Czym współcześni dziadkowie różnią się od dziadków jakich pamiętamy z dzieciństwa? Co się zmieniło i dlaczego?
Wielu współczesnych rodziców narzeka na to, że dziadkowie ich dzieci – dziadkami być nie chcą. I nie mowa tu wcale o wymuszaniu darmowej opieki, szukaniu alternatywy dla przedszkola czy niani. Mowa o tym, by w swoim zabieganym życiu dziadkowie chcieli znaleźć choć odrobinę czasu dla wnuków…
Babcia – z uśmiechem na twarzy lepiąca pierogi. Robiła szaliki na drutach i chętnie oprowadzała po domowych zakamarkach, pełnych historii, tajemnic i skarbów. Dziadek – zawsze gotowy opowiedzieć ciekawą historię. Zabierał na wędrówki po lesie, uczył, jak rozróżniać grzyby, lepił z wnukami modele samolotów. Wielu współczesnych 30-40 – latków tak właśnie wspomina swoich dziadków. Dziadków, którzy wręcz garnęli się do opieki nad wnukami, lubili spędzać z nimi czas, organizować im wesołe zabawy. Dziadków, którzy aktywnie uczestniczyli w życiu swoich wnuków – znali ich tajemnice i troski, a często wiedzieli o nich więcej, niż sami rodzice. Dziadków, którzy na swoje wnuki czekali o każdej porze i zawsze tak samo cieszyli się z ich odwiedzin.
I choć to właśnie taka wizja dziadków w naszych głowach jest nadal bardzo aktualna i żywa, w dzisiejszym świecie rozmywa się dość mocno. Jak jest dzisiaj? Bardzo różnie. Trudno generalizować, bo ile ludzi, tyle sytuacji i przypadków. A jednak zaskakująco często współcześni rodzice kilkulatków narzekają na to, że dziadkowie ich dzieci – dziadkami być nie chcą. Takimi prawdziwymi – jak w opisie powyżej.
Dziadkowie wczoraj i dziś
– Do dziś z łezką w oku wspominam czas spędzany w domu dziadków – opowiada Magda, mama 5-letniej Tosi i 3-letniego Daniela. – Mieszkali w sąsiedniej miejscowości, więc widywaliśmy się bardzo często. A mimo tego zawsze szykowali się na nasze przyjście jak na odwiedziny jakichś ważnych gości. Babcia piekła ciasto albo ciasteczka, dziadek szedł do sadu narwać owoców. Witali nas obydwoje już od progu i poświęcali cały swój czas. Mimo, że dziadek zawsze miał sporo pracy przy gospodarstwie. Magda wspomina, że wraz z siostrą uwielbiały, kiedy rodzice zawozili je do dziadków na dłużej, np. w czasie wakacji czy ferii. – U nich nie można było się nudzić – bez względu na to, jak długo się tam przebywało. A przecież oni nie mieli w domu nawet jednej zabawki…
Przywoziłam dzieci do rodziców w każdy weekend, czasami zdarzało nam się nawet wpadać w tygodniu. Ale z czasem zaczęłam zauważać, że nasze odwiedziny stają się coraz bardziej niewygodne.
Magda zauważa, że jej rodzice nie poświęcają wnukom tyle uwagi, ile by mogli. Wraz z mężem i dziećmi mieszka w miejscowości oddalonej około godzinę drogi od rodzinnego domu. Rodziców odwiedza raz, czasami dwa razy w miesiącu. – Kiedyś było inaczej. Bardzo zależało mi na tym, żeby dzieciaki miały podobny kontakt z dziadkami, jaki miałyśmy my z siostrą. Przywoziłam je do rodziców w każdy weekend, czasami zdarzało nam się nawet wpadać w tygodniu. Ale z czasem zaczęłam zauważać, że nasze odwiedziny stają się coraz bardziej niewygodne. Dzieciaki rosną – zamiast siedzieć grzecznie na dywanie i bawić się klockami, zaczynają biegać po domu. Zaglądają w każdy kąt, robią bałagan i hałas. To mąż zwrócił mi uwagę, że rodzice chyba nie do końca cieszą się z częstych odwiedzin. Zaczęłam obserwować mamę i zauważyłam, że nieustannie coś poprawia, przesuwa, zamyka, podnosi z podłogi… Zrozumiałam, że dzieciaki zwyczajnie są dla niej kłopotliwe. Że czeka, kiedy wreszcie będzie mogła po nas posprzątać…
Dziadkowie – darmowa pomoc przy wnukach?
Magdalena nie jest osamotniona w swoich odczuciach względem dziadków. Do podobnych przyznaje się Joanna, mama 5-letniego Karola. – Kiedy musiałam wrócić do pracy po macierzyńskim, wiedziałam, że będę musiała wybierać między nianią a żłobkiem – mama nie mieszka daleko, ale jest nauczycielką i nadal pracuje. Skłaniałam się w stronę niani, ale mama stanowczo odradzała mi to rozwiązanie – no bo jak można pozwalać, żeby obcy człowiek spędzał z dzieckiem więcej czasu niż własna matka? Wtedy naiwnie myślałam, że mama nie chce, by jakaś obca kobieta zastąpiła jej wnukowi babcię (Joanna rozważała zatrudnienie do opieki osoby po 50-tce). A teraz właśnie żałuję, bo może trafiłabym na osobę, która dałaby mojemu dziecku chociaż namiastkę babci? Joanna nie ukrywa – ma żal do mamy o to, że nie zależy jej na stworzeniu bliskiej relacji z wnuczkiem. – Mnie naprawdę nie chodzi o to, że mama nie garnie się do pomocy w opiece. Choć szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego nie mogła pomóc, kiedy jej potrzebowaliśmy.
Teraz córka wzięła ślub, ma już dziecko, więc wszystko jest w porządku. Tego, jaką mama jest babcią przecież już nikt nie sprawdzi…
Joanna opowiada, że każda sugestia czy prośba o zajęcie się dzieckiem spotyka się z odmową: – Kiedy przedszkole miało miesiąc wolnego, mama też nie pracowała, bo miała wakacje. Delikatnie zaczęłam temat, czy może nie chciałaby do nas przyjechać – chociażby na tydzień. Od ręki znalazła milion wymówek. Oczywiście nie powiedziała wprost, że nie chce, ale w jednym tygodniu wizyta u lekarza, w drugim ma przyjść ktoś od mebli, w trzecim to, a w kolejnym tamto. Żadnej alternatywy – że może w takim razie choć na dwa dni albo że mogłaby zabrać Karola do siebie. Takich sytuacji było już tak wiele, że dawno przestałam prosić. Warto w tym miejscu odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czy zajmowanie się wnukami to obowiązek dziadków? Oczywiście nie. Niepodważalnym obowiązkiem jest zajmowanie się własnymi dziećmi. Dziećmi swoich dzieci – już niekoniecznie. Dziadkowie poświęcili swoim pociechom spory kawał życia – teraz mają pełne prawo żyć dla siebie. Opieka nad wnukami to więc zawsze dobra wola i wybór dziadków. Nie mamy prawa oczekiwać, że kiedy na świecie pojawią się wnuki, nasi rodzice rzucą wszystko i zajmą się nimi z ochotą. No właśnie, nie mamy? A może jednak…?
Kiedy wreszcie będziemy dziadkami?
Otóż wielu rodziców ma prawo posiadać podobne oczekiwania. Dlaczego? Chociażby dlatego, że często wspomniani dziadkowie – zanim dziadkami zostali – wręcz nie mogli się tego doczekać. O czym mowa? O rodzicach, którzy uporczywie dopytują swoje dzieci, kiedy mogą spodziewać się wnuków. Jak wiemy, podobnych sytuacji nie brakuje. Kiedy więc upragniony wnuk pojawia się wreszcie na świecie, jego rodzice mają pełne prawo oczekiwać, że dziadkowie zajmować się nim będą ochoczo – Karol urodził się trzy lata po naszym ślubie. Wcześniej mąż rozkręcał firmę, a ja kończyłam drugie studia. Nie zliczę, ile razy usłyszałam w tym czasie pytanie: na co my czekamy – zauważa Joanna. – Mama jest nauczycielką, więc pewnie ma wrażenie, że życie całej jej rodziny jest na świeczniku. Teraz córka wzięła ślub, ma już dziecko, więc wszystko jest w porządku. Tego, jaką ona jest babcią przecież już nikt nie sprawdzi…
Drugim powodem, dla którego wielu współczesnych 30-40-latków spodziewa się zainteresowania wnukami ze strony swoich rodziców jest to, o czym pisaliśmy na wstępie. Oczekiwania te wynikają z własnych doświadczeń – w naszej pamięci wciąż tak żywych i aktualnych. – Czasami żal mi moich dzieci, że nie będą mieć takich wspomnień z dzieciństwa jak ja. Wędrówek z dziadkiem po lesie w poszukiwaniu skarbów, lepienia z babcią pierogów, robienia wianków – wspomina Magda. – Wiem, że czasy się zmieniły i dzisiejsza babcia „wygląda” trochę inaczej niż dawniej, ale przecież zawsze można znaleźć jakiś sposób na fajne spędzenie czasu z wnukami. Nie całe dnie, ale chociażby tę godzinkę w tygodniu. Tak żeby poświęcić ją w całości dziecku. Zaangażować się w zabawę, szczerze się z nim pośmiać, czymś je zainteresować. A nie tylko zdawkowo odpowiadać na męczące dziecięce pytania i czekać, kiedy wreszcie będzie można je posadzić przy stole z kawałkiem ciasta. A najlepiej już po nich posprzątać…
Dlaczego dziadkowie nie chcą być dziadkami?
Podobne oczekiwania wobec mamy ma Joanna: – Miałam. Bo teraz nie mam już żadnych. Zawsze szanowałam odmowę mamy i jakoś organizowaliśmy sobie opiekę nad małym. Ale jest mi zwyczajnie przykro, że mój syn nigdy nie będzie miał prawdziwej babci (mama męża Joasi już nie żyje). Takiej, za którą tęskni, o której opowiada, do której chciałby pojechać. Jeździmy do mamy tylko wtedy, kiedy nas zaprosi, czyli zwykle co dwa, trzy tygodnie na niedzielny obiad. Z reguły w tym samym czasie przyjeżdża też mój brat z żoną i swoimi dziećmi, więc Karol ma co robić. A babcia nie musi poświęcać mu uwagi. To chyba dla niej najwygodniejsze rozwiązanie. W międzyczasie zapraszamy mamę do siebie, ale nigdy nie ma czasu. Już nawet nie wspomnę o tym, żeby sama poczuła chęć zobaczenia się z wnukiem…
Dlaczego współcześni dziadkowie nie chcą być dziadkami? Dlaczego tak różnią się od tych dziadków, których pamiętamy z dzieciństwa? Powodów może być kilka. Dzisiejszy 60-latek i ten, sprzed 30-u lat – to zupełnie inni ludzie. Życie się zmienia i wymaga od nas przystosowania. Współczesne babcie i dziadkowie to często nadal osoby aktywne zawodowo, obracające się w kręgu własnych znajomych, posiadające pasje, na których realizację – z uwagi na obowiązki zawodowe – często brakuje czasu. Kiedy przychodzi weekend pojawia się alternatywa – tak wyczekiwany czas dla siebie czy może – czas dla wnuków? Często też sytuacja jest zgoła przeciwna. Warto zauważyć, że obecnie Polki odkładają decyzję o macierzyństwie, co powoduje, że ludzie zostają dziadkami w coraz późniejszym wieku. Wielu dziadków nie jest już w pełni sprawnych i zwyczajnie brakuje im sił na bieganie za wnukami. Czują potrzebę, by wreszcie odpocząć.
Dziadkowie z nazwy
Trudno ukrywać, że wielu rodziców ma wobec dziadków nadmierne oczekiwania. Bez pytania wpisują babcie i dziadków w swój harmonogram i niejako wymuszają na nich pomoc. Częste podrzucanie dziecka, wykorzystywanie ich wolnego czasu i lekceważenie ich planów po to, by realizować własne. Taka postawa sama w sobie budzi sprzeciw i zniechęca do opieki nad wnukami. Dziadkowie nie są (a przynajmniej nie powinni być) „opcją” do wyboru obok żłobka czy niani. Najłatwiejszą, najwygodniejszą, darmową. Opieka nad wnukami nie jest ich obowiązkiem. Mają prawo mieć własne życie, zainteresowania i czas dla siebie. Ale ich dzieci mają prawo oczekiwać, że w tym życiu znajdzie się chociażby odrobina miejsca dla tak wyczekiwanych wnuków. I mają pełne prawo liczyć na to, że dziadkowie nie będą traktować ich dzieci w kategoriach obowiązku.
W międzyczasie zapraszamy mamę do siebie, ale nigdy nie ma czasu. Już nawet nie wspomnę o tym, żeby sama poczuła chęć zobaczenia się z wnukiem…
Bo relacja z dziadkami to bardzo ważny aspekt życia młodego człowieka. Historia, doświadczenie i wartości przekazywane przez dziadków to ważny element tożsamości dziecka, który ma nieoceniony wpływ na jego rozwój. Także same stosunki z dziadkami wpływają na kształtowanie osobowości dziecka i na to, jakie będzie w swoim dorosłym życiu. Na to, w jaki sposób będzie budowało relacje z innymi dorosłymi ludźmi. – Czasami mam wrażenie, że pojęcie dziadkowie dzisiaj się jakby – zdezaktualizowało – zauważa Magda. – Że coraz więcej dziadków jest dziadkami tylko z nazwy. A i to niektórym przeszkadza. No bo przecież kojarzy się ze starością, a współcześni dziadkowie starzy być nie muszą. Nie muszą też zajmować się wnukami. Ja po prostu miałam nadzieję, że od czasu do czasu – będą po prostu chcieli…
A jakie jest Wasze doświadczenie w tym temacie? Podzielcie się z nami swoimi opiniami!