Czego nie zrozumieją ci, którzy nie mają dzieci?

Rodzicielstwo stawia nas przed wieloma wyzwaniami. Chcąc być dobrym rodzicem, wielokrotnie podejmujemy się zadań, na które do tej pory, jak nam się wydaje, nie znaleźlibyśmy w sobie dość siły. Czy są w stanie zrozumieć to Ci, którzy nie mają dzieci?

rodzice z niemowlakiem


Podziel się na


Spis treści
1. 
Zmęczenie: poziom (po)zaawansowany
2. 
Estetyczna znieczulica
3. 
Zaginanie czasu
4. 
„Plany? A co to?”

Zostając rodzicami odkrywamy nowe emocje – wrażenia, odczucia, doświadczenia, których nie przeżylibyśmy w żadnej innej życiowej sytuacji. I których nigdy nie zrozumieją ci, którzy nie mają dzieci…

Zmęczenie: poziom (po)zaawansowany

Niemal każdy dorosły człowiek przynajmniej raz w życiu zaliczył nieprzespaną noc. Nauka do egzaminu, przygotowanie się do firmowej prezentacji lub – z tych przyjemniejszych zdarzeń – świetna impreza lub spotkanie ze znajomymi – powodów „zarwania nocki” jest całe mnóstwo.

Opieka nad dzieckiem jest jednym z nich. Od innych różni się jednak zasadniczo. O ile bowiem powyższe sytuacje są raczej sporadyczne, a ich regularność łatwa do ustalenia, o tyle zajmowanie się małym nocnym markiem przybiera postać stałego zlecenia. Nierzadko całe tygodnie conocnego wstawania do budzącego się średnio raz na godzinę dziecka i próba przeżycia po tak poszatkowanym śnie kolejnych, pełnych obowiązków dni – to dopiero wyzwanie! Gdy dochodzą do tego inne rodzicielskie obowiązki, związane nie tylko z pielęgnacją (karmienie, przewijanie, ubieranie, rozbieranie, kąpanie) i wychowaniem (bawienie się, stymulowanie rozwoju malucha, zajmowanie jego czasu, pilnowanie itd.), ale także utrzymaniem domu w jednym kawałku, zaczynamy rozumieć, że zmęczenie po jednej nieprzespanej nocy to szczyt świeżości ciała i umysłu.

rodzice z niemowlakiem

Estetyczna znieczulica

Zmęczenie w dzisiejszym, zabieganym świecie to codzienność wielu z nas. Dla rodziców jednak jest ono czymś więcej niż tylko „zwykłym” niewyspaniem…

Ślina kapiąca z buzi niemowlęcia wprost na świeżo wypraną i wyprasowaną koszulę? Nic takiego! Zwrot nie do końca jeszcze strawionego śniadania na sukienkę mamy tuż przed wejściem na proszony obiad do znajomych? Drobiazg! Szybka wymiana pampersa z obfitą zawartością w kawiarnianej łazience? Robi się! „Mamo, skończyłem!” – „Już biegnę wytrzeć, kochanie!”. Dla tych, którzy mają dziecko, kategoria obrzydzenia wkracza w zupełnie nowy wymiar…

rodzice bawią się z niemowlakiem leżącym na materacu

Zaginanie czasu

Mówi się, że przy dziecku zawsze znajdzie się coś do roboty. Niestety, w tym jednym przypadku teoria mówiąca, że im więcej mamy do zrobienia, tym łatwiej znajdziemy na to czas – zupełnie się nie sprawdza. Walka z kurczącym się czasem i ciągły pośpiech to chleb powszedni każdego rodzica. Już po kilku tygodniach prawdziwej, rodzicielskiej „jazdy” pojawiają się pierwsze próby znalezienia w zanikającej dobie luk, które można by wykorzystać na coś niezwiązanego z dzieckiem.

Czytanie książki podczas karmienia piersią, gotowanie i sprzątanie z jednoczesnym przytulaniem maluszka (ulokowanego w bezpiecznej chuście do noszenia), próba ogarnięcia całego świata podczas niespodziewanej, godzinnej drzemki dziecka… Tak, rodzic i czas to zdecydowanie skomplikowany związek…

„Plany? A co to?”

Umiejętność i potrzeba planowania jest wpisana w naszą ludzką naturę od zarania dziejów. Planujemy kolejny dzień i kolejny rok, rozpisujemy swoje zadania, cele, marzenia, to, kim chcemy być i co chcemy robić w przyszłości – tej bliskiej i tej dalekiej. Jednym z takich planów jest choćby rodzicielstwo. Nic dziwnego, że gdy nasze pragnienie posiadania dziecka ziści się, szybko uruchamiamy kolejne. Bez szaleństw, najpierw te najprostsze: wizyta u dawno niewidzianych przyjaciół, kinderbal zorganizowany wspólnie z sąsiadką, a może… romantyczny wieczór tylko we dwoje albo nawet… kilkudniowy wypad za miasto, jak za dawnych czasów?

Nie zapędzajmy się… Kolka, trzydniówka czy przyniesiona z przedszkola ospa nie zna dnia ani godziny…