Po latach starań dwie kreski na teście ciążowym. Czy fakt, że do ciąży doszło w wyniku in vitro powoduje, że jest bardziej zagrożona?
Najpierw długie bezskuteczne starania, potem niezliczone badania, wreszcie decyzja – in vitro. I kolejne badania, próby, transfery. Wreszcie – tak, udało się! Jesteś w ciąży – to już pewne. Nieopisana radość, ciągłe niedowierzanie, no i ta nieustająca obawa – jak będzie wyglądać twoja ciąża? Tak samo, jak wyglądałaby wtedy, gdyby udało się zajść w nią naturalnie? A może zupełnie inaczej? Na co powinnaś się przygotować?
Gdzie prowadzić ciążę po in vitro?
Wiele kobiet zastanawia się, czy ciąża uzyskana metodą in vitro powinna być prowadzona w klinice leczenia niepłodności, pod kontrolą specjalisty tej dziedziny. Tymczasem ciążę po in vitro traktuje się pod tym względem jak każdą inną ciążę – może ją prowadzić dowolny ginekolog, np. ten, u którego kobieta leczyła się wcześniej i do którego ma zaufanie. Oczywiście lekarz powinien wiedzieć, że ciąża powstała w wyniku transferu i jaka jest przyczyna niepłodności. Bo to właśnie ona może generować więcej czynników ryzyka. Wówczas postępowanie w trakcie ciąży jest nieco ostrożniejsze.
Jeśli ciąża przebiega normalnie, nie ma potrzeby wykonywania dodatkowych badań ani przeprowadzania wizyt kontrolnych częściej niż ma to miejsce w przypadku ciąży naturalnej. Po in vitro zaleca się wykonywanie badań prenatalnych, ale te coraz częściej są standardem także w czasie naturalnej ciąży. Nie ma też konieczności odbywania wizyt w ośrodku leczenia niepłodności.
Zalecenia, jakie otrzymuje przyszła mama zaraz po potwierdzeniu ciąży są takie same, jak po naturalnym poczęciu. Jedyną różnicą jest ta, że lekarz może zalecić profilaktyczne przyjmowanie progesteronu służącego podtrzymaniu ciąży (pacjentki otrzymują lek standardowo w okresie okołotransferowym aż do przeprowadzenia testu ciążowego, a w przypadku pozytywnego wyniku – do około 12. tygodnia).
Czy ciąża po in vitro jest bardziej zagrożona?
To naturalne, że kobieta, która starała się o ciążę latami, a do tego uzyskała ją dopiero za pomocą procedury zapłodnienia pozaustrojowego, odczuwa ogromny strach o jej przebieg. Obawia się o jej utratę zdecydowanie bardziej niż inne kobiety, bo wie, że jeśli ją utraci, starania o kolejną nie przyjdą łatwo, a następnego „sukcesu” nikt nie zagwarantuje.
W miarę możliwości trzeba jednak niwelować ów stres, bo to właśnie on może zdziałać najwięcej szkody. Badania wyraźnie mówią, że ciąża powstała w wyniku zapłodnienia in vitro nie jest „z zasady” ciążą wysokiego ryzyka, bardziej zagrożoną powikłaniami. Oczywiście może się nią stać – tak jak każda inna ciąża, ale in vitro wcale do niej nie predysponuje. Sposób powstania ciąży samoczynnie nie zwiększa ryzyka późniejszych komplikacji. Podsumowując: odsetek poronień w przypadku ciąż po transferze jest nieco wyższy niż w przypadku ciąż naturalnych, ale nie jest to efektem in vitro, ale samego faktu niepłodności.
Z powikłaniami trzeba się liczyć
To oczywiste. Z metody zapłodnienia pozaustrojowego korzystają pary, które z jakichś względów nie mogą mieć dzieci naturalnie. I to właśnie owe „względy” mogą wiązać się z jakimiś zagrożeniami. Czasami są to różne problemy zdrowotne i ginekologiczne, czasami problemem jest późny wiek, który także może generować powikłania w przebiegu ciąży – bez względu na sposób jej powstania.
W przypadku in vitro trzeba się też liczyć z większym prawdopodobieństwem ciąży wielopłodowej, a ta już z zasady jest ciążą podwyższonego ryzyka – ciąże bliźniacze stanowią około 20 proc. wszystkich ciąż powstałych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego. Głównym zagrożeniem dla dziecka jest w tym wypadku poród przedwczesny i wszelkie konsekwencje, jakie się z nim wiążą. W przypadku matki trzeba się liczyć z większym ryzykiem cukrzycy oraz nadciśnienia tętniczego.
Czy porób będzie trudniejszy? Czy wskazane jest cesarskie cięcie?
W przypadku ciąży wielopłodowej tak. Ale ciąża pojedyncza – nawet ta po in vitro – sama w sobie nie jest wskazaniem do porodu zabiegowego, choć w tym wypadku „cesarka na życzenie” jest dopuszczalna. Istnieją badania, które sugerują, że im dłużej kobieta bezskutecznie stara się o ciążę, tym większe ryzyko powikłań okołoporodowych. Oczywiście jeśli wszystko przebiega zgodnie z planem, a kobieta czuje się na siłach, może podjąć próbę porodu siłami natury.
I na koniec ważne spostrzeżenie, dotyczące wad wrodzonych, do których – jak twierdzą niektórzy – in vitro predysponuje. Z badań wynika, że u dzieci, które przychodzą na świat w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego rzeczywiście nieco częściej wykrywane są różnego rodzaju nieprawidłowości w rozwoju. Warto jednak podkreślić, że nie jest to „winą” in vitro, ale samej niepłodności, która przecież sama w sobie wiąże się z różnymi problemami zdrowotnymi.