Statystyki cięć cesarskich rosną! Sprawdzamy, dlaczego coraz więcej kobiet boi się rodzić naturalnie i decyduje się na cesarskie cięcie.
Dane są niepokojące – na cesarskie cięcie decyduje się już niemalże co druga Polka. Z badań wynika, że tzw. cesarką kończy się prawie połowa porodów w polskich szpitalach. Dlaczego tak się dzieje?
Cesarka – operacja na życzenie
Cesarskie cięcie to nie alternatywa dla naturalnego porodu, którą można wybrać „tak po prostu”. To inwazyjny zabieg chirurgiczny, w czasie którego dochodzi do nacięcia powłok brzusznych i – jak każda operacja – grozi powikłaniami. Do przeprowadzenia cesarskiego cięcia muszą zaistnieć wskazania, a wśród nich wymieniamy m.in. nieprawidłowe ułożenie płodu, bardzo duże wymiary dziecka, łożysko przodujące czy – ze strony matki: choroby sercowo-naczyniowe, ciężki stan przedrzucawkowy bądź też podejrzenie infekcji wewnątrzmacicznej.
Wskazaniem do zakończenia akcji porodowej operacją może być także brak postępu w kolejnych fazach porodu. Niestety, coraz częściej zdarzają się sytuacje, w których jedynym wskazaniem do wykonania cesarskiego cięcia jest – strach ciężarnej.
Dlaczego Polki boją się rodzić naturalnie?
Standardy porodowe – nie wszędzie są standardem
Wprowadzone w życie w 2012 r. standardy opieki okołoporodowej poprawiły sytuację na oddziałach położniczych niektórych polskich szpitali. Niestety, nie wszystkich.
Jak pokazują raporty Fundacji Rodzić po Ludzku, w zdecydowanej większości przypadków implementacja wspomnianych wytycznych była niepełna, a w mniejszych miejscowościach – w zasadzie żadna. W wielu miejscach normą pozostaje rutynowe nacinanie krocza, przebijanie pęcherza płodowego, przyspieszanie porodu oksytocyną, a respektowanie planów porodu czy wybór najwygodniejszej pozycji porodowej to marzenie. Nadużywanie interwencji medycznych to na polskich porodówkach niechlubny standard, podobnie jak dezinformacja i przedmiotowe traktowanie pacjentek oraz ich partnerów.
Dramatyczne historie z porodówki
Kobiety, aby rodzić, muszą czuć się pewnie i bezpiecznie – kondycja psychiczna rodzącej ma, obok fizjologii, ogromne znaczenie dla udanego porodu siłami natury. By tak się stało, muszą czuć się dobrze zaopiekowane, otoczone wsparciem – także informacyjnym i troską. Niestety, w wielu polskich szpitalach takiego wsparcia brakuje – rodzące skarżą się na brak informacji, pobieżne, a często wręcz przedmiotowe traktowanie.
Co ciekawe, coraz więcej kobiet uczestniczy w szkołach rodzenia, ćwiczy oddychanie i naprawdę solidnie przygotowuje się do porodu siłami natury – co z tego, jeśli nabyta wiedza rozmija się z tym, co zastają w szpitalu? Nie brakuje historii, z których wynika, że kobiety, które urodziły naturalnie, w kolejnych ciążach decydują się na cesarskie cięcie, chcąc oszczędzić sobie powtórki z poprzedniego porodu.
Znieczulenie na życzenie? Tylko w teorii
I na koniec powód prawdopodobnie najważniejszy: brak dostępności znieczulenia zewnątrzoponowego. No właśnie – czy aby na pewno znieczulenie nie jest dostępne? Bo to, że nie jest kobietom proponowane, to już jasne. Dane, jakie zgromadził „Dziennik Gazeta Prawna” pokazują, że aż 90 proc. Polek nie otrzymuje środków przeciwbólowych na porodówce, mimo że SĄ one dostępne. Kobietom często odmawia się podania środków znieczulających, bo na przykład w danej chwili brakuje lekarza anestezjologa.
A jak jest gdzie indziej? Okazuje się, że inne Europejki mają do znieczulenia znacznie lepszy dostęp – korzysta z niego średnio 40-50 proc. mieszkanek naszego kontynentu. Czy takie znieczulenie zawsze jest potrzebne? Oczywiście nie. Ale potrzebna jest pewność, że w razie gdyby znieczulenie okazało się konieczne, istnieje możliwość jego podania. W polskich szpitalach zwykle nie ma tej pewności. A w wielu także – możliwości podania znieczulenia.
Efekt? Strach przed porodowym bólem, a co za tym idzie – cesarka.
Poród naturalny jest dla kobiety ogromnym wyzwaniem. Wiąże się z dużym bólem i niemałym lękiem, ale jeśli tylko jest możliwy, zawsze będzie rozwiązaniem lepszym i bezpieczniejszym niż cesarskie cięcie – zarówno dla mamy, jak i dla jej dziecka. Po takim porodzie obydwoje znacznie szybciej dochodzą do siebie, ich pobyt w szpitalu jest krótszy, a ryzyko powikłań zdecydowanie mniejsze.
Niestety, w Polsce kobiety nie są zachęcane do rodzenia w ten sposób: odstrasza brak odpowiedniego wsparcia i przygotowania, przedmiotowe traktowanie i lekceważące podejście do porodowego bólu. „Poród musi boleć” to hasło, które na polskich porodówkach powtarzane jest zdecydowanie zbyt często. Boleć pewnie musi, ale to nie znaczy, że Polki muszą znosić ten ból z zaciśniętymi zębami. I coraz więcej mówi dość.
Dowiedz się także: