Odsetek kobiet zachodzących w ciążę w kilka miesięcy po porodzie jest wciąż bardzo duży. Jest to konsekwencja pokutującego wśród kobiet przekonania, że podczas połogu i laktacji nie można zajść w ciążę.
Karmienie piersią wyzwala intensywną produkcję prolaktyny – wtedy stężenie hormonu jest najwyższe, a po zakończeniu podawania pokarmu stopniowo opada. Im dłużej trwa pojedyncze karmienie i im częściej się ono odbywa, tym więcej prolaktyny krąży we krwi. Na tyle, by zahamować owulację, ale nie na tyle, by skutecznie ochronić przed ciążą. Karmienie piersią nie jest odpowiednią metodą antykoncepcyjną po porodzie!
Mleczna ochrona?
Skąd wzięło się przekonanie, że karmienie piersią to najlepsza metoda antykoncepcyjna dla świeżo upieczonych mam? Być może przetrzesz oczy ze zdumienia, ale z… fizjologii. Fakt, że laktacja wpływa na zdolność rozrodczą kobiet wynika wprost z zasad funkcjonowania organizmu. Wszystko za sprawą prolaktyny – hormonu odpowiedzialnego za powstawanie w gruczołach piersiowych mleka, który hamuje wydzielanie FSH (hormonu folikulotropowego) i LH (hormon luteizujący), a w konsekwencji owulację i menstruację.
Tabletki nie dla każdej mamy
Antykoncepcja hormonalna po porodzie jest niewskazana dla kobiet karmiących piersią. Alternatywą może być specjalna, jednoskładnikowa pigułka „mini”. Świeżo upieczone mamy, chcące odczekać z kolejnym dzieckiem lub w ogóle nieplanujące następnej ciąży, mają nie lada kłopot z zabezpieczeniem się przed zapłodnieniem. O ile w przypadku kobiet niekarmiących piersią problem rozwiązuje się niejako sam – mogą bowiem śmiało korzystać z antykoncepcji hormonalnej – o tyle mamy podające dziecku pokarm naturalnie muszą poszukać rozwiązania bezpiecznego i wygodnego jednocześnie. A o to, niestety, nie jest łatwo.
Najpopularniejsze i najskuteczniejsze metody antykoncepcji to nadal pigułki i plastry antykoncepcyjne – jedne i drugie zawierają jednak estrogeny – kobiece hormony, których działanie na dziecko – przyjmujące go wraz z pokarmem – wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Dwuskładnikowa antykoncepcja hormonalna dla kobiet karmiących jest więc niewskazana. Alternatywa?
Pigułka „mini”
Przeciwnicy mechanicznej ochrony przed ciążą, czyli w głównej mierze prezerwatyw, mogą odetchnąć spokojnie. Na rynku dostępna jest już forma antykoncepcji hormonalnej bezpieczna dla kobiet karmiących piersią. To tzw. minipigułka, która różni się od tej tradycyjnej zawartością hormonów. A właściwie hormonu, bo w jej składzie znajdziemy tylko jeden, występujący zwykle w parze z estrogenami, hormon – progestagen. Jest on bezpieczny dla dziecka i nie powoduje zatrzymania owulacji – cykl może przebiegać tak jak dotychczas, nie wyłączając jajeczkowania.
Pigułka „mini” ma za zadanie przede wszystkim zwiększyć gęstość śluzu szyjkowego i, w konsekwencji, utrudnić plemnikom dotarcie do komórki jajowej. Taką antykoncepcję można zacząć stosować już w 3 tygodnie po porodzie. Jej wskaźnik Pearla wynosi blisko 3, a najczęstsze skutki uboczne przy przyjmowaniu takiej minipigułek nie różnią się znacząco od tych występujących w przypadku standardowej ochrony hormonalnej przed ciążą (są to niewielkie zaburzenia cyklu, obniżone libido czy wahania masy ciała). Przyjmowana przez 28 dni, bez typowej, 7-dniowej przerwy, jest znacznym ułatwieniem dla świeżo upieczonych mam, które nie planują w najbliższym czasie kolejnej ciąży.