Kobieta, matka, partnerka, pracownik… złap równowagę!

Każdy z pewnością słyszał o „mitycznym” work-life balance, którego osiągnięcie można porównać niemalże z nirwaną. Czy to możliwe?

kobieta na huśtawce nad wodospadem


Podziel się na


Równowaga to stan, do którego dążenie ma być priorytetem współczesnego człowieka. Stan, w którym osiągamy absolutną równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, a żadna z tych sfer nie cierpi. Jak to wygląda w przypadku kobiet?

Upragniony złoty środek

Artykułów, wpisów na blogach, przemówień, vlogów na temat work-life balance jest tyle, że w tym gąszczu informacji ciężko czasem odnaleźć coś wartościowego. Wielu psychologów, coachów, influencerów i masa innych osobistości wypowiada się na temat zarządzania czasem i tego, w jaki sposób łączyć życie zawodowe z prywatnym. Bo właśnie to, najkrócej ujmując, oznacza work-life balance. To koncepcja, według której należy dążyć do osiągnięcia balansu, czy też, innymi słowy, złotego środka między pracą a szeroko pojętym życiem, czyli rodziną, znajomymi, rozrywkami i realizowaniem swoich pasji.

Work-life balance

Work-life balance nie jest nową ideą, powstała w latach 70. i 80. XX wieku w związku z pojawiającymi się już wtedy coraz częściej problemami takimi, jak przepracowanie, pracoholizm, wypalenie zawodowe. Mimo powodzenia, jakie zyskała ta koncepcja, wiele osób twierdzi, że idealna równowaga jest niemożliwa – szczególnie obecnie, kiedy dostęp choćby do firmowej skrzynki mailowej mamy, dzięki smartfonom, cały czas. Na wakacjach, w toalecie, przed pójściem spać – kontakt ze swoim życiem zawodowym można mieć zawsze i wszędzie, a odcięcie się od niego jest bardzo ciężkie.

Work-life balance to pojęcie trudne do jednoznacznego zdefiniowania, dla różnych osób może oznaczać zupełnie inne rzeczy. Jednak można założyć, że kluczem jest odnalezienie własnej, indywidualnej równowagi – rytmu, który przynosi nam satysfakcję i nie powoduje wyrzutów sumienia, a który połączy te dwie sfery życia, zintegruje je jednocześnie nie powodując napięcia i antagonizmu między nimi.

kobieta

Supermanka!

Matka, partnerka, córka, pracownik, przyjaciółka… każda kobieta ma wiele ról, a to tylko niektóre z nich. I w każdą zwykle chce się angażować, być prawdziwą „supermanką”, która wszystko ma poukładane wzorowo. Często dotyka nas obsesja idealności – przeświadczenie, że można być perfekcyjnym w każdej sferze życia, że żadna nie może ucierpieć, bo to oznaczałby porażkę. I lepiej siebie doprowadzić do granic wytrzymałości i na skraj wyczerpania niż przyznać, że to trochę za wiele.

Da się?

Czy da się złapać równowagę między tymi wszystkimi rolami? Można, ale trzeba spojrzeć na wszystko realnie. Raczej nie jest możliwe robienie wszystkiego na 100%. Doba ma tylko 24 godziny, a trzeba też przeznaczyć kilka nich na odpoczynek. Najważniejsze jest ustalenie sobie priorytetów – gdzie trzeba dać z siebie wszystko, a gdzie można lekko odpuścić. Co jest najważniejsze, a co można odłożyć. Co pochłania najwięcej sił, a co przychodzi nam łatwiej. Nie chodzi o „olanie” pewnych sfer życia, ale o zręczne ich zbalansowanie w taki sposób, by czerpać satysfakcję jednocześnie nie funkcjonując ostatkiem sił.

Mother-life balance – nowe hasło

Mother-life balance to całkiem nowe hasło, które ma szanse zyskać na popularności. Jego twórczyni to Monika Pryśko, autorka bloga Tekstualna, a także redaktor naczelną The Mother Mag. Według niej kobiety wcale nie mają żadnego problemu z pracą, ale… z macierzyństwem, dlatego w ich sytuacji bardziej niż work-life balance pasuje sformułowanie mother-life balance.. Pryśko bardzo mądrze stwierdza (w wywiadzie dla The Mother Mag), że w każdej sferze umiar jest wskazany, także w mnacierzyństwie. I także w nim, w tej roli, można się zatracić. Zapomnieć, że oprócz bycia mamą, jest się też osobą ze swoimi planami, marzeniami, zainteresowaniami. Wiele kobiet lubi poświęcać się dla dzieci, odkładać dla nich wszystko na bok. Po czasie to może rodzić frustrację. Dlatego kluczem jest odnalezienie, a wcześniej – określenie, mother-life balance.