Spore poruszenie wzbudził program duńskiej telewizji – „Ciąża z nieznajomym”. Na czym polega i czy jego celem jest wzbudzenie skrajnych emocji?
Media przyzwyczaiły nas już do coraz dziwniejszych programów i coraz większych, sztucznie nadmuchiwanych sensacji. Wszystko musi być bardziej żywe, emocjonujące, szokujące, angażujące…
Niemożliwe nie istnieje
…przynajmniej dla twórców coraz nowszych programów rozrywkowych. Jeśli myślałaś, że „Warsaw Shore”, „Rolnik szuka żony”, „Kto poślubi mojego syna” czy „Ślub od pierwszego wejrzenia” to najbardziej szokujące programy… nie słyszałaś jeszcze z pewnością o nowym pomyśle Duńczyków na telewizyjne show.
Telewizja (choć można stwierdzić śmiało, że nie tylko ona, ale ogólnie – media) przyzwyczaiła nas do tego, że jeśli nie ma szoku, nie ma ogromnych emocji, jeśli nie otwieramy oczu szeroko ze zdziwienia – to znak, że wieje nudą. Coraz więcej informacji jest ubarwianych pikantnymi szczegółami, by artykuł lepiej się „klikał”, czy gazeta lepiej sprzedawała. Coraz więcej programów w telewizji prześciga się w nowych metodach na szokowanie odbiorców. W ogromnej większości przypadków są to przekazy bardzo niskiej jakości, które niczego nie wnoszą, a nawet więcej – mają bardzo negatywny wpływ na społeczeństwo, które, przyzwyczajone do takiego dyskursu, nie potrafi już skupić się na poważnych, jakościowych tekstach czy programach, szukając szybkiej rozrywki, przy której nie trzeba myśleć.
Duńczycy lubią niespodzianki
Polscy widzowie znają już jeden z duńskich formatów, który został zaadaptowany do polskich realiów. To „Ślub od pierwszego wejrzenia”. W tym programie specjaliści łączą ze sobą nieznajome osoby w pary bazując na „naukowych” wytycznych, m.in. testach osobowości – dobierają ludzi w taki sposób, aby ich związek miał największe szanse na powodzenie. Następnie osoby te biorą śluby, a ich zadaniem jest dogadać się i stwierdzić, czy dobór ekspertów był trafny. Jeśli nie wyjdzie – mogą wziąć rozwód.
Okazuje się, że w Danii postanowiono pójść o krok dalej. Skoro był ślub z nieznajomym, teraz pora na… dziecko.
Ciąża z nieznajomym
Mechanizm programu ma być podobny do tego znanego ze „Ślubu od pierwszego wejrzenia”. Ojcowie zostaną wybrani przez ekspertów i same przyszłe matki na podstawię testów i dopasowania do wymogów. Panie będą miały do dyspozycji pomoc socjologa, terapeuty rodzinnego oraz lekarza zajmującego się niepłodnością. Kobiety będą mogły dobrać przyszłego ojca dziecka do swoich preferencji i szukać takiego kandydata, który posiada pożądane przez nie cechy. Kiedy tak się już stanie i „idealny” kandydat zostanie wyłoniony, dojdzie do zapłodnienia (oczywiście nie poprzez stosunek ale metodę in vitro).
Co ciekawe, rola ojców nie będzie kończyć się w tym momencie. Panowie biorąc udział w programie i oddając nasienie, godzą się na branie czynnego udziału w życiu dziecka i opiekę nad nim. Kobiety i mężczyźni będą wspólnie opiekować się maluchem, jednak nie zamieszkają razem. Uczestniczki programu deklarują bowiem, że nie szukają związku, ale bardzo chcą mieć dziecko. Szukają więc dla niego odpowiedniego ojca.
Kontrowersje – potrzebne, czy nie?
Program, jak nietrudno się domyślić, wzbudza ogromne kontrowersje. Przeciwnicy mają ogromne pole do popisu. Zarzucają, że reality show przekracza wszelkie granice prywatności i dobrego smaku. Bardzo ważnym głosem jest także i ten, że o ile „Ślub od pierwszego wejrzenia” wpływał tylko na życie pełnoletnich, zgłaszających się do niego uczestników, o tyle w przypadku „Ciąży z nieznajomym” na świat powoływane jest dziecko i podejmuje się decyzje, które wpłyną na całe jego życie. Dla wielu osób to niesamowity egoizm i w większym stopniu chęć zaistnienia w mediach niż faktycznie – posiadania dziecka. Ciężko nie zgodzić się z takimi wątpliwościami, jednak jest i druga strona medalu.
Według twórców, program to odpowiedź na zmieniające się realia i model rodziny.
Coraz więcej Dunek decyduje się na samotne wychowywanie dziecka i ciążę z nasieniem nieznanego dawcy lub nie chce wiązać się z ojcem swojego malucha. Wiele kobiet i mężczyzn wychowuje też dziecko w sposób partnerski ale nie pozostając w związku. Program ma pokazać, że nawet jeśli rodzice nie są parą, nie mieszkają ze sobą – mogą stworzyć dla dziecka dobre warunki do rozwoju, a taki model wcale nie jest gorszy od tradycyjnej rodziny. Jest po prostu inny.
Która strona będzie miała więcej racji? Czy program okaże się tylko rozrywką dla mas, czy może będzie niósł dodatkowe wartości? Pozostaje poczekać na komentarze już po starcie programu wiosną.