Do banku zazwyczaj idziemy, aby wpłacić lub wypłacić pieniądze. Okazuje się jednak, że w banku można też bardzo korzystnie ulokować… czas.
Masz to jak w banku
Bank czasu to specjalna, nieformalna instytucja, której zasady działania opierają się na bezgotówkowej wymianie usług pomiędzy jej członkami. Banki czasu pomagają więc wymieniać czas i umiejętności – bez względu na ich rodzaj. Najczęściej jednostką rozliczeniową jest tu po prostu godzina. Tak więc godzinę nauki szydełkowania można na przykład wymienić na godzinę nauki angielskiego, obsługi komputera, opieki nad dzieckiem, nauki fotografowania czy napraw hydraulicznych. Wszystko zależy od umiejętności, inwencji i potrzeb osób skupionych wokół konkretnego banku.
Banki czasu z powodzeniem działają w krajach zachodnich, w Polsce też cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Okazuje się jednak, że instytucje oparte na zasadzie wzajemnej pomocy spotykane są od dawna w wielu kulturach. Na przykład starym słowiańskim zwyczajem była tzw. tłoka – dobrowolna pomoc sąsiedzka przy zadaniach, które były ponad siły jednego gospodarstwa. Na polskiej wsi zwyczaj ten utrzymywał się jeszcze w początkach XX w. Czyżby jej współczesnym odpowiednikiem były po prostu banki czasu?
Matecznik
Banki czasu dla mam, zwane też matecznikami czy wzajemnikami, powstały z naturalnej potrzeby – kobiety często przecież szukają kogoś, kto mógłby im pomóc w opiece nad dzieckiem. Zupełnie wyjątkową formą banku czasu są takie instytucje stworzone specjalnie z myślą o mamach. Banki czasu dla mam, zwane też matecznikami czy wzajemnikami, powstały z naturalnej potrzeby – kobiety często przecież szukają kogoś, kto mógłby im pomóc w opiece nad dzieckiem. A taką pomoc – w zamian za konkretne usługi – można właśnie znaleźć w banku czasu. Wtedy mama ma szansę spokojnie wyjść do lekarza, kina, na zakupy czy do fryzjera. Godziny spędzone na opiece nad jej dzieckiem „odda” innej mamie w postaci nauki szydełkowania, gotowania czy po prostu również opieki nad jej maluchem. To znacznie ułatwia życie mam, które nie mogą liczyć na pomoc rodziny czy przyjaciół, a nie chcą też bezczynnie siedzieć w domu z dzieckiem:
Kiedy muszę wyjść do lekarza albo na zakupy, a nie mam z kim zostawić dziecka, umawiam się z dziewczynami z banku czasu. Jestem spokojna, bo wiem, że mój maluch został pod dobrą opieką i nie mam wyrzutów sumienia, jak w przypadku podrzucania dziecka teściowej. Wiem przecież, że jutro czy za tydzień odwdzięczę się innej mamie, ucząc ją angielskiego czy opiekując się jej maluszkiem. Taka wymiana czasu i umiejętności to świetna inicjatywa – opowiada Ola.
Czas dobrze ulokowany
Banki godzin dla mam to nie tylko podrzucanie sobie dzieci. Wiele mam uczy się zupełnie nowych rzeczy, na co nie miałyby szans, gdyby nie bank czasu. Bo lekcje francuskiego, decoupage’u czy tworzenia stron internetowych kosztują. I to zazwyczaj sporo. Opieka nad dzieckiem nie musi więc oznaczać dla mamy stagnacji, wprost przeciwnie – dzięki bankom czasu może stać się szansą na nowe umiejętności i rozwój zainteresowań.
Często kobietom, które zostają w domu w dzieckiem wydaje się, że niewiele potrafią, że ich umiejętności niewiele znaczą. Bank czasu pozwala zerwać z takim myśleniem. Oprócz tego banki czasu stanowią także świetne grupy wsparcia. Przy okazji wymiany umiejętnościami można przecież porozmawiać o swoich problemach, zapytać o radę, oderwać się od codziennych obowiązków czy po prostu miło spędzić czas. A znajomości zawarte w bankach czasu niekiedy przeradzają się w długoletnie przyjaźnie.
Banki godzin dla mam dają im jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz – umocnienie wiary we własne siły i możliwości. Często kobietom, które zostają w domu z dzieckiem wydaje się, że niewiele potrafią, że ich umiejętności niewiele znaczą. Bank czasu pozwala zerwać z takim myśleniem. Bo nawet jeśli nie władamy biegle angielskim, nie mamy pojęcia o tworzeniu stron internetowych i nie potrafimy zarządzać firmą, to przecież posiadamy umiejętności, których inni mogą nam zazdrościć. W banku czasu gotowanie, robótki na drutach czy opieka nad roślinami są tak samo ważne jak znajomość japońskiego, umiejętność pracy w programach graficznych czy doświadczenie w księgowości. To pokazuje, jak wielki potencjał tkwi w każdej z mam.
Zostań bankierem
Obecnie coraz więcej kobiecych fundacji i stowarzyszeń otwiera regionalne banki czasu. Szczególnie prężnie rozwija się sieć lokalna, bo wymiana usług jest wtedy najprostsza – odbywa się między ludźmi mieszkającymi w tej samej miejscowości, a nawet – tej samej dzielnicy. Najłatwiej jest dowiedzieć się o ich istnieniu poprzez kobiece fora, pocztę pantoflową, blogi i strony internetowe. Jeśli jednak w Twojej okolicy nie ma takiego banku – nic prostszego – możesz założyć go sama. Na osiedlu, w miasteczku czy we wsi – wszędzie, gdzie jest taka potrzeba. Wystarczy grupa mam, trochę czasu i chęci. Takie początki miał każdy bank czasu. Bo przecież nie wszystko na świecie musi być za pieniądze.