Choroba lokomocyjna to efekt konfliktu pomiędzy wzrokiem a narządem równowagi.
Oczy dziecka rejestrują zmieniające się otoczenie, podczas gdy błędnik nie rejestruje zmian położenia ciała. W odpowiedzi na ten konflikt mózg uruchamia reakcje obronne, czego skutkiem są mdłości i wymioty. Na szczęście problem ten stosunkowo rzadko pojawia się wśród niemowląt, które są przyzwyczajone do kołysania wózka i – choć rozpowszechnia się wśród przedszkolaków – szybko mija wraz z wiekiem.
Królewska jazda
Jeśli mamy przed sobą dłuższą jazdę samochodem czy innym środkiem lokomocji, powinniśmy zapewnić dziecku maksymalne bezpieczeństwo i komfort. Podstawowe zasady higieny jazdy z maluchem obejmują więc trzymanie się stałych prędkości, gładkich nawierzchni, zapewnienie średniej temperatury (unikamy zimna i gorąca, w tym długotrwałego korzystania z klimatyzacji) oraz w miarę możliwości częste przystanki, podczas których malec może pooddychać świeżym powietrzem. Postoje dają jeszcze jeden plus – dziecko ma szansę na zmianę ułożenia, a przecież wiadomo, żeby długie trwanie w tej samej pozycji nie wpływa korzystnie na żołądek.
Planowanie posiłków
Niezależnie od tego, czy dziecko je już przeciery ze słoiczków czy nadal trzyma się mleka, posiłki mogą odbywać się tylko na postojach. Jeśli nasze dziecko ma kłopoty z podróżowaniem, nie powinno się podawać mu wcześniej obfitego posiłku. Na około dwie godziny przed wyjazdem lepiej zapewnić jednak szkrabowi małe co nieco, na wypadek ewentualnych skurczów żołądka wynikających z głodu. Należy też pamiętać o żelaznych zasadach karmienia. Niezależnie od tego, czy dziecko je już przeciery ze słoiczków czy nadal trzyma się mleka, posiłki mogą odbywać się tylko na postojach. Na pewno w podróży przydadzą się nam wilgotne chusteczki i zapasowe ubranko – na wypadek, gdyby po posiłku doszło jednak do małej niespodzianki. Gdy mowa o zaspokajaniu pragnienia – jeśli dziecko karmione jest piersią, powinno mu to wystarczyć, jeśli jest karmione z butelki – podawajmy mu wodę mineralną przeznaczoną dla niemowląt.
Apteczka malucha
Niestety, jeśli chcemy mieć pewność, że nie sprowokujemy niepożądanej reakcji organizmu, musimy uciec się do metod nadgryzionych przez ząb czasu. Warto też zastanowić się nad dodatkowym zabezpieczeniem przed niedogodnościami podróży. Pamiętajmy jednak, że w przypadku niemowlaka odpadają leki – nawet te bezpiecznie dla małych dzieci. W tej sytuacji można pokusić się o wypróbowanie sposobu na poły z czasów babć, na poły z dziedziny placebo. Chodzi o… zaklejanie pępka plastrem, które rzekomo zabezpiecza nerw błędny odpowiedzialny za mdłości. Jako że nie mamy nic do stracenia, warto spróbować.
Niestety, jeśli chcemy mieć pewność, że nie sprowokujemy niepożądanej reakcji organizmu, musimy uciec się do metod nadgryzionych przez ząb czasu. Z preparatów, które nie powinny spowodować żadnych problemów, a pomogą naszemu dziecku w podróży, można wymienić lek homeopatyczny w postaci tabletek – Cocculine, ewentualnie syrop Diphergan. Locomotiv w postaci syropu (zawierający wyciąg z kłącza imbiru) jest uważamy za dobrą alternatywę, niemniej jednak konieczna jest wcześniejsza konsultacja z lekarzem – jeśli zamierzamy podać go dziecku, które nie ukończyło trzech lat. Podobnie rzecz się ma z plastrami akupresurowymi Transway, których nie zaleca się dla dzieci poniżej wspomnianej granicy wiekowej.
Śmiało do przodu!
Wraz z czasem, kiedy nasze dziecko będzie rosnąć, choroba lokomocyjna może przybrać na sile. Na szczęście jednak wtedy już będzie można bez przeszkód korzystać z szeregu preparatów jeszcze niedostępnych dla niemowlaka. A tymczasem, szerokiej drogi! I nie zapomnijcie wziąć wszystkich rzeczy niezbędnych dla malucha – nie tylko przydadzą się w podróży, ale i po dotarciu na miejsce.