Debiut w przedszkolu

Iść do żłobka. Być przedszkolakiem! To ważna sprawa. Jak wyglądały pierwsze tygodnie w placówkach? Pytamy o to znajome mamy.

dzieci malują stworki podczas debiutu w przedszkolu


Podziel się na


Spis treści
1. 
A miało być tak pięknie...
2. 
Kryzys trzeciego dnia
3. 
Słuchaj i obserwuj

Dla wielu maluchów pierwszy dzień w przedszkolu już tuż, tuż. Zapytaliśmy dwie mamy, jak wyglądały debiuty ich i ich dzieci w przedszkolnych murach.

A miało być tak pięknie…

Ania nie miała szczególnych obaw przed rozpoczęciem przygody z przedszkolem: – Maja poszła do żłobka zanim skończyła rok. Od początku chętnie zostawała z ciociami, lubiła przebywać wśród dzieci. I to mnie zmyliło. Byłam pewna, że skoro wtedy tak szybko się zaadaptowała, teraz, z przedszkolem, będzie podobnie. A nawet lepiej! W końcu jest już dużą dziewczynką, sporo rozumie. No właśnie…

Dopiero teraz Ania dostrzega, że poprzednia sytuacja była zupełnie inna i – o dziwo – łatwiejsza. Także specjaliści zauważają, że – paradoksalnie  – w wielu przypadkach to właśnie młodsze dzieci lepiej znoszą rozłąkę z rodzicami. Szybciej zapominają o rozstaniu, nie analizują, nie rozpamiętują. Potrafią zająć się zabawą, zainteresować nowym zajęciem i w efekcie „wyprzeć” fakt, że znajdują się w obcym miejscu, z dala od rodziców. W przypadku dzieci starszych jest zupełnie inaczej.

dzieci tulą się do siebie na krześle debiutu w przedszkolu

Problem pojawił się już pierwszego dnia: – Maja wiedziała, że idzie do przedszkola. Tłumaczyłam jej, że to nowe miejsce, inne niż żłobek, do którego wcześniej chodziła, ale ona chyba tego „nie zarejestrowała”. Już po przekroczeniu progu zaczęła ciągnąć mnie za rękę, kazała wracać do domu. Zupełnie nie byłam na to przygotowana. Ostatecznie udało się przekonać dziewczynkę do pójścia z panią przedszkolanką i obejrzenia zabawek, ale problem powtarzał się każdego dnia: – Mimo, że przy odbieraniu z przedszkola Maja nie wydawała się smutna. Panie twierdziły, że w ciągu dnia dobrze odnajdywała się wśród dzieci, nie płakała. Co z tego, jak co rano wychodziłam stamtąd ze łzami w oczach, bo Maja nie chciał puścić mojej ręki…

Teraz, po trzech tygodniach, jest już zdecydowanie lepiej. Prawdopodobnie pomógł fakt, że Maja zaprzyjaźniła się z koleżanką: – Pani przedszkolanka zdradziła mi, że dziewczynki bardzo się polubiły, wszędzie chodzą razem i zawsze siadają obok siebie. Zosia też lubi różowy kolor, koniki i jednorożce. To znaczy Maja koniki polubiła dopiero kilka dni temu – śmieje się szczęśliwa mama.

Panie twierdziły, że w ciągu dnia dobrze odnajdywała się wśród dzieci, nie płakała. Co z tego, jak co rano wychodziłam stamtąd ze łzami w oczach, bo Maja nie chciał puścić mojej ręki.

dzieci na placu zabaw podczas debiutu w przedszkolu

Kryzys trzeciego dnia

– Śniłam o tym dniu miliony razy – zawsze kończył się tragicznie – śmieje się Dominika, mama 3-letniego Kuby. Kuba nie chodził do żłobka – miał to szczęście, że mogła się nim zająć jego babcia. Zawsze lubił towarzystwo innych dzieci, chętnie dołączał do zabawy z innymi, ale zawsze miał przy sobie kogoś bliskiego. – Czułam, że przedszkole może go „przerosnąć”. Bałam się, że będzie płakał, nie będzie chciał zostać w nowym miejscu, z obcymi ludźmi.

Tymczasem okazało się inaczej: – Jakub totalnie mnie zaskoczył. Bez problemu podał rękę pani i poszedł za nią do dzieci, a ja się zastanawiałam, czy to już wszystko? Czy mam tak po prostu sobie pójść? Cały dzień patrzyłam na telefon i czekałam na wiadomość: Proszę odebrać syna, od rana płacze. Ale nic z tych rzeczy. Kiedy wróciłam przybiegł do mnie cały w skowronkach, zaczął opowiadać o nowej kolejce i autkach. Na pytanie, czy jutro też pójdzie, radośnie pokiwał głową. Kryzys przyszedł czwartego dnia: – Nie zdążyłam jeszcze zdjąć mu kurtki, kiedy usłyszałam: Mamo, zostań. Gdzie ty idzies?  A potem płacz, ciągnięcie za rękaw i to, czego obawiałam się od początku.

To, co zaskoczyło Dominikę, to dość powszechna sytuacja. Nazywa się ją czasami „kryzysem trzeciego dnia”, ale to oczywiście nazwa umowna. Chodzi o nagłe zniechęcenie do przedszkola/żłobka u dziecka, które wcześniej było zadowolone z pobytu w placówce. Skąd taka sytuacja?

dzieci na placu zabaw podczas debiutu w przedszkolu

Trzyletnie dziecko pragnie nowości: nowych wrażeń, emocji, doznań. A w przedszkolu wszystko jest nowe: miejsce, zabawki, koledzy, panie. Ciągle coś się dzieje. Wspomniany kryzys pojawia się w momencie, kiedy dziecko zaczyna kojarzyć, że przedszkole oznacza rozstanie z mamą. Teraz, kiedy świeżość ustępuje miejsca rutynie, dziecko zaczyna zauważać, że w tym nowym miejscu jest samo (może nie samo, ale bez mamy, a to przecież jeszcze gorsze). Kiedy kryzys minie? W momencie, kiedy maluch zda sobie sprawę, że (uwaga: tutaj magiczne zdanie) mama zawsze wraca. I kiedy zauważy, że tak naprawdę jej obecność nie jest mu w tym przedszkolu aż tak potrzebna. A ile to może potrwać? Wszystko zależy od dziecka i jego charakteru.

U nas kryzys jeszcze nie minął – zauważa Dominika. – Wyczytałam gdzieś, żeby w miarę możliwości nie przywiązywać do niego zbyt wielkiej wagi, to znaczy nie dopytywać dziecka dlaczego nie chce zostać, nie szukać na siłę przyczyny. O ile oczywiście widzimy, że dziecko po wyjściu z placówki jest zadowolone, a tak jest w przypadku Jakuba: –  Obecnie sytuacja wygląda tak, że po wyjściu z przedszkola Kubuś opowiada co się działo, jest zadowolony. W domu zapewnia, że jutro też pójdzie, ale rano przed wyjściem z domu zaczyna protestować. Staramy się więc z mężem odwracać jego uwagę i nie roztrząsać faktu, że przecież i tak w końcu wyjdziemy, a on jak co dzień pójdzie do przedszkola. I wyjdzie z niego zadowolony, jak zawsze… – wzdycha z uśmiechem młoda mama.

Kiedy kryzys minie? W momencie, kiedy maluch zda sobie sprawę, że mama zawsze wraca!

dzieci bawią się podczas debiutu w przedszkolu

Słuchaj i obserwuj

Przedszkole to dla naszych dzieci ogromna zmiana i wielkie przeżycie – prawdopodobnie największe w ich dotychczasowym życiu. To doświadczenie, które wiąże się z niesamowitą dawką emocji – często niedopasowaną do wieku małego człowieka. Trudno się dziwić, że reakcje naszych dzieciaków mogą być różne, że zaskakują, dziwią, „nie pasują” do ich dotychczasowego zachowania. One znalazły się w zupełnie nowej dla siebie sytuacji i dopiero muszą się nauczyć radzić sobie ze sobą samym w tych nowych okolicznościach. Co możemy zrobić? Być przy nich. Wspierać, tłumaczyć, słuchać i obserwować. Bardziej uważnie niż do tej pory.

sala przedszkolna

Bo – paradoksalnie – więcej o tym, jak dziecko radzi sobie z przedszkolem może nam powiedzieć nie ono samo, a jego zachowanie. Nie to w drodze do przedszkola, nie to w czasie porannego rozstania, ale to po wyjściu z placówki, w domu, na co dzień, w dotychczasowych sytuacjach. Czy coś się zmieniło? Co? To zmiana na lepsze czy raczej na gorsze? Przyczyn tej ostatniej warto poszukać wspólnie z osobami, które zajmują się naszym dzieckiem, bo istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że jest związana właśnie z przedszkolem. Nie znaczy to od razu, że naszemu dziecku w przedszkolnych murach dzieje się krzywda – może po prostu wymaga więcej uwagi, może z czymś sobie nie radzi, może coś jest dla niego zbyt trudne.

Powód może okazać się błahy, ale bądźmy pewni – dla dziecka jest ogromny. Nie zostawiajmy go z nim samego.