Domowe przedmioty niebezpieczne dla dzieci (nie tylko nóż i nożyczki!)

Nóż, nożyczki, szkło – przedmiotów, zagrażających zdrowiu, a nawet życiu naszych dzieci mamy w swoich domach znacznie więcej.

dziewczynka na sobie


Podziel się na


Spis treści
1. 
Kluczyki/klucze
2. 
Pieniądze
3. 
Koraliki, bransoletki
4. 
Cekiny, guziki, ozdoby
5. 
Kredki, ołówki, pisaki
6. 
Magnesy
7. 
Baterie
8. 
Długie przedmioty
9. 
Sznurki, paski
10. 
Balony
11. 
Torby foliowe
12. 
Grzechotki z leków, tik taków…

Kiedy dziecko zaczyna penetrować mieszkanie na własną rękę, rodzice automatycznie przenoszą potencjalnie niebezpieczne przedmioty na wyższe półki – z dolnych szafek znikają wszelkiego rodzaju detergenty i ostre narzędzia. Z jednej strony uruchamiamy wszelkie środki ostrożności, by uchronić dziecko przed ewentualnym wypadkiem, z drugiej – sami dajemy mu inne, równie niebezpieczne przedmioty do rąk własnych.

Kluczyki/klucze

Chyba każdy z nas choć raz pozwolił dziecku się nimi pobawić – bo fajnie brzęczą, kiedy się nimi potrząsa albo kiedy spadają na podłogę. A jeśli na każdym egzemplarzu jest innego koloru nakładka, to już w ogóle – pełnia szczęścia. Pomijając fakt, że dać dziecku klucze to tak, jakby wrzucić je do worka bez dna (bądź pewien, że gdy będziesz ich potrzebować okaże się, że nie ma ich NIGDZIE), zabawa kluczami jest dla dziecka zwyczajnie niebezpieczna. Ich zakończenia są ostre i mogą doprowadzić do uszkodzenia ciała.

Pieniądze

Tych zapewne sami dziecku nie dajemy, ale może się zdarzyć, że trafią do małych rączek niepostrzeżenie (np. kiedy te penetrują rodzicowi portfel w poszukiwaniu skarbów). Niebezpieczne dla zdrowia patogeny, jakie mogą bytować na monetach to nic w porównaniu do innych potencjalnych niebezpieczeństw wynikających z dziecięcej zabawy w kasjera – połknięcie monety może zakończyć się naprawdę tragicznie.

dzieci w kuchni

Koraliki, bransoletki

Nie tylko kobiety uwielbiają błyskotki. Kochają je także dzieci – bez względu na płeć. Wszystko co się świeci, błyszczy, migota jest godne uwagi, dlatego maluchy z zainteresowaniem „dobierają się” do maminych kolczyków, bransoletek czy naszyjników. Zresztą, kiedy dziecko wykręca bransoletkę i ciągnie ją na wszystkie strony, mama często woli zdjąć biżuterię i pokazać ją dziecku osobiście niż ryzykować przerwanie ozdoby. Pomijając fakt, że to równie prosty sposób na jej utratę/uszkodzenie – to wyjątkowo niebezpieczna zabawka.

Bransoletka może się przerwać, a koraliki dostać się do ust dziecka (kolorowe kulki do złudzenia przypominają cukierki). Naszyjnik może się okręcić wokół szyi dziecka i uniemożliwić mu oddychanie. Kolczyk może utknąć w przełyku i … nie, na tym zakończmy. Biżuteria nie jest zabawką. W każdym razie nie dla dzieci.

Cekiny, guziki, ozdoby

Warto zwrócić uwagę na ubrania, które zakładamy naszym dzieciom. Na bluzeczkach – zwłaszcza dla dziewczynek – często znajdują się aplikacje z cekinów, koralików i innej maści ozdób. Mienią się w słońcu, połyskują i – kuszą małe rączki. Zresztą tego rodzaju naszywki często same się odrywają. A gdy już dostaną się do dziecięcych rączek, ich los jest jedną wielką zagadką. Nie łudźmy się, że nasze dziecko wyrosło już z wkładania wszystkiego do buzi. Jest przecież jeszcze ucho, nos, oko…

Kredki, ołówki, pisaki

Dziecko powinno rysować i malować wyłącznie pod opieką rodzica. Nigdy nie wiemy, w którym momencie maluch zapragnie wstać od stolika i pobiec do innego pokoju. A kredka zazwyczaj „pobiegnie” razem z nim. Malec może stracić równowagę, potknąć się, przewrócić – kredka może wbić się do oka, nosa, gardła… Kombinacji mnóstwo, wniosek jeden: pierwsze zdanie niniejszego akapitu.

Magnesy

Twoje dziecko już się nimi bawi czy dopiero będzie? Magnesy – nawet te, które służą nam do przytrzymywania notatek na lodówce, to świetna zabawka dla dzieci. Dlatego prędzej czy później kupimy maluchowi własną tablicę magnetyczną i wyposażymy go w zestaw kolorowych magnetycznych literek, cyferek, owoców. Wszystko dobrze, do momentu, kiedy magnes pozostaje na tablicy lub w rączkach dziecka – jeśli niepostrzeżenie trafi do ust, jest już mniej wesoło. Jeśli przedostanie się do jelit, może spowodować ich sklejenie i zatrzymanie pracy. Ratunkiem będzie jedynie zabieg chirurgiczny.

chłopiec na balkonie

Baterie

Samopas zapewne ich w domu nie trzymamy, ale znajdują się praktycznie wszędzie – są w pilotach, zegarkach, no i – co najgorsze – w dziecięcych zabawkach. Jeśli bateria zostanie połknięta, ulegnie rozszczelnieniu, czego efektem będzie wylanie się do jamy brzusznej żrącego płynu. Konsekwencje tego mogą być naprawdę tragiczne, dlatego dla bezpieczeństwa dziecka i własnej pewności, warto zaklejać taśmą wszelkie otwory, w których znajdują się baterie.

Długie przedmioty

Pozornie nie wydają się groźne – mowa chociażby o plastikowych rurkach, sztućcach, szczoteczkach do zębów itp. Ale kiedy dziecko, trzymając je w dłoni skacze, biegnie albo zwyczajnie się potknie, może się to skończyć naprawdę poważnym urazem – tak jamy ustnej, jak i innych obszarów ciała.

Sznurki, paski

Sznurówki, wszelkiego rodzaju wiązania, tasiemki, firanki – makarony, kable i kabelki – wystarczy chwila nieuwagi rodzica, by dziecko obwiązało sobie nimi szyję lub brzuch. Efektem tego może być nawet uduszenie, w mniej drastycznych przypadkach poważne uszkodzenie ciała. Niektórzy specjaliści twierdzą, że tego rodzaju przedmioty stają się niebezpieczne po przekroczeniu 22 cm długości, ale dla własnej pewności także te krótsze warto zabrać z zasięgu wzroku (i rączek) dziecka.

Balony

Zwłaszcza te pęknięte. Kolorowe skrawki zachęcają maluchy do żucia i gryzienia z racji tego, że są śliskie. I właśnie dlatego szybko dostają się do gardła, przylepiają i w efekcie mogą całkowicie zablokować drogi oddechowe. Wszelkie skrawki pękniętego balonu trzeba natychmiast zebrać i wyrzucić.

dziecko bawi się w salonie w bazę

Torby foliowe

Powszechnie używane reklamówki również powinny być trzymane w miejscach niedostępnych dla dzieci. Maluch może je sobie założyć na głowę, blokując w ten sposób dopływ powietrza do płuc – to naprawdę ogromne zagrożenie.

Grzechotki z leków, tik taków…

Tik-taki, dropsy w pudełeczku, leki przeciwbólowe w buteleczkach – w czasie potrząsania brzęczą podobnie do grzechotek, ale z pewnością nie są dla nich nawet doraźną alternatywą. Pudełeczko może nie być dokręcone, zawartość może się wysypać i trafić do ust dziecka. Może na tym zakończymy?

Jak widać nasze mieszkania to wręcz kopalnia przedmiotów potencjalnie zagrażających zdrowiu, a nawet życiu maluchów. Oczywiście wystarczy użytkować je z rozwagą i przechowywać w miejscach niedostępnych dla dzieci, by nikomu nie stała się krzywda, ale warto mieć świadomość kryjących się w nich zagrożeń.