Wyjście z domu z dzieckiem rządzi się swoimi prawami. Zanim zamkniemy za sobą drzwi, dokładnie przemyślmy elementy garderoby. Swojej własnej!
Warto na wstępie podkreślić, że nie chodzi tu jedynie o tego maluszka, który co dwie godziny wymaga od nas pokazania, co też mamy dzisiaj pod ubraniem. Także ten nieco starszy – wbrew pozorom – dość mocno ingeruje w nasz styl. Oczywiście nie namawiamy Was absolutnie do porzucenia swoich modowych przyzwyczajeń – podpowiadamy jedynie, z czego warto czasami zrezygnować. Dla własnej wygody i komfortu! Jakich ubrań lepiej nie zakładać, wychodząc z małym dzieckiem?
Białych!
Choć w przypadku mamy karmiącej piersią albo tej, której maluszek pije z butelki wyłącznie mleko, może się to wydawać kolor najbardziej bezpieczny, zapewniamy: wcale taki nie jest. Po pierwsze, wystarczy na to mleko „dziecięce” spojrzeć (zarówno to, płynące z piersi, jak i to w butelce), by stwierdzić jednoznacznie, że bliżej mu do tzw. ecru czy kości słoniowej niż do bieli. Kolor mleka jest – mówiąc najprościej – mleczny, a to według fachowych podręczników oznacza: biało-żółty, kremowy, śmietankowy. I pal sześć, jeśli owo mleko wyleje się na maminą koszulę prosto z butelki – gorzej, jeśli trafi tam po wcześniejszej wędrówce przez dziecięcy przewód pokarmowy…
Białe ubrania to dość ryzykowny wybór także w przypadku mamy, której maluch raczkuje albo chodzi. W pierwszym przypadku istnieje spore prawdopodobieństwo, że część wizyty u znajomych mama spędzi siedząc na podłodze, po której maluch będzie rozrzucał i rozlewał co się da (odradzamy w szczególności białe spodnie). W przypadku malucha chodzącego mamy jeszcze inne zagrożenie – nigdy nie wiadomo, kiedy szkrab zażąda kategorycznie, by wziąć go na ręce. A podeszwy dziecięcych bucików zwykle pozostawiają wiele do życzenia..

Rajstopy? Co najmniej 60 DEN!
Dość ryzykowne w przypadku wyjść z dziećmi są na pewno stylizacje, wymagające założenia rajstop. Maluszki niechodzące nie będą tutaj zagrożeniem, ale te poruszające się na własnych nogach – sporym. Nie wiadomo przecież, kiedy taki podbiegnie, położy na kolanach zabawkę o chropowatej fakturze albo wskoczy na nas w bucikach na rzepy… (jeśli chodzi o rzepy, niebezpieczne są też wszelkiego rodzaju śliniaki). Rozwiązanie na szczęście jest proste – jeśli mamy lato lub wiosnę, rajstop po prostu nie zakładamy, a w czasie jesieni czy zimy wybieramy te o grubości co najmniej 60 DEN (40 nie wytrzymują – sprawdzone).
Podobnie rzecz ma się z wszelkimi bluzkami z takich materiałów, jak atłas, satyna, szyfon czy różnego rodzaju sweterkami – szczególnie tymi z cienkiej włóczki. Wystarczy jeden ruch małej rączki, by na ubraniu pozostał ślad w postaci nieśmiertelnej linii…
Spodniczki mini i duże dekolty
Dziecko wymusza na nas czasami określone pozycje. Przy maluchu naprawdę trudno przewidzieć, czy i kiedy trzeba będzie się schylić, wypiąć, usiąść na podłodze – w skrajnych przypadkach na ziemi, czy ruszyć biegiem za pędzącą na złamanie karku pociechą (w czasie przewijania malucha np. musimy się dość mocno pochylić – szczególnie w domu u znajomych, gdzie przewijaka nie uświadczy).W takich sytuacjach kłopotliwe mogą się okazać te części garderoby, które odsłaniają duży kawałek ciała – w czasie zmiany pozycji często odsłaniają więcej, niż byśmy chciały pokazać.
Oczywiście to nie jest tak, że w chwili zostania mamą musimy zaprzyjaźnić się z golfami i jeansami. Wręcz przeciwnie – poczucie atrakcyjności to niezwykle ważny, niezbędny wręcz, element pewności siebie. Podobnie jednak jak poczucie komfortu i przekonanie, że pokazujemy otoczeniu dokładnie tyle, ile byśmy chciały…

Szpilki? Jak najbardziej (a w torebce sandały)
Szpilki i wszelkiego rodzaju wysokie buty (albo raczej buty chwiejne, bo koturny zdają się stanowić mniejsze zagrożenie) to kolejny element ubioru, z którego warto zrezygnować, wychodząc z dzieckiem. A jeśli baletki ani sandałki nijak nie pasują do naszej stylizacji, warto je przynajmniej wrzucić do torby (tej z akcesoriami dziecięcymi – tam zmieści się wszystko).
Po pierwsze chodzi o to, że maszerowanie w szpilkach z maluszkiem na rękach jest zwyczajnie niebezpieczne – nawet dla prawdziwej amatorki słupków. Mając przed sobą dziecko nie do końca jesteśmy w stanie kontrolować, czy nie „wyrosła” przed nami właśnie jakaś dziura albo przeciwnie – przeszkoda, o którą można się potknąć. W przypadku malucha biegającego, zdecydowanie wygodniej będzie nam gonić go w płaskim obuwiu – jak wiemy, dzieci są w stanie osiągać naprawdę zawrotne prędkości…
Oczywiście radzimy spojrzeć na ten tekst z przymrużeniem oka i dużą dozą uśmiechu – do wszystkiego trzeba podchodzić z rozsądkiem. A jak jest u Was, drogie Mamusie? Jakich części garderoby nie polecacie w czasie wyjść z dzieckiem?