Macierzyństwo doskonałe?

Obiecywałaś sobie, że nigdy nie podniesiesz głosu. Nie powtórzysz błędów rodziców. Zawsze będziesz mieć czas dla dziecka.

Wychowanie dzieci


Podziel się na


Spis treści
1. 
Gdzie ten ideał?
2. 
Poradnik rodzica idealnego
3. 
Odwieczne pytania
4. 
Zgubne konfrontacje
5. 
Matki idealne kontra matki wyrodne
6. 
Jestem dobrą matką

Codziennie będziesz mu czytać – minimum dwadzieścia minut. Do tego nie będziesz się denerwować i wszystko postarasz się spokojnie tłumaczyć. Zawsze będziesz wybierać tylko mądre zabawki – stymulujące rozwój. No i oczywiście nie pozwolisz dziadkom rozpuszczać malca. Jednym słowem – będziesz matką idealną.

Gdzie ten ideał?

Tak sobie obiecywałaś. Jeszcze przed ciążą wyobrażałaś sobie, jaką matką będziesz. I jasne, że chciałaś być mamą najlepszą na świecie. Świetnie zorganizowaną, zawsze mającą czas dla dziecka, a jednocześnie doskonale łączącą życie prywatne i zawodowe. Mamą szczęśliwą, uśmiechniętą, spełniającą się w swoim macierzyństwie i związku. Mamą, która zawsze wie, co dolega jej dziecku i jak temu zaradzić.

Potem urodziłaś dziecko i… życie zweryfikowało te plany. Bo zdarza się, że Twoje dziecko płacze, a Ty nie wiesz, czemu. Bo raczkując, nabiło sobie wielkiego guza. A potem poparzyło się kawą, którą ściągnęło wraz z obrusem ze stołu. Bo nagle zdajesz sobie sprawę, że stałaś się nadopiekuńcza – dokładnie jak Twoja matka. Bo nie masz czasu na odprasowanie każdego kaftanika i koszulki. Bo czasem wracasz z pracy i Twoim jedynym marzeniem jest położyć się spać, a nie odpowiadać na setki pytań i po raz tysięczny czytać „Lokomotywę”. Bo brakuje Ci cierpliwości i zdarza się podnieść głos.

A potem nękają Cię wyrzuty sumienia. Myślisz, że jesteś złą matką. Czujesz się winna – opowiada Kinga. – Zawsze byłam perfekcjonistką. W szkole, w pracy, w domowych obowiązkach. Kiedy urodziła się Zuzia, poczułam się tak, jakbym nagle zaczęła wszystko zawalać, przegrywać na każdym froncie. Przez pierwszy miesiąc nic mi nie wychodziło – karmienie piersią okazało się klapą, mała złapała infekcję, często płakała. Nawet tak opisywana wszędzie niezwykła więź łącząca dziecko z matką w moim przypadku rodziła się z czasem. To był koszmar. W dodatku wydawało mi się, że wszystkie koleżanki i znajome znakomicie sobie radzą z macierzyństwem. I tylko ja jestem beznadziejną mamą.

Bycie mamą

Poradnik rodzica idealnego

„Każde dziecko można wychować na geniusza, wszystko zależy od pracy i inwencji rodziców”. „Chcąc zmienić pieluchę, przetaczamy dziecko na bok i wsuwamy wyżej pod plecki jedną stronę pieluszki. Cały czas staramy się zainteresować malucha tym, co robimy, jego nogami, naszą twarzą. Potem zmieniamy rękę, przetaczamy dziecko na drugi bok i wsuwamy pieluchę z drugiej strony. Szybko, łatwo, bezpiecznie, solidnie”. „Każdy rodzaj płaczu coś oznacza. Uważna mama szybko nauczy się odpowiednio interpretować sygnały wysyłane przez malca”. Ile razy czytałaś podobne porady? Pewnie setki. Bo w poradnikach dla rodziców wszystko jest fachowo i logicznie wytłumaczone. Nic – tylko wprowadzać w życie. Tylko kiedy okazuje się, że Twoje dziecko nie wyrosło na geniusza, płacze od trzech godzin, a Ty nie wiesz, co mu jest albo zawartość pieluszki – zamiast w niej – znalazła się na nowiutkim ubranku, masz poczucie porażki. I okazuje się, że tomy poradników, które miały wspierać Cię w trudach macierzyństwa, nie zdają egzaminu.

Odwieczne pytania

Okazuje się, że pytanie czy jestem dobrym rodzicem zadają sobie niemal wszystkie mamy – niezależnie od liczby posiadanych dzieci czy rodzicielskiego stażu. Wydaje nam się bowiem, że macierzyństwo to tak naturalny stan rzeczy, że od pierwszych chwil instynktownie powinniśmy wiedzieć, co robić, kiedy i w jaki sposób. Bardzo szybko rozmaite rodzicielskie sytuacje i problemy wyprowadzają nas z tego błędu. A wtedy przychodzą kryzysy i wątpliwości. Już wiemy, że idealną mamą nie jesteśmy. Co więcej – zaczynamy się o to obwiniać, mieć poczucie porażki i zagubienia w roli matki. W dodatku nie potrafimy o tym rozmawiać z bliskimi. Bo jak tu powiedzieć teściowej czy bratowej, że sobie nie radzisz, że masz dość, że macierzyństwo to nie – jak wcześniej myślałaś – niezmiennie bajkowy świat.

Zgubne konfrontacje

Zdarza nam się – nawet podświadomie – że porównujemy się do innych matek. Znajomych, przyjaciółek, koleżanek z pracy. Z tych analiz niestety najczęściej wyciągamy jeden druzgocący wniosek – one radzą sobie lepiej od nas. Zapominamy, że przecież – jak one nas – tak i my nie widzimy ich w chwilach załamań, zdenerwowania, rozczarowywania się mitem doskonałego macierzyństwa. Dlatego rodzicielskie problemy wolimy chować w zakamarkach naszych domów, nie mówić o nich. A frustracja, niezadowolenie z samych siebie, poczucie zawiedzenia – to wszystko sprawia, że rzeczywiście stajemy się nie tak dobrymi matkami, jak mogłybyśmy nimi być. W ten sposób błędne koło się zamyka.

Matki idealne kontra matki wyrodne

W opozycji do matek idealnych na niemal wszystkich forach kobiecych pojawiły się w ostatnim czasie prężnie działające grupy „matek wyrodnych”, które otwarcie w swoich macierzyńskich „manifestach” przyznają:

Matka Wyrodna istota leniwa i wygodna jest. Matka Wyrodna karmi niemowlę Danonkami, a zabawek nie myje co przepisowe 7 dni, tylko jak zaczynają się lepić. Matka Wyrodna nie sterylizuje butelek, wyparza je również z rzadka. Matka Wyrodna czasami nie bawi się z niemowlęciem, ponieważ gdy ono bawi się samo, Matka Wyrodna może posiedzieć przy komputerze / poczytać książkę / poobijać się nieco. Matce Wyrodnej zdarza się z czystego lenistwa nie wychodzić z dzieckiem na spacer przez dwa dni. Matka Wyrodna nie prasuje ubranek dziecięcych po obu stronach- robi to wówczas, gdy są wygniecione.

Oczywiście określenie „matka wyrodna” służy przejaskrawieniu sytuacji, sprzeciwowi wobec wszechobecnego parcia na bycie mamą idealną i należy traktować je przymrużeniem oka. Ale dlaczego w tych internetowych dyskusjach jakby zabrakło miejsca dla po prostu dobrych matek? Wystarczająco dobrych. Dlaczego zamiast dobra matka wolimy mówić – niby z żartem i ironią – wyrodna? Przecież to żaden wstyd czy ujma mówić przyznawać, że jestem dobrą matką, dobrą żoną, dobrą córką. Tym bardziej, że te które nazywają siebie „wyrodnymi” – uciekając w ten sposób od mitu matki idealnej – najczęściej są mamami zdrowych, szczęśliwych i kochanych dzieciaków.

Macierzyństwo

Jestem dobrą matką

Kinga opowiada dziś: Po jakimś roku walki o status matki doskonałej, odpuściłam. Dałam sobie szansę, przyjęłam do wiadomości, że rodzicielstwo bez popełniania błędów jest przecież niemożliwe. Kiedy więc tylko od czasu do czasu pojawia się nieznośna myśl, czy jestem dobrą matką, to patrzę na roześmianą, szczęśliwą Zuźkę i wiem, że jestem.

Pamiętaj więc – nie ma matek idealnych. Bądź po prostu dobra. Wystarczająco dobra.