Szczepionki i debata, czy szczepić dzieci należy czy też nie, to temat powodujący wiele kontrowersji. Niedawno w tej sprawie wypowiedział się włoski Sąd Najwyższy.
Zrodził się tak zwany „Ruch antyszczepionkowy” – osoby, które nie chcą szczepić swoich dzieci uważają, że substancje zawarte w szczepionkach są bardziej szkodliwe dla zdrowia niż choroby, przed którymi mają chronić. Niedawno w tej sprawie wypowiedział się włoski Sąd Najwyższy.
Ruch antyszczepionkowy – skąd się wziął?
Jeśli chcemy pokusić się o poszukanie konkretnej daty, można wskazać, iż Ruch antyszczepionkowy istnieje od 1998 roku. To wtedy w bardzo znanym medycznym magazynie „The Lancet” opublikowany został artykuł doktora Andrewa Wakefielda. Co tak ważnego znalazło się w owym tekście, że rozpoczął on w wielu kręgach odwrót od szczepionek?
Do szpitala trafiło dwanaścioro dzieci – u ośmiu z nich w czasie nie dłuższym niż dwa tygodnie po podaniu szczepionki MMR (to szczepionka przeciwko różyczce, odrze i śwince) pojawiły się objawy autyzmu oraz choroba jelit. Artykuł został bardzo nagłośniony, a wielu rodziców zaprzestało szczepienia swoich dzieci z obawy przed tym, iż dostaną one autyzmu.
Tendencyjne badania
Okazało się jednak, że po bliższym przyjrzeniu się badaniom przeprowadzonym przez Wakefielda rodzą się ogromne wątpliwości co do ich rzetelności. W opisywanej grupie dzieci tylko w jednym przypadku objawy autyzmu były prawdziwe, pojawiły się jednak dopiero kilka miesięcy po podaniu szczepionki. Co więcej, dzieci do badania były dobierane celowo, można powiedzieć, że pod pewną tezę, a wszystko było inspirowane przez niewielką organizację antyszczepionkową. Nikomu nie udało się zyskać potwierdzenia, że faktycznie szczepionki mogą powodować autyzm. Sam Wakefield został skreślony z rejestru lekarzy, stracił prawo do wykonywania zawodu, a jego artykuł, po 12 latach od publikacji, wykasowano z bazy pisma The Lancet. Machina jednak ruszyła, a w kręgach antyszczepionkowców stwierdzenie, że szczepionki powodują autyzm jest w dalszym ciągu uznawane za prawdę.

Orzeczenie Sądu Najwyższego we Włoszech
Bardzo istotny krok w walce z przeświadczeniem, że szczepionki powodują autyzm postawiono całkiem niedawno. Końcem lipca 2017 roku włoski Sąd Najwyższy orzekł, że nie ma związku między szczepionkami a autyzmem. Warto również dodać, że w tym kraju wprowadzony został dekret wymagający od rodziców przedstawienia zaświadczenia o szczepieniu dziecka jeśli chcą zapisać je do przedszkola czy żłobka, a nawet – szkoły.
Włoscy antyszczepionkowcy są oczywiście oburzeni takim stanem rzeczy, organizują demonstracje i protesty, wychodzą na ulice by bronić swojego punktu widzenia. Sprzeciwiają się zarówno orzeczeniu, jak i dekretowi.
Bój o odszkodowanie
Wspomniane wyżej orzeczenie było związane z bardzo konkretnym przypadkiem. Ojciec chłopca chorego na autyzm domagał się odszkodowania, ponieważ twierdził, że choroba została wywołana podaniem szczepionki przeciwko polio. Mężczyzna złożył pozew z wnioskiem o zadośćuczynienie, który najpierw został odrzucony przez sąd apelacyjny w Salerno. Włoski Sąd Najwyższy podtrzymał decyzję sądu apelacyjnego. Argumentem za nią był brak jakiejkolwiek potwierdzonej medycznie, przez środowisko naukowe korelacji między szczepionkami a autyzmem. Mówiąc prościej – obecnie nie ma na to żadnych dowodów.
Ruch antyszczepionkowy w Polsce
W naszym kraju Ruch antyszczepionkowy faktycznie powiększa się, jednak daleko nam do chociażby Włoch. W 2015 roku zanotowano w Polsce 16 600 tysięcy odmów zaszczepienia dziecka, w 2016 – już ponad 23 tysiące. To sporo więcej niż jeszcze kilka lat temu i widać tendencję wzrostową – jeszcze w 2002 roku liczba ta była znacznie mniejsza i wynosiła 2,2 tys. Dane te podaje Narodowy Instutut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny.
Oczywiście nie wszystkie przypadki można wiązać z Ruchem antyszczepionowym. Niektóre z dzieci zaszczepiono później, innym podano tylko niektóre szczepionki. Warto też zwrócić uwagę, że podane wyżej liczby dotyczą jedynie odmów podania szczepionek, a nie ilości niezaszczepionych dzieci. Rodzice mogli wielokrotnie odmawiać zaszczepienia jednego dziecka i owa odmowa każdorazowo zostawała wliczona do statystyki. Tym niemniej, nawet biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności można pokusić się o stwierdzenie, że liczba świadomie nieszczepionych dzieci wzrasta.