola to dla malucha bardzo duże przeżycie i ogromna sprawa. Jak ułatwić mu adaptację?

mama u syn


Podziel się na


Spis treści
1. 
Jestem sobie przedszkolaczek
2. 
Najpierw adaptacja… rodziców?
3. 
Akcja „przedszkole” - jak to ułatwić dziecku?

Początki bywają trudne. Szczególnie, jeśli przed nami nowy etap – coś kompletnie nieznanego.

Jestem sobie przedszkolaczek

Przedszkole to w życiu każdego malucha bardzo ważny etap. Coś kompletnie nowego i nieznanego, często też wzbudzającego masę negatywnych emocji, jak strach czy niepokój. Pójście do przedszkola i adaptacja w nim to trudny i wymagający okres zarówno dla malucha, jak i jego rodziców.

Dziecko musi przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i codziennej rutyny, rówieśników i… rozstania z najbliższymi mu osobami, czyli mamą i tatą. A mama i tata… też mogą przeżywać własne trudności związane z wysłaniem pociechy do nowego miejsca. Do przedszkola trzeba więc przygotować zarówno siebie, jak i dziecko.

Najpierw adaptacja… rodziców?

Emocje rodziców oddziałują bardzo mocno na dzieci. Dlatego jeszcze zanim zaczniecie adaptację swojego malucha i przygotowywanie go do pójścia do przedszkola, musicie uporać się z własnymi obawami. To, że one występują nie jest ani niczym dziwnym ani też powodem do wstydu! W końcu posyłacie dziecko w zupełnie nowe miejsce, nowe otoczenie.

To jasne, że boicie się, czy sobie poradzi, czy będzie mu się tam podobało, czy znajdzie wspólny język z innymi dziećmi, czy polubi panie przedszkolanki… Żeby dobrze przygotować dziecko, opanujcie najpierw swoje emocje i uporajcie się z nimi. Maluch nie może widzieć w was strachu, wahania, niepewności, smutku, łez podczas pożegnania, bo wszystkie te nastroje przejmie, a to tylko utrudni mu przystosowanie się do nowego otoczenia.

mama i dziecko

Akcja „przedszkole” – jak to ułatwić dziecku?

  • Bądźcie dzielni – o tym mowa była wyżej, ale warto podkreślić jeszcze raz, jak ważna w procesie adaptacji do przedszkola jest postawa rodziców. Karolina, mama czteroletniego Ignacego wspomina, że największym jej błędem było okazywanie smutku i wahania podczas rozstania przy dziecku – Zdarzyło mi się raz trochę popłakać. Mam wrażenie, że to bardzo pogorszyło sprawę. To było dla mnie tak trudne, nie spodziewałam się. Kiedy mój mąż odprowadzał Ignasia, zaczął to robić, było znacznie lepiej. Odprowadzanie przez tatę jest czasem nawet sugerowane przez psychologów ze względu na to, że rozstaniu z mamą towarzyszą bardzo silne emocje.
  • Zapewniajcie dziecko, że rozstajecie się tylko na jakiś czas – bardzo ważna rada, którą warto wprowadzić w życie. Mimo, że nam, dorosłym, wydaje się, że skoro powiedzieliśmy coś już dwa razy tego samego dnia, to jest to jasne, to w przypadku dziecka jest trochę inaczej. Dobrze często zapewniać je o tym, że rozłąka jest tymczasowa. Możecie podawać konkretną porę powrotu (i zawsze się jej trzymajcie, dziecko musi ufać i być pewne, że wtedy po nie wrócicie). Przez pierwsze dni zwykle praktykuje się odbieranie dziecka nieco wcześniej i stopniowe wydłużanie czasu spędzanego z rówieśnikami.
  • Opowiadajcie o przedszkolu – to warto wcielić w życie zanim maluch pierwszy raz przekroczy próg przedszkola. Trzeba mu nowe miejsce przedstawić, opowiedzieć o nim. To świetnie sprawdziło się u Agnieszki, mamy czteroletniej Kingi. – Opowiadałam jej sporo o tym, co to jest przedszkole, po co się do niego chodzi, co tam jest. Nie przesadzałam też z przedstawianiem go jako krainę z bajki, bo to mogłoby sprawić jednak spory zawód. Bez ochów i achów, po prostu. Ale za to mówiłam, że mama i tata też chodzili do przedszkola, co tam robili. Na początku była mocno sceptyczna, ale z czasem ten temat gdzieś tam się przebił do świadomości i to „przedszkole” się stało czymś, na razie w teorii, znanym.
  • Zrozumcie płacz – dziecku nie wolno zabraniać płakać, nie wolno mu grozić („jak będziesz płakał nie zjesz lodów”). Dla malucha taka reakcja jest absolutnie naturalna. Co można więc zrobić? Rozmawiać, tłumaczyć, pomóc mu uporać się z negatywnymi emocjami, jakie wyzwala znalezienie się w całkiem nowej sytuacji – z niepewnością, strachem, smutkiem.
  • Przyzwyczajajcie do nowych sytuacji i uczcie samodzielności – dziecko, które nie chodziło do żłobka, warto zapoznawać z rówieśnikami (choćby na placu zabaw) czy zostawiać na jakiś czas pod opieką innych dorosłych – cioci, kuzynki, babci. Dobrze też bardziej zainteresować się jego samodzielnością. Agnieszka nazywa tę metodę „hartowaniem”.Taką radę dostałam od przyjaciółki i jakiś czas przed rozpoczęciem przedszkola zaczęłam faktycznie bardziej kłaść nacisk na zabawy z innymi dziećmi czy na to, żeby zostawała na kilka godzin z kimś innym niż rodzice i na to, żeby faktycznie coraz więcej rzeczy robiła sama. Wydaje mi się, że to pomogło.
  • Dajcie maluchowi „kawałek domu” do przedszkola – Klaudia, mama pięcioletniej Helenki, chwali metodę „pluszaka”. – Jeszcze zanim Helka poszła do przedszkola, wybrała którą zabawkę chce tam ze sobą zabrać. Wiedziała, że to może być tylko jedna więc wybór był długi i zmieniał się kilka razy. Ostatecznie padło na pluszowego kotka, który był jej towarzyszem i w pewien sposób „pomagał”, był takim wsparciem i łącznikiem z domem. Faktycznie, znana zabawka, koc, poduszka z domu mogą wzmóc u maluszka poczucie bezpieczeństwa, będą kojarzyły się z domem i rodzicami.
  • Spodziewajcie się niespodziewanego – ciężko przewidzieć, jak przebiegnie adaptacja – gładko, czy może wręcz dramatycznie. Może zdarzyć się, że po początkowym zachwycie dziecko będzie miało kryzys, problemy zaczną się po pewnym czasie. Początki mogą być bardzo trudne, ale z pewnością warto być konsekwentnym, nie opuszczać dni w przedszkolu (chyba, że dziecko jest chore) i nie pokazywać, że można was – rodziców – „zmiękczyć” płaczem i awanturami. To trudne, oczywiście, ale trzeba to przejść.

Rozmawiać, wspierać, tłumaczyć, otaczać zrozumieniem i miłością.