Mamą być – piękna sprawa. Ale często też brak energii, brak pomysłów na zabawę, brak sił do dziecka, a czasem i do całego świata. Pytanie, gdzie ich szukać?
Ogromna radość, niewypowiedziana satysfakcja, nieopisane spełnienie – tak, uczucia te towarzyszą większości mam, które każdy dzień spędzają na opiece nad swoimi dziećmi. Nieodłącznymi ich partnerami są także zmęczenie, niewyspanie, znużenie i wyczerpanie. Brak energii, brak pomysłów na zabawę, brak sił do dziecka, a czasem i do całego świata. Pytanie, gdzie ich szukać?
Codzienność z dzieckiem jest fascynująca – bez względu na to, w jakim maluch jest wieku. Każdego dnia odkrywamy w nim nowe rzeczy, za które go kochamy, każdego dnia on uczy się czegoś nowego, a nam – serce pęka z dumy. Te nasze małe, wspólne sukcesy napawają dumą i radością, sprawiają, że chce nam się tańczyć ze szczęścia. Ta mała, niepozorna istotka, która jeszcze do niedawna patrzyła wyłącznie w sufit, nagle zaczyna się śmiać, gaworzyć, podnosić przedmioty. Pierwsze obroty, pierwsze kroczki, pierwsze ząbki – pierwsze dwa lata życia dziecka to czas niemalże po brzegi wypełniony osiągnięciami, sukcesami i – kolejnymi wyzwaniami.
Jednym z największych jest dla mamy życie na pełnych obrotach niemalże bez ustanku. Noc? Już dawno zapomniała, że może służyć do spania. Bo przecież późnym wieczorem, kiedy maluch już zaśnie, można jeszcze tyle zrobić, przygotować, nadgonić. Podobnie wczesnym rankiem – zanim malec wstanie. Tym sposobem noc kurczy się do niezbędnego minimum, którego wartość mama zazwyczaj solidnie obniża. Nic dziwnego, że kiedy dziecko pełne energii wita kolejny dzień, mama marzy już tylko o tym, by ten – wreszcie się skończył. I gdyby faktycznie po jego zakończeniu miał nastąpić odpoczynek… No właśnie. Błędne koło. Drogie mamy, tak się nie da.
Odpoczynek to podstawa
Tak, to prawda, że najwięcej możemy zrobić, kiedy maluch zaśnie. Ale tym, co możemy wtedy zrobić najlepszego jest – pójście jego przykładem. Większość mam bagatelizuje znaczenie snu. Wystarczy przecież wypić trzecią kawę gdzieś około 18 -ej i zagubione siły wracają. Tak naładowane możemy spokojnie popracować co najmniej do 23-ej. A jak już przypadkiem przekroczymy tę magiczną granicę zmęczenia – hulaj dusza. Można pociągnąć i do 2-ej. Tak, to już dowiedzione naukowo – kiedy uporamy się z „kryzysem” zmęczenia, siły wrócą i pozwolą nam na dodatkowe godziny pracy. Co będzie tego następstwem? Prawdopodobnie trudności z zaśnięciem i koszmarny poranek: Jak to? Już 6? To niemożliwe, przecież dopiero się położyłam!
Sen jest ważny – jest wręcz kluczowy dla prawidłowego działania naszego organizmu. Jak więc chcemy znaleźć siły na opiekę nad dzieckiem, kiedy braknie nam ich nawet na samodzielne funkcjonowanie? Tym, co powinna zrobić każda mama, jest znalezienie optymalnej dla siebie dawki snu (każdy z nas potrzebuje go mniej lub więcej) i zadbanie o to, by dostarczyć go sobie każdej nocy. Jeśli wiemy, że wysypiamy się po 7-iu godzinach, a musimy wstać około 6-ej, nie kładźmy się później niż o 23 (a najlepiej nieco wcześniej – przy dziecku zawsze trzeba wziąć pod uwagę sytuacje awaryjne).
Nie tylko praca
Ale ale – nie chodzi nam wcale o to, by czas od momentu, kiedy dziecko zaśnie do własnego spoczynku wypełnić po brzegi domowymi obowiązkami. Zróbmy wtedy tylko to, co najpotrzebniejsze i co ułatwi nam zorganizowanie kolejnego dnia (np. przygotujmy sobie produkty na jutrzejszy obiad, załadujmy pralkę itp.) A w czasie, który nam zostanie, zróbmy coś, co pozwoli nam choć na chwilę oderwać myśli od dziecka, obowiązków, prac domowych i zaległości. Zjedzmy wspólnie kolację, obejrzyjmy kawałek ulubionego filmu, posłuchajmy relaksującej muzyki albo po prostu posiedźmy razem i porozmawiajmy z kubkiem gorącej herbaty w ręku.
Chodzi o to, żeby znaleźć coś, co będzie oddzielało od siebie kolejne, wypełnione zadaniami dni. Już sama myśl o wieczornym zanurzeniu się pod ciepłym kocem, chwili z bohaterami ulubionego serialu czy pośmianiu się z zabawnej komedii doda nam sił i energii – ustali moment, kiedy wreszcie będziemy mogły zwolnić, odetchnąć. Już sama świadomość, że mamy taki czas w ciągu dnia, jest niezwykle potrzebna i motywująca. Warto ustalić sobie, żeby w tym czasie nie rozmawiać o troskach dnia codziennego, nie planować kolejnych obowiązków, zakupów czy wydatków. Chodzi o oderwanie się – nie tylko fizyczne, ale także psychiczne od tej kochanej, acz nieco wyczerpującej codzienności.
W przyjaźni siła
Warto docenić siłę znajomych – wspólnych wyjść, spotkań, rozmów. Wiele z nas o nich zapomina, nie docenia, lekceważy, a nawet upatruje w nich zupełnie innego działania. Niektórym mamom wydaje się, że takie wyjścia tylko nas zmęczą, zabiorą cenny czas. Jest wręcz odwrotnie! Spotkanie z osobami, z którymi dobrze się rozumiemy i w których gronie swobodnie się czujemy naprawdę dodają sił i energii. Pozwalają się oderwać od codzienności, odpocząć psychicznie i co ważne – mają nie tylko doraźne działanie. Często pozwalają nam nabrać dystansu, spojrzeć na wszystko w nieco innym świetle, z innej perspektywy. Ważne jednak, by takie spotkania miały miejsce nie raz na kwartał, ale częściej. Wbrew pozorom – im rzadziej się widujemy, tym mniej mamy tematów do rozmów. Wspólnych tematów.
Nie pozwólmy, by macierzyństwo oddaliło nas od osób, które towarzyszą nam od wielu lat, na których nam zależy i którym zależy na nas. Pamiętajmy, że nasze maleństwo szybko dorośnie, a wtedy zapragniemy znów znaleźć się w znajomym kręgu. Wówczas może się okazać, że nie znamy już tych ludzi – ich życia, codzienności, problemów. To prawda, że przyjaciele powinni zrozumieć, być wyrozumiali i cierpliwi – mamy dziecko, mamy mniej czasu. Oni to zrozumieją, nie będą się narzucać. Ale efekt takiego oddalenia może się okazać naprawdę rozczarowujący. Zadbajmy o relacje z bliskimi nam osobami – zwłaszcza w tym trudnym okresie macierzyństwa. Oni naprawdę mogą sprawić, że będzie łatwiejszy.
A jak jest u Was drogie Mamy? Gdzie szukacie energii na kolejny dzień z dzieckiem?