Trzeba być przygotowanym na wszystko. Lekarze każą być dobrej myśli, ale uprzedzają też, że wszystko może się zdarzyć. O tym, jak to jest być mamą wcześniaka…
Magda trafiła do szpitala dlatego, że przestała czuć ruchy dziecka. Wcześniej jej ciąża rozwijała się podręcznikowo, a wszystkie wyniki badań mieściły się w normie. Na miejscu dowiedziała się, że odkleja się jej łożysko. Michałek przeszedł na świat w 33. tygodniu ciąży.
– Pamiętam, kiedy pierwszy raz podeszłam do inkubatora i dotknęłam mojego synka. Zaczął płakać, tak jakby go to zabolało. Pani doktor powiedziała, że to przez tę cienką skórkę, że nie zdążyła się jeszcze całkowicie wykształcić tkanka tłuszczowa. Rzeczywiście, była tak cienka, że widać było każdą najmniejszą żyłkę – opowiada Magda. Chłopiec spędził w inkubatorze 1,5 tygodnia. – Szereg badań, karmienie sondą, codzienne podawanie antybiotyku, bo jakby tego wszystkiego było mało, dopadła nas żółtaczka. Pamiętam ten czas jak przez mgłę…
Powrót do domu z wcześniakiem
Magda spędziła z synkiem w szpitalu 16 dni. W dniu wypisu mały ważył niecałe 2 kilogramy. – Zamiast zwykłego wypisu i instrukcji karmienia – szereg zaleceń i specjalistów, do których trzeba było zapisać dziecko. Zaraz po opuszczeniu murów szpitala poczułam strach – nie radość, jak typowa matka, która może wreszcie zabrać dziecko do domu. Dopóki Michaś był w szpitalu wiedziałam, że jest bezpieczny. Przy mnie taki nie był. Ja nie umiałam zapewnić mu bezpieczeństwa.
Magda obawiała się, jak sobie poradzi z opieką nad maleństwem wymagającym tyle uwagi – przecież tutaj był non stop pod okiem doświadczonych specjalistów, którzy na bieżąco reagowali na wszelkie nieprawidłowości. A skąd ona miała wiedzieć, co jest prawidłowe, a co nie w zachowaniu dziecka, którego nie powinno być jeszcze na świecie..?
Pamiętam to przykre uczucie, że bałam się wziąć własne dziecko na ręce. Bałam się je przytulić, bo obawiałam, się, że zrobię mu krzywdę…
Chłopiec nie przybierał na wadze właściwie. Dodatkowo trzy dni po powrocie do domu, w czasie kontroli w szpitalnej przychodni neonatologicznej okazało się, że masa ciała dziecka spada – Michaś ważył ponad 100 gram mniej niż w dniu wypisu. – Karmienie synka to był koszmar, bo on po prostu nie umiał jeść – porcję 30 ml niekiedy podawaliśmy przez godzinę – wspomina młoda mama. W związku z problemem z wagą, kontrole w przychodni odbywały się regularnie – najpierw co dwa dni, potem co tydzień. Z czasem chłopiec zaczął nabierać masy.
Magda przyznaje, że bycie rodzicem wcześniaka bywa wyczerpujące: – W pierwszym okresie po porodzie przez 3 tygodnie z rzędu, codziennie – za wyjątkiem dwóch dni – mieliśmy wizytę u jakiegoś specjalisty. Ciągłe umawianie wizyt, dogrywanie terminów, wyjazdy do różnych placówek. Przepis na przetrwanie tego czasu? – Funkcjonowanie mechaniczne – jak nazywa to Magda. – Teraz mam wrażenie, że wtedy działałam trochę jak robot, że wszystko toczyło się jakby obok mnie, bez mojego udziału i świadomości.
Noce z wcześniakiem
Jak wspomina młoda mama, najgorsze były noce. Przez pierwszy miesiąc nie spała w ogóle – co najwyżej drzemała po kilka minut, po czym budziła się i czuwała przez godzinę. Bo jakby tak przypadkiem przeoczyła alarm..? Mały spał na monitorze oddechu. To specjalna płytka montowana pod materacem łóżeczka, która odbiera ruchy dziecka i na tej podstawie analizuje, czy malec oddycha albo czy nie oddycha zbyt płytko. Kiedy dziecko oddychać przestaje, czujnik się włącza, ostrzegając rodziców. Dzieci urodzone przedwcześnie są bowiem szczególnie narażone na wystąpienie bezdechu sennego, który może prowadzić do śmierci.
– Czujnik włączył się raz. Nie spałam, czuwałam wpatrzona w małego. Wyrzucałam sobie potem, że nie zauważyłam, że coś jest nie tak… W przypadku Michałka oddech wrócił po podniesieniu go z łóżeczka, ale rodzice wcześniaka muszą być przygotowani także na poważniejsze sytuacje – jeśli powrót oddechu u dziecka nie następuje, konieczne jest wezwanie pogotowia i prowadzenie wentylacji metodą usta-nos-usta.
Do ukończenia roku Michałek pozostawał pod opieka neonatologa, neurologa, okulisty, ortopedy oraz lekarza rehabilitacji. Rehabilitacja była potrzebna ze względu na asymetrię ułożeniową ciała. Obecnie chłopiec ma rok i trzy miesiące, rozwija się dobrze i mimo, że jest nieco mniejszy niż dzieci w jego wieku, nie wykazuje cech wcześniaczych poza problemem z jednym uszkiem.
Michaś gorzej słyszy na jedno ucho, ale problem okazał się mniejszy niż wstępnie podejrzewano. Jesteśmy pod kontrolą logopedy i laryngologa.
Wcześniak? Co dalej?
Strach, bezsilność, żal, poczucie niesprawiedliwości – to te uczucia towarzyszą pierwszym miesiącom po przedwczesnym urodzeniu dziecka. No i ta niewiadoma – trzeba być przygotowanym na wszystko. Lekarze każą być dobrej myśli, ale uprzedzają też, że wszystko może się zdarzyć. – Kiedyś nie powiedziałabym, że poród na tym etapie może nieść ze sobą tyle komplikacji i problemów. Przecież dzieci rodzą się nawet w połowie ciąży, a ja byłam już prawie na mecie… – zauważa Magda. – Teraz już rozumiem lekarzy, którzy każą się oszczędzać przyszłym mamom, twierdząc, że każdy kolejny dzień dziecka w brzuchu mamy jest na wagę złota.