Ciąża potrafi zaskoczyć, a wyobrażenia na jej temat często mijają się z rzeczywistością. Jak wyobrażały sobie ciążę nasze bohaterki i czym zaskoczyła je rzeczywistość?
Najpiękniejsze 9 miesięcy czy może koszmar, który trudno przetrwać? Jak wyobrażały sobie ciążę nasze bohaterki i czym zaskoczyła je rzeczywistość?
Każda z nas ma jakieś wyobrażenia na temat ciąży. Nasze skojarzenia są wynikiem tego, jak przebiegały ciąże bliskich nam osób i ile wiemy o samej ciąży i jej przebiegu. Nic dziwnego, że nasza wizja tego wyjątkowego okresu może być bardzo różna. Zapytaliśmy znajome mamy, czy ich oczekiwania związane z ciążą się sprawdziły!
To nie takie proste…
– Zawsze byłam pewna, że chcę mieć dzieci, ale dość długo odkładałam tę decyzję w czasie. Wiem, że teraz coraz więcej kobiet decyduje się na późne macierzyństwo, ale ja – wstyd się przyznać – po prostu się bałam – zdradza nam Martyna, która na pierwsze dziecko zdecydowała się w wieku 32 lat. Czego się bała? Tego, że nie jest gotowa na bycie mamą? Że przerosną ją obowiązki związane z opieką nad dzieckiem? – Nie! O tym to ja nie myślałam w ogóle – śmieje się mama 1,5 rocznej Amelki. – Zawsze przywiązywałam dużą wagę do swojej sylwetki. Zdrowo się odżywiałam, uprawiałam sport. Wkręciłam sobie, że ciąża może to wszystko przekreślić. Martyna przyznaje, że ma w swoim otoczeniu osoby, które po ciąży borykały się z nadmiernymi kilogramami i to właśnie wizja zaprzepaszczenia dotychczasowych starań o formę spędzała jej sen z powiek. Czy słusznie?
Dziś Martyna przyznaje, że niepotrzebnie się stresowała. Przez całą ciążę przytyła nieco ponad 10 kilogramów i już pół roku po porodzie udało jej się wrócić do swojej wagi. I choć większość osób myśli teraz pewnie, że przyszła mama musiała się w ciąży dość mocno pilnować, rzeczywistość okazuje się nieco inna… – Kiedy już zaczęliśmy starania o dziecko natrafiliśmy na problemy, których zupełnie się nie spodziewałam. Okazało się, że zajście w ciążę, to wcale nie taka prosta sprawa… Mimo braku konkretnych przeciwwskazań, Martynie udało się zajść w ciążę dopiero po 14-tu miesiącach starań.
– Kiedy wreszcie się udało, byłam taka szczęśliwa, że wcześniejsze obawy – o sylwetkę, wagę – zupełnie przestały mieć znaczenie. Myślałam tylko o tym, żeby udało mi się donosić ciążę i żeby moje dziecko było zdrowe. Martyna przyznaje, że starała się jeść zdrowo i różnorodnie, ale wcale nie liczyła kalorii, a aktywność fizyczną ograniczyła dość mocno. – A mimo tego problemów z wagą nie miałam. Ani w ciąży, ani po porodzie. Myślę, że gdybym wcześniej wiedziała, jak to się potoczy, zdecydowałabym się na dziecko trochę wcześniej…– uśmiecha się.
Musi pani odpocząć
Ania, podobnie jak Martyna, zawsze była osobą aktywną. – Nigdy nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Lubię, jak dużo się dzieje, uwielbiam kontakt z ludźmi. Pracuję w firmie badawczej, gdzie prowadzę warsztaty i szkolenia. Moja ciąża była planowana, ale ja zaplanowałam sobie także cały jej przebieg – wspomina mama 3-letniego Franka. Ania chciała jak najdłużej pozostać aktywna zawodowo i fizycznie. – Nie wyobrażałam sobie, że miałabym zamknąć się w domu na kilka miesięcy. Że miałabym zrezygnować z pracy, która jest całym moim życiem czy treningów, które tak lubię. Wszystko przecież można dostosować do swojego stanu i zmodyfikować tak, żeby nie zaszkodziło dziecku. Nie wszystko.
Niewydolność szyjki macicy – taką diagnozę usłyszała Ania mniej więcej w połowie ciąży. – W pierwszej chwili nie do końca wiedziałam, co to znaczy. Bo – mówiąc szczerze – ja zbyt wiele na temat ciąży nie czytałam. Jestem raczej optymistką, więc optymistycznie założyłam, że wszystko pójdzie dobrze, a ja muszę jak najlepiej wykorzystać najbliższe 9 miesięcy. Słowa „Musi pani odpocząć” zabrzmiały więc dla Ani złowrogo. Niestety, okazało się, że drugą połowę ciąży będzie musiała spędzić w domu. – W pierwszej chwili nie mogłam się z tym pogodzić, ale z czasem wytłumaczyłam sobie, że dla dobra dziecka muszę zrobić wszystko. Wrodzony optymizm Ani kazał jej znaleźć w tej sytuacji jak najwięcej plusów:
– Nadrobiłam zaległości książkowe z ostatnich kilku lat, obejrzałam sporo dobrych filmów i wyprzedałam chyba pół domu na serwisach aukcyjnych. Same zalety – śmieje się dzisiaj szczęśliwa mama.
No i gdzie te mdłości?
– Ja się chyba za dużo filmów naoglądałam. Bo ciąża kojarzyła mi się zawsze strasznie stereotypowo – poranne wymioty, dziwne zachcianki w nocy o północy, histeryczne ataki, płaczliwość – wymienia Natalia, mama 5-letniego Wojtka. – Od momentu, jak zobaczyłam na teście dwie kreski, zaczęłam się bardzo uważnie obserwować, żeby te wszystkie dziwne objawy jak najszybciej wyłapać i im zapobiegać. Na drugi dzień po zrobieniu testu miałam już w lodówce pół kilo imbiru i dwa słoiki kiszonych ogórków, a na parapecie trzy sadzonki mięty. Natalia uprzedziła też swojego partnera, że może być teraz bardziej nerwowa i rozdrażniona, a że z natury nie należy do osób spokojnych – przyszły tata potraktował sprawę poważnie. – Zaczął mnie traktować dosłownie jak jajko – wspomina Natalia ze śmiechem.
A tymczasem – nic. – No dosłownie nic się nie działo! Ani wymiotów ani nawet mdłości. Zachcianki? Sama zaczęłam testować dziwne połączenia w kuchni, bo ochoty na żadne nowości kompletnie nie miałam. Jednak tym, co zaskoczyło Natalię najbardziej (a jeszcze bardziej jej partnera), była zmiana jej charakteru. Z żywiołowej, temperamentnej i raczej porywczej osoby przeistoczyła się – jak sama mówi – w oazę spokoju. Natalia zauważa, że w okresie ciąży bardzo się wyciszyła i stała się znacznie spokojniejsza. – Nie wiem, czy to wina hormonów czy przejęcia całą sytuacją, ale na szczęście ta zmiana okazała się tylko chwilowa – śmieje się dzisiaj.
A czym Ciebie zaskoczyła ciąża? Podziel się z nami w komentarzu!