Holenderskie dzieci okazują się być najszczęśliwsze na całym globie. Sprawdzamy, w czym tkwi sekret małych Holendrów, a raczej – ich rodziców.
Z opracowanego na zlecenie ONZ raportu (World Happniess Report) wynika, że czołówkę najszczęśliwszych krajów na świecie zajmują państwa nordyckie – Norwegia, Dania, Islandia. Sporządzając owe zestawienie badacze kierowali się wieloma czynnikami, w tym m.in. długością życia w zdrowiu, bezpieczeństwem zatrudnienia oraz relacjami rodzinnymi. I to właśnie ów ostatni czynnik ma najmocniej determinować poczucie szczęśliwości. Dlaczego?
Bo to w rodzinie – a mówiąc dokładniej w wychowaniu – ma tkwić siła determinująca szczęśliwe życie. Ze szczęśliwych, mających poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego dzieci wyrastają szczęśliwi – odporni psychicznie i stabilni emocjonalnie – dorośli. I chociaż Holandia jako kraj pod względem szczęśliwości znalazła się „dopiero” na miejscu 8., to właśnie holenderskie dzieci okazują się być najszczęśliwsze na całym globie. Sprawdzamy więc, w czym tkwi sekret holenderskich dzieci, a raczej – ich rodziców.
Swobodna zabawa i rozsądne granice
Zabawa to najważniejszy sposób, za pomocą którego dziecko eksploruje i poznaje otaczający je świat. Wielu rodziców jednak przeszkadza w owej eksploracji poprzez nadmierne zakazy, napomnienia, niepotrzebne strofowanie dziecka. Holendrzy są zdania, że dzieciom należy okazać więcej zaufania, dzięki któremu będą mogły rozwijać się swobodnie i we własnym tempie.
To właśnie dlatego holenderscy rodzice starają się nie zabraniać dzieciom tego, czego zabraniać nie muszą. Ważniejsza jest dla nich swobodna – także głośna, spontaniczna – zabawa niż bycie grzecznym i bezwzględne posłuszeństwo. Wbrew jednak przekonaniu niektórych, szczęśliwe dzieci to nie te, którym wszystko wolno.
Reguły i granice – ale nie nadmierne, tylko adekwatne do wieku – dają poczucie bezpieczeństwa.
I właśnie takie granice starają się utrzymywać Holendrzy. Niezwykle ważną część holenderskiego wychowania stanowi zabawa na dworze – beztroskie szwendanie się z rówieśnikami, które tak dobrze pamiętamy z własnego dzieciństwa, a którego tak bardzo brakuje wielu współczesnym dzieciom! Dzięki temu rozwijają się one społecznie, uczą się rozwiązywać konflikty i radzić sobie z napotykanymi trudnościami.
Holenderskie dzieci często jeżdżą na rowerach i to wcale nie dlatego, że Holendrzy nie pałają szczególną miłością do samochodów (choć to także jest prawdą!). Jazda na rowerze ma być świetnym sposobem na hartowanie młodego charakteru. Ze względu na płaski teren i rozbudowaną sieć ścieżek rowerowych aktywność ta okazuje się też najbardziej praktycznym i bezpiecznym (a przy okazji rozwijającym) sposobem poruszania się. Co ciekawe, dzieci są zachęcane do jazdy nie tylko w czasie ładnej pogody, ale także w czasie deszczu – hartują tym samym nie tylko charakter, ale i odporność.
Wspólny czas przy stole
Niestety, jako Polacy nieszczególnie możemy się pochwalić wspólnie spożywanymi posiłkami. Oczywiście trudno generalizować – każda rodzina jest inna i wiele zależy od charakteru naszej pracy, a jednak wielu z nas przyznaje, że czasami trudno nam znaleźć czas na wspólne zjedzenie przynajmniej jednego posiłku w ciągu dnia. Tymczasem okazuje się, że jest to szalenie ważne! Dla dobra całej rodziny, a dla dzieci – w szczególności. Holendrzy o tym pamiętają i dbają o to, by przynajmniej w porze śniadania wszyscy domownicy gromadzili się wspólnie przy stole (czy przypadkiem to nie właśnie śniadania „kuleją” u nas najbardziej…?) Pytanie, dlaczego to takie istotne?
Bo przy wspólnym posiłku – wbrew przekonaniu, że przy jedzeniu się nie mówi – można najswobodniej porozmawiać, wymienić opinie, dowiedzieć się, co słychać u naszych najbliższych. Co mają w planach na najbliższy czas, czym się martwią. Jak wynika z raportu UNICEF 85 proc. holenderskich dzieci w wieku od 11 do 15 lat, które wzięły udział w badaniu, każdego dnia je śniadanie wspólnie ze swoją rodziną.
Podsumowując: wspólne gromadzenie się przy stole to ważny element wychowania po holendersku – swego rodzaju świętość, która wzmacnia więzi i wspiera rozwój tożsamości młodego człowieka.
Wystarczająco dobrzy rodzice
Znacie ideę wystarczająco dobrego rodzica? Holendrom jest ona wyjątkowo bliska. Nie uczestniczą w wyścigu na rodziców idealnych, bo wiedzą o tym, że takich rodziców po prostu nie ma, a porównywanie się z innymi zawsze skutkuje poczuciem własnej niższości (wszak zazwyczaj porównujemy się z lepszymi). Holenderscy rodzice wiele rzeczy robią „po swojemu” i starają się racjonalnie oceniać swoje możliwości. Skupiają się na relacjach, starają sie czerpać przyjemność z bycia z innymi, z drobnych codziennych rzeczy.
Wyjątkowo cenią prostą, zwykłą, harmonijną codzienność, bo to ona potrafi dać dziecku więcej szczęścia niż najlepiej zorganizowane wyjazdy, najbardziej dopracowane zajęcia dodatkowe czy najbardziej wymyślne prezenty. Holendrzy stawiają więc pikniki, biwakowanie, żeglowanie czy piesze wędrówki nad ekskluzywne kurorty. Wolą liczyć z dzieckiem gwiazdy na niebie, niż te w hotelu. Tym samym holenderskie dzieci otrzymują od rodziców pakiet najlepszy z możliwych – spędzają z nimi więcej czasu, a jednocześnie dostają od nich więcej wolności. Temu pierwszemu sprzyja niewątpliwie kultura pracy w niepełnym wymiarze godzin – w ten sposób pracuje niemal połowa Holendrów!
Tym, co zwraca uwagę w holenderskim sposobie wychowania jest także przyzwolenie na nudę. Holendrzy wiedzą – my też wiemy, ale czy z tego korzystamy? – że nuda pobudza wyobraźnię i kreatywność, uczy samodzielnej zabawy i ciekawego wypełniania sobie czasu. Holenderscy rodzice uważają, że nieustanne zabawianie dziecka nie należy do ich obowiązków. Podejście godne pozazdroszczenia! Tym samym rzadziej bywają nadopiekuńczy.
Brak rywalizacji
Niezwykle ważna dla Holendrów jest indywidualność każdego człowieka. Mocno stawiają na jej rozwój już od samego początku. Holenderscy rodzice starają się nie porównywać swoich dzieci z rówieśnikami i nie napędzać tym samym niezdrowej rywalizacji. Pozwalają swoim pociechom na rozwój w indywidualnym, a co za tym idzie – najlepszym dla nich samym tempie.
Dzieci nie odczuwają także presji na osiąganie doskonałości w szkole. W holenderskich szkołach – przynajmniej do poziomu szkoły średniej – praktycznie nie zadaje się prac domowych. Uczniowie pracują na lekcjach, gdzie wszyscy mają równe szanse i każdy może dostosować pracę do własnych możliwości. Szkoły bardziej stawiają na motywację niż ostateczne osiągnięcia uczniów. Holenderskie dzieci nie czują więc potrzeby bycia lepszym od kolegów z klasy, które to poczucie naprawdę może być niszczące.
Szczęśliwi rodzice
A jednak najważniejszym czynnikiem decydującym o szczęściu dziecka okazuje się być posiadanie – szczęśliwych rodziców. Bo znane nam wszystkim – i z pozoru banalne – zdanie mówiące, że szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko, to jedna z najważniejszych prawd na temat rodzicielstwa. Dzieci to wspaniali obserwatorzy – nawet, jeśli wydaje nam się, że czegoś nie widzą, czują to doskonale. Wyczuwają nasze emocje, uczucia, problemy. Nawet – a może zwłaszcza wtedy, kiedy staramy się je ukryć.
Dziecko czuje, że jego rodzic jest szczęśliwy, spełniony, usatysfakcjonowany – pracą, relacją z partnerem, rodzicielstwem.
To właśnie z tego powodu nie jest najlepszym pomysłem poświęcanie się dla dziecka – rezygnacja ze swoich pasji, czasu dla siebie, kariery (chyba, że to rzeczywiście daje nam szczęście, ale jeśli myślimy o tym właśnie w kategoriach „poświęcenia”, to raczej tak nie jest). Wówczas dziecko nie będzie szczęśliwe nawet, jeśli będzie nas miało cały czas przy sobie.
Nieszczęśliwi wewnętrznie nie będziemy w stanie znaleźć w sobie wystarczającej siły, energii, motywacji do tego, by dobrze spędzać czas ze swoim dzieckiem. Dzięki temu, że holenderscy rodzice często mają do dyspozycji szerokie grono bliskich – rodziców, dziadków, krewnych, sąsiadów, nie są zdani tylko na siebie i są w stanie zachować zdrową równowagę między życiem rodzinnym i zawodowym.
—-
Wiecie, co jeszcze jest ważne? Holenderskie dzieci mogą być – i są – obecne w każdej przestrzeni. Są dla nich miejsca w hotelach, restauracjach, kawiarniach, a wszelkie miejsca publiczne są dostosowane także do potrzeb rodzin z dziećmi. One po prostu czują, że jest dla nich miejsce w życiu ich rodziców. I dosłownie i w przenośni.
Bo dla Holendrów dzieci nie są problemem czy przeszkodą w codziennym funkcjonowaniu, a nawet realizowaniu swoich pasji. I być może właśnie to jest jeden ze składników dobrego przepisu na szczęśliwe dzieciństwo? Jak myślicie?
Dowiedz się także: