Kapturki do karmienia piersią – tak czy nie?

Jedne mamy nawet o nich nie słyszały, inne nie wyobrażają sobie bez nich życia. Sprawdźmy więc, w czym pomagają i czy warto się nimi zainteresować.

mama z dzieckiem nad morzem


Podziel się na


Spis treści
1. 
Karmienie to dla mnie koszmar!
2. 
Same zalety?

Kapturki laktacyjne, zwane także nakładkami, mają na celu osłonięcie brodawek w czasie karmienia oraz ułatwienie dziecku ssania piersi (mają kształt umożliwiający kontakt dziecka ze skórą mamy). Są wykonane z silikonu i występują w różnych rozmiarach – także w rozmiarze uniwersalnym. Zakłada się je w taki sposób, by brodawka była wessana do środka – należy wywinąć czubek kapturka u podstawy, naciągnąć i nałożyć na brodawkę. Skrzydełka muszą być przyklejone do skóry i ułożone w taki sposób, by nosek dziecka dotykał skóry mamy. Po każdorazowym użyciu nakładki należy umyć, wypłukać i dobrze wysuszyć, a raz dziennie gotować przez około 10 minut. No dobrze, wiemy już jak je stosować, pozostaje jedynie pytanie – po co?

Karmienie to dla mnie koszmar!

Ponieważ karmienie piersią nie zawsze jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. W rzeczywistości to nie lada sztuka – zarówno w przypadku samego dziecka, jak i jego mamy. Dodatkowo, istnieją sytuacje szczególne, w których karmienie jest utrudnione niejako przez samą fizjologię.

Mowa tu przede wszystkim o kobietach o płaskich, wciągniętych i mało elastycznych brodawkach, a także o mamach wcześniaków. W przypadku wcześniaków chodzi o to, że maluszki nie są jeszcze w stanie efektywnie ssać piersi, zaś nakładki im w tym pomagają. W przypadku dzieci mam o płaskich lub wciągniętych brodawkach – budowa piersi utrudnia im uchwycenie piersi. Kapturki umożliwiają wyciągniecie brodawek na wierzch – w czasie ssania wytwarza się wewnątrz nich ujemne ciśnienie, które powoduje, że brodawka przybiera wyciągniętą pozycję. Nakładki to także dobre rozwiązanie w przypadku mam, które karmią butelką i chcą wrócić do kamienia naturalnego – ułatwiają przyzwyczajanie dziecka do ssania piersi.

mama z dzieckiem nad morzem

Same zalety?

Można spotkać się z opinią, że karmienie przy pomocy kapturków skutkuje spadkiem laktacji (efekt niewystarczającego opróżniania piersi przez dłuższy czas). To wcale nieobowiązkowy skutek, a spotkaliśmy się nawet z opiniami mam, które twierdzą, że w ich przypadku kapturki – tylko laktację pobudziły! Jej obniżenie może być wynikiem złego używania – gdy dziecko jest przystawione do piersi, powinno mieć w buźce brodawkę z częścią otoczki, a nie tylko czubek kapturka. Jako jedną z wad stosowania nakładek podaje się też zwiększone ryzyko zakażenia bakteryjnego ran – w przypadku stosowania ich na poranione brodawki. W konsekwencji wzrasta niebezpieczeństwo zapalenia piersi. Tym bardziej, że nakładka nie jest rozwiązaniem na wspomniane rany – stanowi jedynie pomoc w karmieniu. Specjaliści zauważają również, że sposób chwytania przez dziecko piersi i ssania przez nakładkę różni się nieco od typowego mechanizmu ssania piersi, co może doprowadzić do zaburzeń prawidłowego odruchu ssania.

Jak jednak widzimy – we wszystkich przypadkach mówimy o ewentualnym ryzyku, nie zaś o negatywnych skutkach stosowania nakładek. Tym bardziej, że nie zaleca się ich przecież bez powodu. Najlepszym rozwiązaniem jest więc rozpoczęcie karmienia bez kapturków – nawet w opisanych wyżej przypadkach, utrudniających karmienie. Kapturków nie należy wdrażać bezpośrednio po porodzie także dlatego, że mleka na początku jest bardzo niewiele, a ssanie przez kapturek tylko utrudnia jego wyciągnięcie, co na dłuższą metę może zniechęcić malca do kolejnych prób. Jeśli kolejne próby karmienia kończą się niepowodzeniem, wówczas należy pomyśleć o skorzystaniu z nakładek.

—————–

Z obserwacji wynika, że spora większość kobiet po pewnym czasie stosowania kapturków przestaje ich potrzebować. Nie należy więc traktować nakładek jako rozwiązania docelowego, ale raczej tymczasową pomoc i doraźne wsparcie.