We Wrocławiu powstała pierwsza porodówka dla matek z nieuleczalnie chorymi dziećmi
Czasami bywa tak, że ledwo przywitamy swoje dziecko na tym świecie, musimy je pożegnać. To wyjątkowo trudne i bolesne doświadczenie. I wyjątkowo trudno przeżywać je w towarzystwie innych, szczęśliwych rodziców, którzy często nawet nie zdają sobie sprawy z naszej tragedii. We Wrocławiu powstała pierwsza porodówka dla matek z nieuleczalnie chorymi dziećmi
Większość mam, które doświadczyły śmierci dziecka przy lub zaraz po porodzie, a także tych, których dzieci urodziły się z ciężkimi, nieuleczalnymi wadami mówi tym samym głosem: jednym z największych problemów tuż po narodzinach była konieczność przebywania na sali ze szczęśliwymi matkami i ich zdrowymi, ślicznymi dziećmi.
Nie, to wcale nie egoizm. Zazdrość? Nawet jeśli, to zupełnie normalna.
Patrząc na radosne twarze matek i ich partnerów, na to, jak z czułością tulą w ramionach swoje nowonarodzone dzieci myślały o tym, że niebawem wrócą do domu, gdzie czeka ich pięknie urządzony pokoik, sterta dziecięcych ciuszków i obowiązki, których dla nich – matek nieuleczalnie chorych dzieci – zabraknie. Tak, to prawda, że w najbliższym czasie każde napotkane dziecko będzie budziło w takiej mamie smutne wspomnienia, ale teraz, kiedy wszystko jest jeszcze świeże, „otwarte”, jest jej wyjątkowo trudno patrzeć na szczęście innych. Potrzebuje czasu, by oswoić się z tą sytuacją, zaakceptować, zrozumieć.
Po stracie dziecka
Konieczność przebywania na jednej sali kobiet, które urodziły zdrowe dzieci i tych, którym los odebrał tę możliwość jest trudna także dla drugiej strony. Niełatwo w pełni cieszyć się swoim szczęściem, patrząc na cierpienie innych. Podobną sytuację przeżyła Natalia:
– Zaraz po porodzie trafiłam na salę, w której leżała już inna dziewczyna. Zagadnęłam ją, zapytałam, kiedy rodziła, jak ma na imię jej dziecko. Odpowiadała na pytania, sama spytała o to samo, ale była jakaś taka smutna. Nie miałam na tyle odwagi, żeby zapytać ją, czy z jej synkiem wszystko w porządku – wspomina młoda mama. – Jakiś czas później odwiedziła ją mama, nie wiem dokładnie o czym rozmawiały, bo u mnie był wtedy mąż, ale jedno słowo przykuło moją uwagę: pogrzeb. Zauważyłam, jak młoda mama ociera łzy, wyciera nos, byłam przekonana, że zmarł jej ktoś bliski...
Dzisiaj Natalia wie już, że chodziło o formalności związane z pogrzebem dziecka – tak, właśnie tego, które kilka godzin wcześniej przyszło na świat. Urodziło się z zespołem wad, który pozwolił mu jedynie na dwie doby życia.
– Gdybym wiedziała, na pewno byłabym bardziej taktowna, nie pytałabym o dziecko, nie zachwycała tak swoim synkiem… Z drugiej strony myślę, że może ona celowo nie powiedziała mi prawdy, że nie chciała burzyć mojego szczęścia..? – zastanawia się dziś Natalia.
Porodówka – dla niektórych miejsce urodzin, dla innych śmierci
Jedno jest pewne – miejsce, gdzie matki nieuleczalnie chorych dzieci mogłyby w spokoju „nacieszyć” się swoim dzieckiem, życiem, które będzie trwało kilka dni – a może kilka godzin, było potrzebne od dawna. Jak na razie potrzebę tę dostrzegł Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu, tworząc porodówkę hospicyjną. Salę porodową dedykowaną właśnie im – matkom, które zdecydowały się podjąć ten ogromny trud i urodzić dziecko, któremu nie będzie dane żyć.
Sala dla rodziców nieuleczalnie chorych maluchów jest odizolowana od centralnego bloku korytarzem – dzięki temu rodzice mogą w spokoju czekać na narodziny dziecka i nacieszyć się nim już po narodzinach. Bez krzyków innych rodzących i płaczu maluszków, bez odwiedzających, bez szpitalnego gwaru i zgiełku. Bez współczujących spojrzeń i słów pocieszenia, które i tak nic nie pomogą. Sala urządzona jest „po domowemu”, jest pudełko z becikami, czapeczkami i śpioszkami, które – choć może w podobnej sytuacji wydają się banałem, pozwalają nie skupiać się tylko na tym, co złe, choć przez chwilę poczuć się szczęśliwymi rodzicami. Pozwalają stworzyć domową, intymną atmosferę i pobyć ze swoim dzieckiem tak po prostu, „normalnie”. Utulić, ukołysać, zachować w pamięci widok „zwyczajnego” maleństwa – niekoniecznie w otoczeniu medycznych urządzeń (choć i te z konieczności muszą się tam znajdować). Oprócz odrębnej sali, rodzice otrzymają także pomoc ginekologa i psychologa.
Opieka hospicyjna dla ciężarnych
Co ważne, program opieki hospicyjnej we wrocławskim szpitalu funkcjonuje z powodzeniem już od trzech lat – odrębna sala jest tylko jego kontynuacją. Dla kobiet, które decydują się na utrzymanie ciąży, o której wiadomo, że jej finał będzie smutny, wprowadza się specjalny program działania – ustala się zasady prowadzenia ciąży i przebiegu porodu, a także postępowania już po narodzinach (np. kwestia odstąpienia od ratowania życia za wszelką cenę, by pozwolić maleństwu spokojnie odejść). Specjaliści zauważyli bowiem, że rodzice spodziewający się ciężko chorego dziecka – bez szans na przeżycie, mają zupełnie inne potrzeby i oczekiwania niż ci, którzy czekają na zdrowego maluszka.
W obliczu tragedii, jaką jest utrata dziecka trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywne aspekty – co byśmy nie zrobili, jak bardzo nie pomagali rodzicom i tak nie zmniejszymy ich bólu i dramatu.
A jednak swoją inicjatywą wrocławski szpital pokazuje, że dostrzega rodziców nieuleczalnie chorych dzieci – że widzi ich cierpienie i rozumie ich potrzeby. Tworząc oddzielny oddział porodowy uświadamia nam wszystkim, że oni nie potrzebują pocieszenia i współczucia – potrzebują czasu i miejsca, gdzie będą mogli w spokoju pożegnać się ze swoim dzieckiem i uporać się ze stratą „po swojemu”. Pozostaje mieć nadzieję, że inne szpitale pójdą teraz śladem wrocławskiej placówki i nie pozostanie ona tylko godnym naśladowania wyjątkiem.