Do mojej położnej – dziękuję Ci!

Położna to niezwykle ważna osoba dla każdej ciężarnej kobiety. Warto jej podziękować za to, co dla nas zrobiła.

położna


Podziel się na


To dzięki Tobie zrozumiałam, że rola położnej nie zaczyna i nie kończy się na sali porodowej. Że położna to nie zawód, ale misja. Że głównym narzędziem pracy położnej jest serce.

Wiadomość o tym, że będę musiała rodzić bez mojego partnera – najważniejszej dla mnie osoby i najbliższego przyjaciela – spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nagle to, co sobie kiedyś wymarzyłam i planowałam w myślach jeszcze zanim udało mi się zajść w ciążę, okazało się niemożliwe. To, co dla tysięcy innych, rodzących przede mną kobiet było oczywiste i na wyciągnięcie ręki, stało się nieosiągalne. Poczułam się taka bezradna i bezsilna. Złość, frustracja, rozżalenie. To ty sprawiłaś, że udało mi się przekuć moją słabość w siłę. Że te dodatkowe utrudnienia, z którymi musiałam się zmierzyć, tylko dodały mi wiary w siebie i w swoje możliwości.

To do Ciebie dzwoniłam…

To do Ciebie dzwoniłam i pisałam, kiedy cokolwiek zaczynało mnie niepokoić. Nigdy nie kazałaś mi czekać. Robiłaś wszystko, by mnie uspokoić i rozwiać wszelkie wątpliwości. Nigdy nie oceniałaś, zawsze wspierałaś.  A kiedy akcja porodowa rozpoczęła się już na dobre, panowałaś nad każdym szczegółem. Byłaś tuż obok – podpowiadałaś, radziłaś, instruowałaś, ale nie narzucałaś mi żadnych rozwiązań. Pozwoliłaś zdać się na swój instynkt. To dzięki Tobie miałam wrażenie, że to ja sama nadzoruję całą sytuację, że mam nad wszystkim kontrolę. Dziękuję, że to Ty ją miałaś.

To Ty wprowadziłaś uśmiech i ciepło do zimnej i sterylnej sali porodowej. Rozśmieszałaś zabawnymi anegdotami, kierowałaś uwagę na to, co dobre i pozytywne. Rozganiałaś czarne myśli jeszcze zanim te na dobre zdążyły zaatakować. Trzymałaś mnie za rękę, kiedy miałam wrażenie, że jestem na skraju wytrzymałości. Przywracałaś do pionu, kiedy czułam, że odpuszczam – że nie mam już siły i wszystko mi jedno, co się dalej stanie. Kiedy widziałam Twoje zaangażowanie i gorliwość miałam wrażenie, że zależy Ci na tym wszystkim bardziej, niż mnie samej… To dzięki Tobie poczułam się bezpiecznie i wiedziałam, że nie jestem sama mimo, że nie było przy mnie najważniejszej dla mnie osoby.

położna

To Ty zadbałaś…

To Ty zadbałaś o to, by uwiecznić pierwsze minuty życia mojego dziecka. Banalne? Prozaiczne? Nie w czasach pandemii. Wiedziałaś, jak bardzo przeżywam fakt, że jego ojca nie będzie z nami w tak ważnym dla nas momencie. Dzięki Tobie mogliśmy przeżyć tę chwilę ponownie – wspólnie, w domowym zaciszu. I przeżywać ją będziemy jeszcze wiele razy. Kiedyś pewnie we trójkę.

To Ty przeszłaś ze mną przez trudy połogu, które zaskoczyły mnie mimo, że starałaś się mnie na nie przygotować. Nie pozwoliłaś mi odpuścić, kiedy zamiast mleka płynęły mi łzy. Moje dziecko było głodne, a ja nie umiałam go nakarmić. Nie dałaś mi się poddać i podać mu butelki, mimo że w tamtym momencie zrobiłabym to bez wahania. Pamiętałaś, jakie to dla mnie ważne, by karmić maleństwo wyłącznie piersią. Mimo, że wtedy nawet ja sama o tym zapomniałam…

położna

To Ty otoczyłaś mnie opieką…

Otoczyłaś opieką nie tylko mnie, ale także moje dziecko. Pokazałaś jak przewijać, kąpać, pielęgnować. Kiedy widziałam, ile zaangażowania i troski w to wkładasz zrozumiałam, że rola położnej nie zaczyna i nie kończy się na sali porodowej. Że położna to nie zawód, ale misja. Że głównym narzędziem pracy położnej jest serce. Dzięki Tobie uwierzyłam w siebie – w swoje siły i możliwości. Zaufałam sobie samej – swojemu organizmowi, instynktowi, intuicji. Uwierzyłam, że mimo braku praktyki mogę być dobrą matką i poradzę sobie ze wszystkim, bo matczyna miłość może zdziałać cuda.

Bez Ciebie nie dałabym rady. Wiem, co odpowiedziałabyś teraz – że wszystko zawdzięczam samej sobie. Wybacz, ale to jedyna rzecz, w którą nie mogę Ci uwierzyć.