Ciszej, tata się uczy – studenckie życie rodziców

Życie studiujących rodziców wygląda zupełnie inaczej niż młodych rodziców już po studiach. Jak sobie radzą?

mama studentka z dzieckiem w akademiku


Podziel się na


W myśl legendy ludowej studenci cały swój czas spędzają na szalonych imprezach, nie dbając o nic i nikogo – poza samymi sobą. Pomińmy próbę weryfikacji tego przejaskrawionego mitu, a skupmy się raczej na wąskiej grupie żaków, którzy dużo wcześniej wchodzą w dorosłe życie aniżeli większość ich kolegów i koleżanek z roku. Tych, których sytuacja zmusza do przybrania roli studiujących rodziców.

Spis treści
1. 
Mądrzejsi, dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni
2. 
Marzenia o bezludnej wyspie
3. 
Stała, dorywcza, jakakolwiek...
4. 
Po nas choćby potop?
5. 
Furtka dziekańska
6. 
Pedagogika zreformowana – chcieć i móc
7. 
Nie ma rzeczy niemożliwych

Mądrzejsi, dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni

Życie studiujących rodziców wygląda zupełnie inaczej niż młodych rodziców już po studiach. Zdają egzaminy, do późnych godzin nocnych uczą się i piszą prace, jednocześnie dbając o dziecko, kąpiąc je, przewijając, karmiąc… Szukają prac dorywczych i w miarę pewnego źródła utrzymania. Niekiedy muszą zabrać ze sobą dziecko na uczelnię. Takie pary muszą szybciej dojrzeć, być bardziej zorganizowane i mądrzejsze niż rówieśnicy.

Po pierwsze – bezrefleksyjny tryb życia to przeszłość. No i – chaos trzeba jakoś ogarnąć. Po drugie – spędzają czas wolny w domu, a jeśli już wybierają się na studenckie imprezy, pojawiają się tam zawsze razem, jakby na potwierdzenie tego, że prawdziwe szczęście już znaleźli. Dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni, świadomi – nie tylko własnych wyborów i ich przywilejów, ale i… konsekwencji.

Marzenia o bezludnej wyspie

Mieszkają różnie. Czasem w akademikach, kiedy indziej w wynajmowanych mieszkaniach lub choćby pokojach, niekiedy u rodziców. W każdych warunkach muszą sobie poradzić. Często radzą sobie – i to nieźle. Żyjąc wśród studenckiej braci, muszą czasem grają role matek i tatusiów całej grupy, dyscyplinując i wychowując także nie swoje dzieci. Sterty zastarzałych brudnych garnków, góry niewyrzuconych śmieci, zaschłe plamy i zalegający kurz to przecież norma żakowska, która w większości przypadków zaczyna przeszkadzać dużo późnej (choć bywają wyjątki).

mama studentka z dzieckiem w akademiku

Niektóre pary mają szczęście – znajdują w akademiku prawdziwych przyjaciół opiekujących się bobasem, kiedy trzeba iść na egzaminy, zajęcia, zakupy, a czasem nawet do kina. Niemniej trudno się dziwić, że większość rodziców – studentów decyduje się na poszukiwanie własnego kąta. Czasem w ramach przeprowadzi czeka na nich wątpliwy dodatek do umowy w postaci… współlokatorów. Jak można się domyślić, tu często decyduje szczęście. Tak jak wszystkie zabezpieczenia powstały po to, aby je obejść, tak samo jest z wszelkimi castingami i innymi zapewnieniami. Nikt przecież nie powie na wstępie, że nałogowo pali papierosy, jeśli warunkiem zamieszkania jest nie palenie w mieszkaniu.

Stała, dorywcza, jakakolwiek…

Niemal zawsze ktoś z pary studenckich rodziców, najczęściej tata, musi zdecydować się na podjęcie jakiejś aktywności zawodowej. A więc – pracy: czy to stałej, dorywczej czy na zlecenie, ewentualnie jakiegoś stażu – nieważne, byle przynieść domu trochę pieniędzy, które szybko okażą się niezbędne. Pieniądze i brak czasu – to główni wrogowie uczących się mam i ojców.

Sytuacja zależy jeszcze od konkretnej uczelni. Niektóre przymykają oko i młoda mama może liczyć na taryfę ulgową podczas studiów. Jednak często nie jest lekko. Dlatego właśnie wiele par odkłada decyzję o małżeństwie na później – kiedy zdołają stanąć na nogi i znaleźć oparcie w stabilnej pozycji zawodowej. A jednak… Urodzenie dziecka w trakcie studiów może paradoksalnie pomóc w przyszłości. Trzeba przecież pamiętać, że sytuacja na rynku pracy jest wciąż trudniejsza dla kobiet – przede wszystkim dlatego, że pracodawcy boją się, iż kobieta szybko zdecyduje się na urlop macierzyński.

Po nas choćby potop?

Kredyt jako ostatnia deska ratunku? Tak to już jest z kredytami, że – niestety – prędzej czy później trzeba je spłacić… wraz z odsetkami. Jednak w beznadziejnej sytuacji materialnej, kiedy nie można liczyć na pomoc rodziny, takie rozwiązanie może okazać się jedynym wyjściem. Studenci dzienni, zaoczni, wieczorowi, prywatni czy państwowi – tu nie ma ograniczeń, każdy może skorzystać z tej drogi. Kredyt przyznawany jest maksymalnie na sześć lat (dla doktorantów – na cztery).

mama studentka z dzieckiem w akademiku czytają książkę

A teraz zła wiadomość – spłacać należy zacząć już w dwa lata po ukończeniu studiów. Oczywiście teoretycznie nie jesteśmy zmuszeni do brania kredytu – istnieje przecież stypendium socjalne. Jednak tu trzeba zmieścić się w ustalonych widełkach, czy jak kto woli, progu – a wynosi on jedyne 569 zł netto na osobę. O wysokości stypendium decyduje uczelnia, nie jest ono jednak z reguły zbyt wysokie – pozwala na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb wraz z dofinansowaniem do zakwaterowania.

Furtka dziekańska

Niestety, żeby móc skorzystać z urlopu macierzyńskiego lub wychowawczego, wymagane jest zatrudnienie, do tego stałe. Dlatego też rzadko kiedy młoda mama na studiach może liczyć na zasiłek macierzyński czy urlop. Ale istnieje pewna furtka, a jest nią „dziekanka”, która rozciąga się na okres 12 miesięcy. To rozwiązanie zapewnia ciągłość ubezpieczenia zdrowotnego i pomoc lekarską, w tym koszty porodu, który przecież też jest poważnym wyzwaniem.

Po zakończeniu urlopu dziekańskiego można bezpiecznie wrócić na uczelnię i kontynuować studia od tego samego poziomu, na jakim wcześniej przerwało się naukę. O niebo lepiej wygląda sytuacja w przypadku studiów doktoranckich. Tutaj młoda mama może przedłużyć studia bez brania dziekanki, nie tracąc w związku z tym żadnych dodatkowych świadczeń, takich jak stypendium czy inne zapomogi.

Pedagogika zreformowana – chcieć i móc

Jak wygląda życie rodziców z dzieckiem w akademiku? Otóż w jednej z krakowskich uczelni dba się o to, aby akademik nie schodził poniżej pewnego poziomu, w tym zaś przeszkadzają… dzieci. Według władz uczelni obniżają one standard życia, a ich obecność wpływa na większe koszty utrzymania mieszkańców – to wykładnia samorządu studenckiego Uniwersytetu (nomen omen) Pedagogicznego w Krakowie. Ale, co symptomatyczne, w związku z tym nie zabrania się mieszkania w nim z maluchami, trzeba za ten luksus jednak dodatkowo zapłacić. Jest to jedyna uczelnia w Krakowie, jaka wprowadziła taką opłatę.

Tymczasem na przykład na Politechnice Krakowskiej są wydzielone specjalne pokoje dla samotnych matek z dziećmi – widać więc, że się da. Trzeba tylko trochę dobrej woli. Dodatkowe koszty mogą przecież znacznie skomplikować życie tatom-żakom i mamom-studentkom.

Nie ma rzeczy niemożliwych

Studenckie małżeństwo ma jednak jedną potężną broń – a jest nią młodość i zapał, które wzmacniają miłość i pozwalają dokonywać rzeczy, zdawałoby się, niemożliwych. Gdzie szukać motywacji? To oczywiste – to, co najbardziej mobilizuje młodych rodziców, to właśnie dzieci. One i świadomość tego, że zależą tylko od nas, daje siłę do wytężonej pracy i znajdywania maksimum szczęścia w codziennych przyjemnościach. Bierz więc z życia ile tylko się da i wyciskaj je jak cytrynę!