Edukacja domowa – jak to wygląda w Polsce?

Edukacja domowa zyskała na popularności w dobie pandemii. Nie brakuje rodziców, którzy już wcześniej zdecydowali się wziąć podręczniki we własne ręce.

kubek na książkach edukacja domowa


Podziel się na


Choć wielu rodziców jeszcze nigdy nie wyczekiwało 1 września z takim utęsknieniem jak w tym roku, część z nich nie zdecydowała się na powrót swoich dzieci do szkół. Sprawdzamy więc, jak w naszym kraju wygląda edukacja domowa.

Szkoła? To nie się sprawdza

Jeszcze do niedawna edukacja domowa była w naszym kraju bardzo niszowym sposobem nauczania. Według statystyk w ubiegłym roku szkolnym w systemie tym uczyło się nieco ponad 11 tysięcy dzieci. Nic dziwnego, że idea zyskała na popularności w ostatnim czasie – w dobie pandemii koronawirusa. Nie było wyboru – można by powiedzieć. Bo rodzice dzieci ze szkoły zabrać musieli – bez względu na swoje chęci (czy niechęci). Tyle, że teraz – nie wszyscy chcą je oddać. Pracownicy Fundacji Edukacji Domowej odbierają dziennie kilkadziesiąt telefonów osób zainteresowanych tą formą nauki. Dlaczego? Obawa przed zarażeniem – można by pomyśleć. To na pewno, ale kryzys zdrowotny, który dotknął nas w ostatnim czasie ujawnił też wiele niedostrzeganych wcześniej prawd. O szkole, rzecz jasna.

Feedback pandemii jest bardzo zróżnicowany. Dla jednych to informacja, że nauka zdalna – mówiąc dosadnie – to swoista porażka i nic nie zastąpi edukacji w szkolnych murach. Dla innych wręcz przeciwnie – pandemia pokazała, że szkoła wcale nie jest niezastąpiona i z powodzeniem można zdobywać wiedzę pod okiem rodziców. Rodziców właśnie – nie zaś szkoły. Bo dla wielu rodzin wprowadzona w ubiegłym roku szkolnym nauka zdalna oznaczała nic innego, jak właśnie edukację domową. To na rodziców przerzucono dużą część ciężaru i odpowiedzialności za wiedzę swoich dzieci. I wielu z nich stwierdziło, że radzi sobie z tym zdecydowanie lepiej, niż tradycyjna placówka.

edukacja.domowa.jak.to.wygląda.wpolsce.ciazowy.pl

Na czym polega edukacja domowa?

Czym jest edukacja domowa? Tzw. homeschooling to – mówiąc najprościej – spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą. Uczeń uczy się w domu – pod okiem rodziców, a świadectwa otrzymuje ze szkoły, do której jest zapisany. W tym celu musi przystępować do egzaminów okresowych właśnie w owej placówce. To legalna w naszym kraju forma zdobywania wiedzy i – co warto podkreślić – równoprawna z typową nauką stacjonarną. Ale – jak można się domyślić – nie każdy może ot tak zrezygnować z nauki w szkole.

Co więc trzeba zrobić, by móc rozpocząć naukę we własnych czterech ścianach? Rodzice muszą złożyć wniosek do szkoły, w której zapisane jest dziecko i otrzymać zgodę dyrekcji na prowadzenie nauki w domu. Jeszcze do niedawna wymogiem obowiązkowym była też opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej. Obecnie – w dobie pandemii – zrezygnowano z tego wymogu. To zdecydowanie cieszy rodziców zainteresowanych homeschoolingiem – na takie opinie trzeba było czekać nawet dwa – trzy miesiące.

Poza tym edukacja domowa nie posiada ścisłych zasad. Zasada jest tylko jedna – dziecko musi zdać egzaminy końcowe, bo tylko wtedy może przejść do kolejnej klasy. Sposób, w jaki opanuje materiał, nie ma tutaj znaczenia. To rodzice biorą na siebie obowiązek przekazania dziecku wiedzy – szkoła udostępnia podręczniki, ale nie ma przeszkód, by korzystać z innych, wybranych przez siebie źródeł. Co ciekawe, przedmioty można zaliczać w wybranym przez siebie terminie – w ciągu danego roku szkolnego. Nie ma też obowiązku zdawania wszystkich egzaminów w czerwcu, przed klasyfikacją. Do egzaminu obowiązuje podstawa programowa MEN.

Szkoła bez dzwonków

Edukacja domowa już od dawna interesowała Magdę, mamę Ewy, obecnie trzecioklasistki. – Tym, co najbardziej kusi mnie w tej formie nauki to to, że dzieciaki mają czas na rozwijanie swoich pasji, zainteresowań, na poznawanie siebie. Tradycyjna szkoła na to nie pozwala. Magdalena zauważa, że uczęszczanie do normalnej szkoły zmusza do tracenia dużej ilości czasu na rzeczy zupełnie niepotrzebne i w ten sposób „zabiera” dzieciom czas potrzebny na rozwijanie siebie. Mowa zarówno o przedmiotach artystycznych, które przecież nie muszą interesować wszystkich dzieci, zajęciach wychowawczych czy chociażby dojeździe do placówki. – Mieszkamy poza miastem. W naszym przypadku dojazd do szkoły zajmuje około 30 minut dziennie. Pandemia pokazała nam dosadnie, ile czasu możemy zaoszczędzić, zostając w domu. I mowa nie tylko o dojeździe do szkoły, ale także o czasie spędzanym w samej placówce. Ewa to wyjątkowo bystra dziewczynka – szybko przyswaja wiedzę, interesuje się otaczającym ją światem i wiele rzeczy uczy się na własną rękę.

Wiem, jak to zabrzmi, ale ja czasami mam wrażenie, że ona w tej szkole zwyczajnie się nudzi. Że to tempo, jakie nakłada szkoła, jest dla niej za wolne. Pytanie, czy na pewno jest sens przyspieszać? – Nie o to chodzi. Ja nie mam ambicji, żeby wyprzedziła rówieśników. Ewa po prostu ma wiele pasji, na której brakuje jej czasu. Chodzi na zajęcia sportowe, uczy się gry na dwóch instrumentach. I to nie tak, że to ja na siłę szukam jej dodatkowych zajęć. Ona ma po prostu wiele zainteresowań, które chce rozwijać. I na które zwyczajnie nie ma czasu. Mam wrażenie, że szkoła ją przytłacza. Jak zauważa Magdalena, ostatni semestr okazał się pod tym względem strzałem w dziesiątkę. Dziewczynka bez problemu przestawiła się na tryb pracy z domu, szybko opanowywała zadany materiał, a przy tym zostawało jej mnóstwo czasu na to, co najbardziej lubi. – Jedynie współpraca nauczyciel – uczeń nie do końca mnie zadowalała. Sposób, w jaki nauczyciele przekazywali materiał czy to, ile z siebie dawali dzieciakom – wszystkim, ale głównie każdemu z osobna. Dlatego właśnie uważam, że edukacja domowa to lepsza opcja. Dużo bardziej efektywna, bo pozwala dopasować program do indywidualnych predyspozycji dziecka.

Szkoła po godzinach

Główny cel edukacji domowej to sprawić, by dziecko samo chciało sięgać po wiedzę. W przypadku dzieciaków, które tę wiedzę wręcz chłoną, homeschooling może się wydawać rozwiązaniem idealnym. Jak zauważają niektórzy, szkoła zabija w uczniach zdolność samodzielnego myślenia, bo wtłacza je w obowiązujący schemat. Dzieci często uczą się „na ocenę”. Najważniejsze to zdać, zaliczyć i niestety – często – zapomnieć. Bolączką tradycyjnej szkoły okazuje się również duża liczba prac domowych. Konieczność zrobienia tzw. zadania sprawia, że dzieciaki siedzą „po godzinach”, a tym samym spędzają mało czasu na świeżym powietrzu, nie uprawiają sportów, nie dbają o zdrowie. Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że kondycja współczesnych dzieci i nastolatków do najlepszych nie należy. Duża liczba uczniów w klasach sprawia z kolei, że brakuje czasu na indywidualne podejście do każdego, zauważenie jego talentów, dostosowanie tempa nauki do jego indywidualnych predyspozycji.

Ewa 1 września poszła do szkoły – podobnie jak jej koleżanki i koledzy. – Nie zdecydowaliśmy jeszcze ostatecznie o przejściu na edukację domową, bo mąż nie jest na razie przekonany do tej formy nauki. Ale powrót do tradycyjnej szkoły i konieczność realizacji scenariusza sprzed czasów epidemii chyba go zdopingowała – uśmiecha się Magdalena. – Poza tym w nadchodzącym roku przenosimy się do innego miasta – myślę, że to będzie dobry moment, żeby wystartować.

A co z kolegami, koleżankami? Szkoła zapewnia nie tylko naukę, ale też socjalizację. – Nic z tych rzeczy. Prawdziwe przyjaźnie Ewa nawiązała dopiero na treningach. Tam spotyka ludzi, którzy mają podobne pasje, zainteresowania. W szkole na pięciominutowych przerwach nawet nie ma kiedy porozmawiać. A jeśli czas się znajdzie, to lepiej go wykorzystać na odpisania zadania – uśmiecha się.
——–
Rozpoczęcie edukacji domowej to bardzo odpowiedzialna decyzja. Warto zauważyć, że doświadczenia i emocje z czasów pandemii nie powinny być jedynym motywem do przejścia na tę formę nauki. Ostatni okres rzeczywiście ujawnił wiele słabości klasycznej szkoły, ale w nie do końca klasycznym modelu nauczania (nauka zdalna). Wrażenia z ostatnich miesięcy, że szkołę z powodzeniem można przenieść do domu, nie powinny być argumentem decydującym za edukacją domową. Chyba, że już od dawna rozważaliśmy podobną formę nauki, a ostatnie doświadczenia tylko nas utwierdziły w tym przekonaniu. Na edukację domową można zapisać się w dowolnym momencie roku szkolnego.

Oficjalne dane na temat tego, ile dzieci w obecnym roku szkolnym będzie uczyło się z domu, nie są na razie dostępne.