Ciszej, tata się uczy – studenckie życie rodziców

Życie studiujących rodziców wygląda zupełnie inaczej niż młodych rodziców już po studiach. Jak sobie radzą?

mama studentka z dzieckiem w akademiku


Podziel się na


W myśl legendy ludowej studenci cały swój czas spędzają na szalonych imprezach, nie dbając o nic i nikogo – poza samymi sobą. Pomińmy próbę weryfikacji tego przejaskrawionego mitu, a skupmy się raczej na wąskiej grupie żaków, którzy dużo wcześniej wchodzą w dorosłe życie aniżeli większość ich kolegów i koleżanek z roku. Tych, których sytuacja zmusza do przybrania roli studiujących rodziców.

Mądrzejsi, dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni

Życie studiujących rodziców wygląda zupełnie inaczej niż młodych rodziców już po studiach. Zdają egzaminy, do późnych godzin nocnych uczą się i piszą prace, jednocześnie dbając o dziecko, kąpiąc je, przewijając, karmiąc… Szukają prac dorywczych i w miarę pewnego źródła utrzymania. Niekiedy muszą zabrać ze sobą dziecko na uczelnię. Takie pary muszą szybciej dojrzeć, być bardziej zorganizowane i mądrzejsze niż rówieśnicy.

Po pierwsze – bezrefleksyjny tryb życia to przeszłość. No i – chaos trzeba jakoś ogarnąć. Po drugie – spędzają czas wolny w domu, a jeśli już wybierają się na studenckie imprezy, pojawiają się tam zawsze razem, jakby na potwierdzenie tego, że prawdziwe szczęście już znaleźli. Dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni, świadomi – nie tylko własnych wyborów i ich przywilejów, ale i… konsekwencji.

Marzenia o bezludnej wyspie

Mieszkają różnie. Czasem w akademikach, kiedy indziej w wynajmowanych mieszkaniach lub choćby pokojach, niekiedy u rodziców. W każdych warunkach muszą sobie poradzić. Często radzą sobie – i to nieźle. Żyjąc wśród studenckiej braci, muszą czasem grają role matek i tatusiów całej grupy, dyscyplinując i wychowując także nie swoje dzieci. Sterty zastarzałych brudnych garnków, góry niewyrzuconych śmieci, zaschłe plamy i zalegający kurz to przecież norma żakowska, która w większości przypadków zaczyna przeszkadzać dużo późnej (choć bywają wyjątki).

mama studentka z dzieckiem w akademiku

Niektóre pary mają szczęście – znajdują w akademiku prawdziwych przyjaciół opiekujących się bobasem, kiedy trzeba iść na egzaminy, zajęcia, zakupy, a czasem nawet do kina. Niemniej trudno się dziwić, że większość rodziców – studentów decyduje się na poszukiwanie własnego kąta. Czasem w ramach przeprowadzi czeka na nich wątpliwy dodatek do umowy w postaci… współlokatorów. Jak można się domyślić, tu często decyduje szczęście. Tak jak wszystkie zabezpieczenia powstały po to, aby je obejść, tak samo jest z wszelkimi castingami i innymi zapewnieniami. Nikt przecież nie powie na wstępie, że nałogowo pali papierosy, jeśli warunkiem zamieszkania jest nie palenie w mieszkaniu.

Stała, dorywcza, jakakolwiek…

Niemal zawsze ktoś z pary studenckich rodziców, najczęściej tata, musi zdecydować się na podjęcie jakiejś aktywności zawodowej. A więc – pracy: czy to stałej, dorywczej czy na zlecenie, ewentualnie jakiegoś stażu – nieważne, byle przynieść domu trochę pieniędzy, które szybko okażą się niezbędne. Pieniądze i brak czasu – to główni wrogowie uczących się mam i ojców.

Sytuacja zależy jeszcze od konkretnej uczelni. Niektóre przymykają oko i młoda mama może liczyć na taryfę ulgową podczas studiów. Jednak często nie jest lekko. Dlatego właśnie wiele par odkłada decyzję o małżeństwie na później – kiedy zdołają stanąć na nogi i znaleźć oparcie w stabilnej pozycji zawodowej. A jednak… Urodzenie dziecka w trakcie studiów może paradoksalnie pomóc w przyszłości. Trzeba przecież pamiętać, że sytuacja na rynku pracy jest wciąż trudniejsza dla kobiet – przede wszystkim dlatego, że pracodawcy boją się, iż kobieta szybko zdecyduje się na urlop macierzyński.

Po nas choćby potop?

Kredyt jako ostatnia deska ratunku? Tak to już jest z kredytami, że – niestety – prędzej czy później trzeba je spłacić… wraz z odsetkami. Jednak w beznadziejnej sytuacji materialnej, kiedy nie można liczyć na pomoc rodziny, takie rozwiązanie może okazać się jedynym wyjściem. Studenci dzienni, zaoczni, wieczorowi, prywatni czy państwowi – tu nie ma ograniczeń, każdy może skorzystać z tej drogi. Kredyt przyznawany jest maksymalnie na sześć lat (dla doktorantów – na cztery).

mama studentka z dzieckiem w akademiku czytają książkę

A teraz zła wiadomość – spłacać należy zacząć już w dwa lata po ukończeniu studiów. Oczywiście teoretycznie nie jesteśmy zmuszeni do brania kredytu – istnieje przecież stypendium socjalne. Jednak tu trzeba zmieścić się w ustalonych widełkach, czy jak kto woli, progu – a wynosi on jedyne 569 zł netto na osobę. O wysokości stypendium decyduje uczelnia, nie jest ono jednak z reguły zbyt wysokie – pozwala na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb wraz z dofinansowaniem do zakwaterowania.

Furtka dziekańska

Niestety, żeby móc skorzystać z urlopu macierzyńskiego lub wychowawczego, wymagane jest zatrudnienie, do tego stałe. Dlatego też rzadko kiedy młoda mama na studiach może liczyć na zasiłek macierzyński czy urlop. Ale istnieje pewna furtka, a jest nią „dziekanka”, która rozciąga się na okres 12 miesięcy. To rozwiązanie zapewnia ciągłość ubezpieczenia zdrowotnego i pomoc lekarską, w tym koszty porodu, który przecież też jest poważnym wyzwaniem.

Po zakończeniu urlopu dziekańskiego można bezpiecznie wrócić na uczelnię i kontynuować studia od tego samego poziomu, na jakim wcześniej przerwało się naukę. O niebo lepiej wygląda sytuacja w przypadku studiów doktoranckich. Tutaj młoda mama może przedłużyć studia bez brania dziekanki, nie tracąc w związku z tym żadnych dodatkowych świadczeń, takich jak stypendium czy inne zapomogi.

Pedagogika zreformowana – chcieć i móc

Jak wygląda życie rodziców z dzieckiem w akademiku? Otóż w jednej z krakowskich uczelni dba się o to, aby akademik nie schodził poniżej pewnego poziomu, w tym zaś przeszkadzają… dzieci. Według władz uczelni obniżają one standard życia, a ich obecność wpływa na większe koszty utrzymania mieszkańców – to wykładnia samorządu studenckiego Uniwersytetu (nomen omen) Pedagogicznego w Krakowie. Ale, co symptomatyczne, w związku z tym nie zabrania się mieszkania w nim z maluchami, trzeba za ten luksus jednak dodatkowo zapłacić. Jest to jedyna uczelnia w Krakowie, jaka wprowadziła taką opłatę.

Tymczasem na przykład na Politechnice Krakowskiej są wydzielone specjalne pokoje dla samotnych matek z dziećmi – widać więc, że się da. Trzeba tylko trochę dobrej woli. Dodatkowe koszty mogą przecież znacznie skomplikować życie tatom-żakom i mamom-studentkom.

Nie ma rzeczy niemożliwych

Studenckie małżeństwo ma jednak jedną potężną broń – a jest nią młodość i zapał, które wzmacniają miłość i pozwalają dokonywać rzeczy, zdawałoby się, niemożliwych. Gdzie szukać motywacji? To oczywiste – to, co najbardziej mobilizuje młodych rodziców, to właśnie dzieci. One i świadomość tego, że zależą tylko od nas, daje siłę do wytężonej pracy i znajdywania maksimum szczęścia w codziennych przyjemnościach. Bierz więc z życia ile tylko się da i wyciskaj je jak cytrynę!