Czego najbardziej boi się przyszły tata? Co napawa go lękiem – przyjście na świat dziecka, utrata dawnego życia czy też zmiana relacji z żoną? I jak te lęki oswoić, aby móc w pełni cieszyć się z ojcostwa?
Zmierzch królestwa wiecznych chłopców
Gdy mężczyzna ma zostać ojcem, obawia się wielu rzeczy – wynika to z poczucia odpowiedzialności, bądź – z jej braku. Jako przyszły tata boi się, że nie stanie na wysokości zadania, nie sprosta nowym obowiązkom, a żonie przestanie już zależeć na nim, jak kiedyś. Dziecko dzieckiem, ale zawsze to przecież rywal w walce o uczucia wybranki. Listę obaw uzupełniają te dotyczące utrzymania rodziny oraz świadomość, że nie będzie już można żyć tak, jak kiedyś. Koledzy, gry, książki – co kto lubi – na wszystko będzie przecież mniej czasu, zastąpi je rzeczywistość pojmowana jako “zmierzch królestwa wiecznych chłopców”. Trudno przyszłemu ojcu pogodzić się z wizją , że będzie musiał polubić opiekę nad małym i wiecznie płaczącym człowieczkiem, którego pojawienie się symbolicznie wyznacza ostateczny koniec swobody i bezapelacyjny kres młodości.
Albo zatoniemy, albo przetrwamy!
Obawy młodych ojców nie są niczym niezwykłym, o ile nie paraliżują, uniemożliwiając nawiązanie bliskiego kontaktu z dzieckiem. Można wtedy zawsze spotkać się z kolegą, który takie doświadczenia ma już za sobą albo znajduje się w podobnej sytuacji. Tymczasem właściwie regułą jest, że rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej prosta i przyjemna niż oczekiwania, a zasłona czarnych chmur szybko ustępuje miejsca słodkiemu życiu. Podobnie jak bogaty nie zrozumie biednego, tak imprezowicz nie rozgryzie sekretu szczęścia panującego w rodzinie i sercu spełnionego ojca. Przyszłym tatom pozostaje tylko uwierzyć w sukces, zamknąć oczy i rzucić się „na główkę”, z myślą: albo przetrwamy, albo zatoniemy! (a przetrwamy na pewno – do tego jeszcze zdołamy bohatersko wspomóc żonę). Kiedy koła rydwanu kręcą sie zbyt szybko, nie można już myśleć o hamulcach, należy mężnie trwać do końca. Nawet jeśli tylko wydaje się nam, że to my prowadzimy w dobrze nam znanym kierunku.
Bądź dzielniejszy niż dziecko
Jako ojciec, musisz przełamać naturalną barierę w wyrażaniu uczuć, której nauczyło cię życie i twarda walka o przetrwanie. Dotykanie brzucha żony, możliwość zobaczenia dziecka po raz pierwszy na monitorze USG to dobry początek. Naucz się je przytulać, głaskać, dużo mów i (w dalszej perspektywie) cierpliwie odpowiadaj na pytania. W ten sposób zbudujesz więź, która jest dla dziecka bardzo ważna. Jej brak spowoduje, że dziecko będzie zwracało się z wszystkim do mamy, bo to jej będzie bardziej ufało. Pamiętaj, nie przyjmuj skrajnych postaw: tata -„żandarm”, wyznaczający zakazy i nakazy, bądź wycofujący się „asystent” żony – to złe rozwiązanie. Wystarczy, że nie dasz się zepchnąć na boczny tor.

Zarażaj pasją
Ojciec ma za zadanie pobudzić ducha rywalizacji i ambicję. Nadaje się do tego bardziej niż mama, bo to właśnie sport i zabawa są najlepszym sposobem na naukę tych cech. Zabawy typu „kto pierwszy” (dobiegnie do mety, przeczyta rozdział, strzeli bramkę) czy „kto lepiej” (poradzi sobie z budowa karmnika, umyje naczynia) bawią i uczą. Jednak wszystko jest względne i jeśli Twoja żona udziela się z karabinkiem sportowym w towarzystwie strzeleckim, a Ty lubisz słuchać śpiewu ptaków i haftować – obalcie po prostu schemat. Każdy powinien uczyć i pokazywać to, co jest mu bliskie. Dzięki temu dzieci szybciej zaakceptują i zrozumieją fakt, że ludzie są różni. Pamiętaj też, że dziecko uczy się przez cały czas, rejestrując wszystkie Twoje zachowania. Każdy z nas przecież (często podświadomie!) odwołuje się do wzorców i zwyczajów zaobserwowanych wcześniej w rodzinnym domu.
Nie zrzucaj skóry
Jako tata nie możesz oszukiwać sam siebie, najważniejsze jest pozostanie wiernym sobie.
Udawanie wszechmocnego tytana czy wcielanie się w postać wszechwiedzącej wyroczni to ślepa uliczka. Pamiętaj, lepiej być przeciętnym autentykiem niż papugą uczuć lub po prostu błaznem! Jeśli my pokochamy dzieci za to jakimi są, one również odpłacą nam tym samym.
Bo chociaż dzieci czasem sprawiają wrażenie, że wolą zabawki od Ciebie, pamiętaj, że one mają prawo do błędu, a z czasem na pewno zrozumieją, że miłość jest w życiu najważniejsza.
Kobieta, Ty… i ktoś trzeci
Nie powinieneś obawiać się czy czuć dyskomfortu związanego z pojawieniem się dziecka. Ono naprawdę nie jest zagrożeniem dla Twojej pozycji. Chwilowe zejście z centrum zainteresowania nie może urazić męskiej dumy. Życie intymne także nie powinno ucierpieć, w razie wątpliwości zawsze możecie porozmawiać lub z wszelkimi wątpliwościami udać się razem do lekarza. Tymczasem bądź twardy, zaciśnij zęby i… okaż swoje uczucia. Mając serce i patrząc w serce swojej kobiety, na pewno znajdziesz do niej najszybszą drogę.
Jak hartuje się stal
Rodzice muszą wspierać się nawzajem, nie tylko w codziennych trudach, ale także trzymać wspólny front w przypadkach, więcej niż pewnych, krytyki i „dobrych rad” rodziny – która zawsze wie lepiej. Ponadto żona wymaga opieki i troski z racji potężnych obciążeń psychicznych i fizycznych, jakie przechodzi podczas ciąży i długo po niej. Opanowanie sztuki prawienia komplementów i cierpliwe znoszenie humorów to konieczność dla każdego taty, a pasma gorzkich żali i ciągłe dyskusje o dziecku można próbować przerywać jedynie bardzo ostrożnie, delikatnie sugerując inny temat.
To, co naprawdę ważne
Wszelkie problemy bledną jednak w starciu ze świadomością, że masz dziecko. Jedyne i niepowtarzalne. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wreszcie masz się z kim powygłupiać, chyba że żona to również wieczne dziecko, ale wtedy jest już Was trójka (kiedyś mama stanie na bramce, a wy z synem postrzelacie trochę goli; jeśli macie córkę – może nauczysz ją jeździć na rowerze?). Jakby tego było mało, dla dziecka będziesz naprawdę kimś ważnym, a Twoje zachowania, wartości, gesty i sposób mówienia, ulubione zwroty wnet staną się wzorem do naśladowania. Poza tym – wbrew męskim obawom – Wasze wspólne dziecko wkrótce zacieśni więzi z żoną bardziej niż kiedykolwiek przedtem.