Macierzyństwo za więziennymi kratami

Na pierwsze urodziny na pewno zorganizujemy dla niego jakiś bal, zrobimy tort, ciasta różne, na pewno jakiś poczęstunek dla dzieci. No myślę, że będą dobrze się bawić, także przy muzyce.



Podziel się na


Zabawa rzeczywiście była przednia, były balony i tort ze świeczką, radio, gromadka roześmianych maluchów i grupa nieco smutniejszych mam spoglądających z nostalgią za okno. Wielkie kraty przecinające świat zewnętrzny na części, nie pozwoliły im zapomnieć o… więziennej rzeczywistości.

Urodzić i wychować dziecko w więzieniu

Winne – tak orzekł sąd. Rozboje, przestępstwa gospodarcze, kradzieże, pobicia, udział w rozbojach z gwałtem, zabójstwa mężów. Same, choć nie udają, że są bez winy, teraz muszą odbyć swoją karę w więzieniu. Agnieszka, Bella, Halszka, Danusia, Ania, Magda – wszystkie są lub niedługo będą matkami. W zakładach karnych w Krzywańcu i Grudziądzu mogą urodzić oraz odbywać swoją karę wraz z dziećmi.

§ 4. W celu umożliwienia matce pozbawionej wolności sprawowania stałej i bezpośredniej opieki nad dzieckiem organizuje się przy wskazanych zakładach karnych domy dla matki i dziecka, w których dziecko może przebywać na życzenie matki do ukończenia trzeciego roku życia, chyba że względy wychowawcze lub zdrowotne, potwierdzone opinią lekarza albo psychologa, przemawiają za oddzieleniem dziecka od matki albo za przedłużeniem lub skróceniem tego okresu (…).

Miejsce urodzenia: Zakład Karny w Grudziądzu

Jak wynika z badań – ponad 60 procent matek osadzonych w więzieniach z możliwością opieki nad dziećmi, po wyjściu na wolność nadal wychowuje swoje dzieci.

W Polsce są dwa więzienia, w których kobiety mogą przebywać wraz ze swoimi dziećmi. Ale tylko w Grudziądzu znajduje się izba porodowa i oddział położniczy. Jeśli którakolwiek z zatrzymanych lub osadzonych w Polsce jest w siódmym lub dalszym miesiącu ciąży, trafia właśnie tu. Oddział jest doskonale wyposażony, dyżurują w nim lekarze: anestezjolog, położnik, ginekolog, neonatolog – w razie, gdyby któryś z noworodków urodził się z wadą wrodzoną. Dzieci skazanych kobiet, zwłaszcza z rodzin patologicznych, mogą przecież być nimi obciążone. Jedna z wychowawczyń zakładu prowadzi nawet zajęcia szkoły rodzenia. Ciężarne są również uczone – jak pielęgnować niemowlaki, a po porodzie wspomagane w opiece nad dziećmi.

W Grudziądzu matki mogą wychowywać swoje dzieci do 6 miesiąca życia, choć zdarza się, że maluchy pozostają z matką aż do wieku 2 lat. Jeżeli matka, co wcale wyjątkiem nie jest, chce zatrzymać dziecko przy sobie przez jeszcze dłuższy czas, a wyrok sądu nakazuje jej pobyt w więzieniu – trafia do Krzywańca. Tam może odsiadywać wyrok aż malec skończy 3 lata. Tylko sąd może osadzonej dziecko odebrać i tylko zgoda sądu pozwala zatrzymać je do 4 roku życia. Jak zgodnie twierdzą więźniarki – bardzo rzadko zdarza się, żeby sąd takiej zgody nie wydał i równie rzadko, by nie zgodził się na warunkowe, przedterminowe zwolnienie.

Sąd zazwyczaj przychyla się do próśb matek o zwolnienie warunkowe, jednak 4 urodziny malucha to ostatnie jego święto za więzienną bramą. Jeśli matka ma dłuższy wyrok, trafia na inny oddział lub przewożona jest do innego zakładu, a dziecko wyjeżdża samo. Do rodziny, do adopcji, a jeśli matka na oba rozwiązania się nie godzi – do domu dziecka.

Świat za murem

Wygląd i wyposażenie zakładów karnych dla matek z dziećmi odbiega od naszych wyobrażeń związanych z więzieniem. Kraty prowadzące do Domu Matki i Dziecka w Krzywańcu są wyjątkowe, bo kolorowe. Zakład znajduje się na środku poprzecinanego alejkami zieleńca. Obok plac zabaw z huśtawkami, piaskownicą i zjeżdżalnią. W pobliżu więzienia znajdują się dwa przedszkola dla dzieci osadzonych tu matek. Sam budynek, choć szary przepełniony jest krzykami i śmiechem aż 17 przebywających tam maluchów.

Na korytarzach stoją dziecięce wózki, rowerki, a w kątach znaleźć można pozostawiane przez maluchy zabawki. Do cel, a raczej przytulnych pokoi zamieszkiwanych zazwyczaj przez dwie „rodziny”, prowadzą zwykłe, drewniane drzwi. Zamiast prycz znajdują się tu tapczany i dziecięce łóżeczka ze szczebelkami. Na ścianach tapety, na podłodze dywan, małe krzesełka, stoliczki, wszędzie zabawki. Zakład dla osadzonych z dziećmi wyjątkowy ma jednak nie tylko wygląd.

Opieka również jest tu szczególna – więcej wychowawców i zgodnie z ustawą całkowity brak kontaktu z mundurem. Pracownicy więzienia chodzą na tym oddziale w cywilnych ubraniach, a pielęgniarki i piastunki – w białych fartuchach. Tylko więzienne kraty w oknach wciąż przypominają matkom gdzie wychowują swoje dzieci. To dla bezpieczeństwa, żebyś mi z okna nie wypadł- tłumaczą znaczenie więziennych zabezpieczeń swoim maluchom.

Bez drutów kolczastych, za to z przedszkolem

Życie za wysokim murem rządzi się swoimi prawami. Mimo utrudnionego kontaktu ze światem zewnętrznym, kobiety starają się żyć normalnie. Wszystkie mamy w krzywanieckim zakładzie mają z góry ustalony plan dnia. Od rana od szóstej jest pobudka, apel, później prysznic, oddajemy dzieci do przedszkola, cztery godziny pracujemy, po 12 zabieramy dzieci z przedszkola. Staramy się dużo wychodzić z dzieckiem. Potem każda matka zajmuje się swoim dzieckiem, coś robi innego – albo kartki, albo gotuje. Te zwykłe, kobiece zajęcia pozwalają„oswoić” więzienną rzeczywistość.

Oprócz opieki nad dziećmi dni wypełniają matkom zajęcia, które nie są obce żadnej pani domu – porządki, gotowanie, pranie, prasowanie. Osadzone matki pomagają sobie wzajemnie – od prozaicznych czynności jak obcinanie włosów, malowanie paznokci, robienie makijażu aż do wyręczania się w obowiązkach i opiece nad dziećmi. Pomagamy sobie w trudnych sytuacjach – jeśli na przykład mam zły dzień wiem, że koleżanka może się zająć moim dzieckiem. Mimo to, jak mówi Agnieszka, mama rocznego Emila – o przyjaźń jest tu trudno. Jest dużo fałszu i obłudy.

Do krzywieckiego więzienia przynależą dwa przedszkola – niestety oba odgrodzone wysokim murem od miasta. Zdarza się jednak, że pod opieką wychowawczyni i za zgodą matki dzieci opuszczają na kilka chwil więzienne mury – by pobyć w innej, nie za dobrze im jeszcze znanej rzeczywistości. Widują sklepy, zwierzęta, samochody, zwiedzają parki, poznają gwar ulicy…

Za wolnością tęsknią również matki. Ale kobiety, skazane pełnomocnym wyrokiem, również mogą liczyć na kilkudniowe przepustki, które pozwalają im za zgodą sądu rodzinnego wyjechać z maluchami do domu, rodziny. Każda z nich już na długo przed zaplanowaną przepustką opowiada dziecku o czekającej ich podróży. I mama i dziecko czekają na ten moment z niecierpliwością.

Resocjalizacja przez macierzyństwo

Jak wynika z badań przeprowadzonych jeszcze w latach 80, ponad 60 procent matek osadzonych w więzieniach z możliwością opieki nad dziećmi w pierwszych latach ich życia, po wyjściu na wolność nadal wychowuje swoje dzieci. Okazuje się jednak, że niemal 40 procent z nich porzuca własne dzieci. Dzieci budzą uczucia, których osadzone matki zazwyczaj nie miały okazji odczuć w rodzinnych domach. Dotyk, uśmiech, pierwsze słowa, ciepło – to resocjalizacja przez macierzyństwo.

Pedagog Maria Łopatkowa powiedziała kiedyś, że najtrudniej wymierzyć sprawiedliwość matce, nie krzywdząc dziecka. Skoro nie może ono odpowiadać za błędy matki, powinno ponieść jak najmniejsze ich konsekwencje. Mimo to, że maluchy w więziennej rzeczywistości nigdy nie doświadczą tego, co miałyby szansę doświadczyć wychowując się na wolności, otrzymują wielką szansę: dzięki regularnym, cotygodniowym badaniom i ciągłej opiece mogą przeżyć lepsze dzieciństwo. Są tu zabawki, środki higieny, pieluchy, ciepłe, regularne posiłki – w niejednym domu nie ma nawet tego. I najważniejsze – ciągła obecność mamy.Badania potwierdzają, że dzieci, którymi opiekują się matki, nawet w więziennej rzeczywistości, rozwijają się lepiej.

Czego życzą sobie matki osadzone w więzieniach? Najlepiej wyraziła to Bella, mama dwuletniego Alego z krzywieckiego więzienia: Życzę dla każdej matki, która jest na wolności i na zakładzie, żeby nigdy w życiu nie rozstawały się ze swoimi dziećmi. Żeby dzieci kochały mamy, a mamy kochały swoje dzieci. I niech tak właśnie będzie…