Rodzicielstwo stawia nas przed wieloma wyzwaniami. Chcąc być dobrym rodzicem, wielokrotnie podejmujemy się zadań, na które do tej pory, jak nam się wydaje, nie znaleźlibyśmy w sobie dość siły. Czy są w stanie zrozumieć to Ci, którzy nie mają dzieci?
Zostając rodzicami odkrywamy nowe emocje – wrażenia, odczucia, doświadczenia, których nie przeżylibyśmy w żadnej innej życiowej sytuacji. I których nigdy nie zrozumieją ci, którzy nie mają dzieci…
Zmęczenie: poziom (po)zaawansowany
Niemal każdy dorosły człowiek przynajmniej raz w życiu zaliczył nieprzespaną noc. Nauka do egzaminu, przygotowanie się do firmowej prezentacji lub – z tych przyjemniejszych zdarzeń – świetna impreza lub spotkanie ze znajomymi – powodów „zarwania nocki” jest całe mnóstwo.
Opieka nad dzieckiem jest jednym z nich. Od innych różni się jednak zasadniczo. O ile bowiem powyższe sytuacje są raczej sporadyczne, a ich regularność łatwa do ustalenia, o tyle zajmowanie się małym nocnym markiem przybiera postać stałego zlecenia. Nierzadko całe tygodnie conocnego wstawania do budzącego się średnio raz na godzinę dziecka i próba przeżycia po tak poszatkowanym śnie kolejnych, pełnych obowiązków dni – to dopiero wyzwanie! Gdy dochodzą do tego inne rodzicielskie obowiązki, związane nie tylko z pielęgnacją (karmienie, przewijanie, ubieranie, rozbieranie, kąpanie) i wychowaniem (bawienie się, stymulowanie rozwoju malucha, zajmowanie jego czasu, pilnowanie itd.), ale także utrzymaniem domu w jednym kawałku, zaczynamy rozumieć, że zmęczenie po jednej nieprzespanej nocy to szczyt świeżości ciała i umysłu.
Estetyczna znieczulica
Zmęczenie w dzisiejszym, zabieganym świecie to codzienność wielu z nas. Dla rodziców jednak jest ono czymś więcej niż tylko „zwykłym” niewyspaniem…
Ślina kapiąca z buzi niemowlęcia wprost na świeżo wypraną i wyprasowaną koszulę? Nic takiego! Zwrot nie do końca jeszcze strawionego śniadania na sukienkę mamy tuż przed wejściem na proszony obiad do znajomych? Drobiazg! Szybka wymiana pampersa z obfitą zawartością w kawiarnianej łazience? Robi się! „Mamo, skończyłem!” – „Już biegnę wytrzeć, kochanie!”. Dla tych, którzy mają dziecko, kategoria obrzydzenia wkracza w zupełnie nowy wymiar…
Zaginanie czasu
Mówi się, że przy dziecku zawsze znajdzie się coś do roboty. Niestety, w tym jednym przypadku teoria mówiąca, że im więcej mamy do zrobienia, tym łatwiej znajdziemy na to czas – zupełnie się nie sprawdza. Walka z kurczącym się czasem i ciągły pośpiech to chleb powszedni każdego rodzica. Już po kilku tygodniach prawdziwej, rodzicielskiej „jazdy” pojawiają się pierwsze próby znalezienia w zanikającej dobie luk, które można by wykorzystać na coś niezwiązanego z dzieckiem.
Czytanie książki podczas karmienia piersią, gotowanie i sprzątanie z jednoczesnym przytulaniem maluszka (ulokowanego w bezpiecznej chuście do noszenia), próba ogarnięcia całego świata podczas niespodziewanej, godzinnej drzemki dziecka… Tak, rodzic i czas to zdecydowanie skomplikowany związek…
„Plany? A co to?”
Umiejętność i potrzeba planowania jest wpisana w naszą ludzką naturę od zarania dziejów. Planujemy kolejny dzień i kolejny rok, rozpisujemy swoje zadania, cele, marzenia, to, kim chcemy być i co chcemy robić w przyszłości – tej bliskiej i tej dalekiej. Jednym z takich planów jest choćby rodzicielstwo. Nic dziwnego, że gdy nasze pragnienie posiadania dziecka ziści się, szybko uruchamiamy kolejne. Bez szaleństw, najpierw te najprostsze: wizyta u dawno niewidzianych przyjaciół, kinderbal zorganizowany wspólnie z sąsiadką, a może… romantyczny wieczór tylko we dwoje albo nawet… kilkudniowy wypad za miasto, jak za dawnych czasów?
Nie zapędzajmy się… Kolka, trzydniówka czy przyniesiona z przedszkola ospa nie zna dnia ani godziny…