Z miejscami w żłobkach jest problem. Dlatego, choć zakrawa to na ponury żart, najlepiej swoją pociechę zapisać od razu po porodzie, a nawet… jeszcze wcześniej.
W pewnym momencie – jeszcze podczas ciąży, bądź już po porodzie, każda kobieta chcąca wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim zetknie się z tematem opieki nad dzieckiem. Babcia? Opiekunka? Żłobek? To ostatnie u wielu wywołuje wręcz nieprzyjemny dreszcz. Tyle w końcu słyszy się o zapisach, niekończących się kolejkach, liście rezerwowej dla maluchów.
Żłobkowy problem
Mało która przyszła mama zdaje sobie z całą świadomością sprawę z tego, jak wygląda „żłobkowy problem” w naszym kraju. Owszem, słyszy się historie o rocznym oczekiwaniu na miejsce, zapisach dzieci, które jeszcze się nie urodziły… Jednak dopiero, kiedy problem zacznie dotyczyć nas, w pełni widać jego skalę. A ów problem polega na tym, że żłobków, i co za tym idzie, miejsc w nich, jest po prostu za mało. I to o wiele za mało.
To ogromny kłopot w sytuacji, kiedy kobieta, chcąc wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim, nie ma możliwości zostawienia malucha po opieką babci, nie chce też bądź nie może sobie pozwolić na wynajęcie opiekunki. Wtedy rozwiązaniem jest właśnie żłobek. O ile… dziecko się do niego dostanie przed ukończeniem pierwszego roku życia.
Dlaczego brakuje miejsc w żłobkach?
Oczywiście, że cała sytuacja, a raczej jej skala, jest wręcz absurdalna. Gdyby brakowało kilku miejsc – w porządku. Ale jeśli, przykładowo, żłobek może przyjąć 35. dzieci, a na miejsca czeka… 85, lub też oczekiwanie trwa dwa lata, sytuacja jest co najmniej niepokojąca.
Kiedyś żłobków było więcej niż obecnie, świeciły jednak pustkami – dzieci było w nich bardzo mało. Właśnie dlatego systematycznie zamykano kolejne placówki, bez zastanawiania się, co będzie, kiedy przyjdzie wyż demograficzny. I faktycznie, taki moment nadszedł. Mimo kilku prób poprawy sytuacji przez rządzących, m.in. wejścia w życie tzw. ustawy żłobkowej w 2013 roku, miejsc nadal brakuje.
Naprawdę aż tak wcześnie?
Może się wydawać, że zapisanie dziecka do żłobka zaraz po porodzie to jakiś żart. Niestety, nic z tych rzeczy. To wręcz całkiem rozsądny pomysł, a w wielu przypadkach (w zależności od miejsca zamieszkania) nawet konieczność, jeśli mama chce po roku urlopu macierzyńskiego wrócić do pracy.
Co ciekawsze, niektóre pary zapisują do żłobka swoje jeszcze nienarodzone pociechy. W niektórych miastach jest to możliwe, a pracownicy żłobków nie widzą w tym niczego dziwnego. Dla nich taka sytuacja to coś całkiem normalnego. W takiej sytuacji we wniosku należy wpisać spodziewaną datę narodzin malca i dzwonić do żłobka raz w miesiącu aby potwierdzać swoje miejsce w kolejce i dalsze zainteresowanie. Takie zachowanie nie może dziwić biorąc pod uwagę, że dziecko może czekać na swoją kolej rok czy półtora.
Niektórzy rodzice zapisują malucha do kilku żłobków. To w wielu miastach nie jest zabronione, jednak warto sprawdzić zasady przed podjęciem takiej decyzji. Mama i tata liczą na to, że postępując w ten sposób zwiększą swoje szanse. Bo w jednym miejscu dziecko może być przecież 200. w kolejce, w innym 189., a w jeszcze innym – 328. Zazwyczaj pierwszym wyborem są żłobki publiczne ze względu na nieco niższą cenę niż placówki prywatne. Jednak konkretny koszt zależy od gminy – w wielu dofinansowane są zarówno żłobki publiczne, jak i prywatne. Co ważne, nie ma „rejonizacji” rodzice mają więc wolność wyboru.
Zwiększone szanse
W jakich sytuacjach przysługuje pierwszeństwo w zapisie do żłobka?
- Jeśli obydwoje rodzice pracują.
- Rodzic samotnie wychowuje dziecko.
- Dziecko jest z rodziny wielodzietnej (więcej niż dwoje dzieci).
- Dziecko jest w rodzinie zastępczej.
- W przypadku niektórych placówek – meldunek w rejonie zwiększa szanse.
Procedura zapisu
To, jak wygląda procedura zapisu, zależy od konkretnego żłobka. W jednych obowiązują zapisy internetowe, w innych dokumenty trzeba wydrukować i osobiście złożyć. W tym przypadku nie ma reguł ujednolicających cały proces, trzeba więc dowiedzieć się w konkretnej placówce, bądź na jej stronie WWW, jak można zgłosić dziecko. To, że przy zapisach wymagany jest PESEL, podczas gdy dziecko jeszcze go nie ma, to nie przeszkoda. Można podać go w późniejszym terminie.