Leśne przedszkola – czy nowa moda przyjmie się w Polsce?

Nie usiądę na trawie! Nie dotknę tego, to jest brudne! Mamo, glista! – też to znacie? To znaczy, że musicie rozważyć posłanie swojej pociechy do – leśnego przedszkola!

dziewczynki idą przez las trzymając się za ręce


Podziel się na


Jak łatwo się domyślić, zlokalizowane są w lesie. Czym jeszcze różnią się od tych tradycyjnych przedszkoli? Dzieci nie bawią się zwykłymi zabawkami, ale tym, co uda im się znaleźć samodzielnie, a na świeżym powietrzu spędzają – aż 80 proc. szkolnego czasu. Bez względu na porę roku.

Czym są leśne przedszkola?

Główne założenie leśnego przedszkola opiera się na tym, że edukacja odbywa się na świeżym powietrzu. A bardziej dosłownie – w lesie. Wprawdzie nie przez całe 100 proc. czasu, ale przez jego zdecydowaną większość. I to bez względu na sezon czy niesprzyjającą pogodę. Bo mottem leśnych przedszkoli jest przekonanie, że: nie ma złej pogody – jest tylko nieodpowiednie ubranie. Plecaki więc – zamiast na szkolnych wieszakach, lądują na gałęziach drzew, a zamiast zabawek, do dyspozycji małych uczniów jest to, co uda im się samodzielnie znaleźć wśród leśnego bogactwa (kamyczki, gałązki, patyczki, liście). Zamiast stołeczków, do siedzenia służą pniaki, a zamiast dźwięku szkolnego dzwonka – można posłuchać śpiewu ptaków i szumu drzew. Także funkcja nauczycieli nieco się tutaj różni – nie mają oni kontrolować ani nadzorować uczniów, ale zwyczajnie im towarzyszyć.

Jaki jest cel tego tworzenia tego rodzaju placówek? Przebywające w nich dzieci mają być blisko natury, wsłuchiwać się w nią, stać się bardziej świadome siebie i swojego otoczenia. Mają także prężniej rozwijać swoją kreatywność i wyobraźnię, bo niczego nie dostaną do ręki – o wszystko będą musiały zadbać samodzielnie. Pierwsze polskie Leśne Przedszkole „Puszczyk” powstało w niedaleko Białegostoku.

Skąd taki pomysł?

Nie wziął się z niczego. Przywędrował z Niemiec, gdzie na chwilę obecną z edukacji szkolnej korzysta w taki sposób około 4 proc. dziecięcej populacji (istnieje tam około tysiąca tego rodzaju szkół). Z czasem pomysł rozszerzył się na Skandynawię, Hiszpanię, dotarł do Majorki i Walencji. Sama koncepcja leśnych przedszkoli powstała już w XIX w. w głowie Friedricha Froebela, niemieckiego pedagoga, który pałał ogromną pasją do przyrody i uwielbiał zgłębiać jej tajniki. Pierwszą placówkę otworzył w 1837 roku w Bad Blankenurg.

Froebel wyznawał przekonanie, że bliski kontakt z naturą jest konieczny dla prawidłowego rozwoju najmłodszych. Wspinanie się na drzewa, obcowanie ze zwierzętami, słuchanie szumu drzew i taplanie się w błocie mają znacznie bardziej rozwijać dziecięce zmysły, niż zabawa przy szkolnych stolikach. Kolorowe gadżety i najnowsze cuda techniki nie tylko nie wspierają ich rozwoju, ale mogą go wręcz zahamować – bo robią wszystko za nie! W latach pięćdziesiątych kolejnego wieku ideą Froebela zainteresowali się Duńczycy, co szybko doprowadziło do tego, że w Skandynawii leśne przedszkola zaczęły powstawać jak przysłowiowe grzyby po deszczu. W Niemczech pomysł powrócił do łask w 1993 roku i jak dotąd – ma się całkiem dobrze.

dziecko w lesie

Leśne wątpliwości

Jest ich sporo. Pierwsza rzecz jasna dotyczy zdrowia maluchów, a raczej jego zagrożenia. Bo o ile zabawa na świeżym powietrzu w okresie wiosny i lata wydaje się bezpieczna, jesień i zima stwarzają pewne obiekcje. Infekcję złapać nietrudno nawet w czasie powrotu do domu, nie mówiąc już o prawie całodziennej aktywności na powietrzu.

Zwolennicy leśnej edukacji uspokajają jednak, że – wbrew pozorom – jest zupełnie inaczej! Dzieciaki hartują organizmy i nabywają odporność, która służy im potem przez pozostałą część roku. Tym bardziej, że przecież infekcję równie łatwo złapać, przebywając w dusznym, przegrzanym pomieszczeniu. Oczywiście w sytuacji, gdy warunki są wyjątkowo niesprzyjające, dzieci mogą skorzystać ze śpiworów oraz ogrzać się w nieopodal zlokalizowanych budynkach, ogrzewanych jurtach, przyczepach czy szopach. Tym bardziej, że dzieci z leśnych przedszkoli znacznie więcej się ruszają, a to korzystnie wpływa na ich zdrowie. Jak się okazuje, badania potwierdzają to przekonanie – tak wynika z obserwacji Czeskiego Ministerstwa Edukacji, które przez dwa lata badało rozwój i stan zdrowia dzieci „chodzących do lasu”.

dziewczynki przytulają się w lesie

Czego dzieci mogą nauczyć się w leśnym przedszkolu?

No dobrze, może i nie będą częściej chorować, ale na pewno częściej będą chodzić z siniakami i bliznami – w lesie znacznie łatwiej się potknąć czy zranić. To prawda, kontuzje i urazy zdarzają się – jak wszędzie, ale jak pokazują obserwacje, dzieci z leśnych przedszkoli – z uwagi na to, że spędzają całe dnie w warunkach polowych, są znacznie bardziej uważne, zręczne i samodzielne.

Kolejna wątpliwość dotyczy tego, czy „leśnie” przedszkolaki faktycznie mogą się czegoś nauczyć, skoro nie mają książek ani szkolnych przyborów. Tak! Uczą się w pierwszej kolejności normalnego życia – które owoce i warzywa są najbardziej wartościowe, jak je zbierać i przechowywać, jak rozróżniać i wykorzystywać zioła, jak segregować odpady, jak dbać o rośliny i o własne bezpieczeństwo, jak stworzyć coś z niczego. Uprawiając własny ogródek uczą się natomiast konsekwencji i cierpliwości.

A wy, co myślicie o tym nietypowym pomyśle? Widzicie swojego 4-latka skulonego pod drzewem w czasie rzęsistej ulewy? Czekamy na komentarze!