W akcji porodowej bierze aktywny udział również mały człowiek, który także musi się sporo natrudzić, by wydostać się na ten świat…
Poród już dawno przestał być tematem tabu. Dzisiaj namawia się mamy, by – zamiast jak o bolesnym dramacie, myśleć o nim jak o wydarzeniu niezwykłym, mistycznym. Przygotowuje się kobiety do tego, by uczestniczyły w porodzie aktywnie i świadomie.
Skurcze macicy i droga przez kanał rodny
Skurcze macicy to pierwszy sygnał porodu, który odczuwa także samo dziecko. Wprawdzie nie są one dla maluszka tak bolesne, jak dla mamy, ale specjaliści twierdzą, że odczuwa on wówczas nieprzyjemny ucisk w okolicach ramion, szyi i główki, a z uwagi na intensywność skurczy – ma też ograniczony dopływ tlenu. Co więcej, skurcze popychają maleństwo w wąski tunel kanału rodnego, uniemożliwiając mu wybranie najwygodniejszej dla siebie pozycji w czasie tej – wątpliwej przyjemności wycieczki…
Bo droga przez kanał rodny to dość wyboista ścieżka. Nie dość, że jest wąska i ciasna to jeszcze na przemian otwiera się i zacieśnia wokół dziecka, co powoduje nieprzyjemne ściskanie malutkiego ciałka. Dodatkowo – pojawiają się na niej nieprzewidziane przeszkody, jak chociażby elementy kostne, które są jedynie maleńką zapowiedzią trudów, jakie czekają malca na „tamtym świecie”. Mimo, że droga przez kanał rodny liczy zaledwie kilka centymetrów, czasami maluszka dzielą od rzeczywistości naprawdę długie godziny. A warto przecież pamiętać, że dziecko w momencie porodu ma już wykształcone wszystkie zmysły – doskonale więc czuje, co dzieje się podczas jego narodzin.

Wyjście na świat
I wreszcie nadchodzi ten wielki moment – główka maleństwa wyłania się na świat. Niestety, zamiast obiecywanych przez mamę w czasie ciąży niezwykłych wrażeń po zewnętrznej stronie brzucha, tutaj czeka na nie:
- chłód (temperatura otoczenia jest około 10°C niższa, niż ta, która panowała w brzuchu mamusi. Co więcej – skóra maleństwa jest wilgotna, a to naraża je dodatkowo na utratę ciepła),
- hałas (dźwięki docierające do dziecka przez powłoki brzuszne były do tej pory stłumione, docierały przez wyciszającą „ścianę”- teraz uderzają ze zdwojoną siłą),
- rażące w oczy światła (przed którymi chronią maluszka jedynie cieniutkie powieki),
- dotyk obcych, silnych dłoni (do tej pory dziecko znało jedynie dotyk mamy czy taty delikatnie głaskających brzuch, co więcej – przez kilka ochronnych warstw!)
Przerażenie maluszka może wywołać także wrażenie ogromnej przestrzeni, która do tej pory była mocno ograniczona – do rozmiarów maminego brzucha. Bo choć dla noszącej go mamy brzuch zdawał się być naprawdę wielki, dla rosnącego z dnia na dzień maleństwa – ledwo wystarczał. Nie do takich wrażeń dziecko było przyzwyczajone w czasie życia płodowego – tam panował przyjemny półmrok, było ciepło, bezpiecznie i „swojsko”.

Nauka oddychania
Kolejnym szokiem dla małego organizmu jest fakt, że nagle musi zacząć – oddychać. A przecież ono zupełnie nie ma pojęcia na czym to polega i wcale nie jest na to przygotowane! Do tej pory potrzebny do oddychania tlen płynął sprawnie za pośrednictwem łożyska i pępowiny – mama nic nie wspominała na temat tego, że ma zamiar odciąć niebawem to cenne źródło życia!
Tymczasem, pierwszy oddech to dla dziecka niekoniecznie przyjemne doświadczenie, bo zaczerpnięcie go wiąże się z rozprężeniem posklejanych jeszcze pęcherzyków płucnych. Zaciśnięcie nożycami tętniącej ciągle pępowiny wymusza na dziecku natychmiastowy, głęboki wdech – funkcję oddychania przejmują wówczas płuca.

Bohaterski duet
Zauważmy, że o porodzie mówi się w dwojaki sposób. Z jednej strony to mama „rodzi dziecko”, co stawia ją w pozycji osoby dokonującej wielkiego wysiłku. Z drugiej – mówimy przecież, że dziecko „się urodziło” – nie zaś zostało urodzone. Nie zapominajmy więc o tym, że ono samo także w porodzie uczestniczy – może nie ma na jego przebieg zbyt wielkiego wpływu, ale odczuwa go równie silnie, jak mama.
Co więcej – w przeciwieństwie do niej, nie jest na niego przygotowane – a przynajmniej nie w sensie psychicznym. Odczucia, jakie towarzyszą mu w czasie porodu to strach i oszołomienie spowodowane nową sytuacją oraz zmęczenie, będące efektem ogromnej pracy, jaką musi wykonać maleńki organizm. Warto więc przestać patrzeć na maluszka jedynie jako na „prezent” dla zmęczonej porodem mamy. Ona także – jej dotyk, zapach, widok – jest dla niego swoistym prezentem po przebytych trudach porodu.