Małe przyjemności – lekarstwo na zmęczenie młodej mamy

Jesteś mamą. 24 godziny na dobę. 7 dni w tygodniu. Czasem masz ochotę rzucić to wszystko i wrócić do swojego dawnego życia. Myślisz, że Twoje prawo do odpoczynku i odrobiny przyjemności wygasło wraz z urodzeniem dziecka.

czas dla mamy


Podziel się na


Spis treści
1. 
Magda - wyjść z domu
2. 
Justyna - pisać bloga
3. 
Karolina - pozwolić sobie na małe przyjemności
4. 
Aga - kino
5. 
Iwona - weekendowy wypad za miasto
6. 
Klaudia - zbierać pamiątki
7. 
Anka - książki
8. 
Iza - zacząć coś nowego

Jak jednak znaleźć czas dla siebie? Jak poprawić sobie samopoczucie, będąc młodą mamą? Jak nie dać się zmęczeniu i rutynie? Jak dać sobie prawo do odpoczynku i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia? Podpowiadają mamy, które mają już ten etap za sobą.

Magda – wyjść z domu

Przez pierwszy miesiąc po porodzie właściwie nie wychodziłam z domu – byłam tak obolała, że nie dałabym rady. I chociaż jestem domatorką, lubię być w domu, to pamiętam, że wtedy myślałam, że zwariuję. Wyjście z domu, zakupy, kino, cokolwiek – to były moje największe marzenia.

Dostaliśmy zaproszenie na ślub mojej przyjaciółki, ale jeszcze przed porodem stwierdziliśmy, że nie pójdziemy. Wiktoria była za mała, żeby zabrać ją ze sobą i za mała, żeby ją z kimś zostawić – tak myśleliśmy. Z pomocą przyszła moja teściowa. Stanowczo postanowiła, że my idziemy na wesele, a Wiktoria zostaje z nią. Nie było to łatwe – po raz pierwszy mieliśmy zostawić Wiktorię pod czyjąś opieką. Teraz też myślę, że nie było to łatwe i dla mojej teściowej…

Ale cieszę się, że postawiła na swoim. Wyjście z domu, założenie nowej sukienki, zrobienie makijażu, spotkanie ze znajomymi – to wszystko naładowało mnie energią na kilka następnych tygodni. Z drugiej strony miałam szansę przekonać się, że bez obaw mogę zostawiać małą z babcią.

Jeśli więc chcecie jakoś pomóc zmęczonej mamie – zajmijcie się na chwilę jej dzieckiem. Niech wyjdzie – na zakupy, do fryzjera, do znajomych. Dla świeżo upieczonej mamy to często nieoceniona pomoc.

Justyna – pisać bloga

Bloga zaczęłam pisać w trzecim miesiącu ciąży. Postanowiłam wtedy dołączyć do innych ciężarówek, które dzieliły się swoimi historiami w sieci. Dzisiaj Maja ma roczek, a ja nadal piszę. I nie wiem, czy kiedyś będę umiała przerwać… To świetny sposób na odstresowanie i jednocześnie wielka przyjemność. Polecam wszystkim mamom. Nic tak nie wycisza, jak usiąść wieczorem przed komputerem, podzielić się swoimi radościami i obawami, pokazać całemu światu, czego dzisiaj nauczył się twój mały skarb.

Karolina – pozwolić sobie na małe przyjemności

Jakieś dwa tygodnie po urodzeniu Michałka postanowiłam coś ze sobą zrobić. Sama nie wiedziałam jeszcze, co to miałoby być, ale czułam, że po prostu muszę. Pewnego dnia zostawiłam więc małego przerażonemu tatusiowi i powiedziałam, że wychodzę i że gdyby się coś działo, jestem pod telefonem. Bałam się zostawić ich na dłużej – w końcu to był pierwszy raz dla mojego męża.

Wpadłam do zaprzyjaźnionego salonu fryzjerskiego. Mój ulubiony pan Oskar powitał mnie chóralnym okrzykiem: „Jak dawno pani u nas nie było! Czyżby już po?”. Kiedy powiedziałam, że i owszem – już po, przyjęłam gratulacje od całego zespołu i usiadłam na fotelu – poczułam spokój, jakiego dawno nie miałam. Zażyczyłam sobie zmianę koloru włosów i najbardziej ekstrawagancką fryzurę.

I kiedy wracałam do domu jako blondynka i zastałam moich dwóch mężczyzn śpiących jak aniołki, wiedziałam, że na takie chwile przyjemności muszę sobie pozwalać znacznie częściej.

odpoczynek dla mamy

Aga – kino

Jestem z wykształcenia filmoznawcą i bez kina po prostu nie mogę żyć. Ostatnie miesiące ciąży przeleżałam w szpitalu i nie mogłam pogodzić się z tym, ile premier filmowych właśnie mnie omija. Zapisywałam tytuły w kalendarzu i ustalałam kolejność, w jakiej nadrobię ich obejrzenie po porodzie.

Kiedy urodziła się Julia, w domu czekała na mnie miła niespodzianka – bilet do kina na najnowszą premierę. Pierwszy raz zostawiłam więc Julkę z tatą w domu, kiedy miała półtora tygodnia. Potem co drugi piątkowy wieczór należał do mnie.

To bardzo ważne, kiedy mąż pozwala młodej mamie na małe przyjemności. Urodzenie dziecka to nie powód, żeby rezygnować z dotychczasowych pasji. Od czasu do czasu kobieta po prostu musi wyjść domu, umalować się, ładnie ubrać – to naturalna potrzeba. Wychodząc z domu dajemy też szansę tatusiowi dziecka na sprawdzenie się w nowej roli, na budowanie więzi, na pobycie z dzieckiem sam na sam. Dla taty takie chwile też są bardzo ważne.

Iwona – weekendowy wypad za miasto

Mama bliźniaków nie ma łatwego życia. Kiedy jedno z dzieci się zasypia, drugie się budzi. Kiedy jedno krzyczy wniebogłosy, bo jest głodne, drugie krzyczy jeszcze głośniej, bo trzeba mu przewinąć pieluszkę. Na początku byłam więc ciągle zmęczona i rozdrażniona. Najbardziej chyba cierpiał na tym mój mąż, przeganiany z kąta w kąt.

Kiedy pewnego dnia zaproponował rodzinny wyjazd na weekend, myślałam, że żartuje. Z dwójką malutkich dzieci? Kilkadziesiąt kilometrów drogi? Z ogromnym wózkiem-tandemem? Z tysiącem akcesoriów, które są niezbędne dla bliźniaków? Dla mnie było to niewyobrażalne. Ale z drugiej strony jeszcze bardziej niewyobrażalne było zostawienie bliźniaków na dwa dni pod opieką mojej mamy – która zaproponowała taką alternatywę.

Pojechaliśmy. Okazało się, że Krzysiek wynajął dla nas cały domek. Przystosowany dla rodziny z dziećmi. Był tam podjazd dla wózka, przewijak, łóżeczko i nawet podgrzewacz do mleka. Od tamtej pory raz na dwa miesiące robimy sobie weekendowe wypady. W Polsce ciągle nie jest łatwo znaleźć kwaterę przygotowaną specjalnie dla rodziny z małymi dziećmi, ale warto szukać. Nasze bliźniaki mają teraz półtora roku i były już z nami na Babiej Górze, Tarnicy i Trzech Koronach – oczywiście wyniesione przez rodziców w specjalnych plecakach ze stelażem dla małych turystów. Widać, że chłopcy bardzo lubią rodzinne eskapady, a dla mnie jest to fantastyczna chwila wytchnienia od codziennych trudów opieki nad bliźniakami. Urodzenie dzieci nie musi oznaczać rezygnacji z dotychczasowych przyjemności. Wystarczy chcieć…

Klaudia – zbierać pamiątki

Filipek to nasze drugie dziecko. Uroki zbierania dziecięcych pamiątek odkryliśmy już 3 lata temu – kiedy na świat przyszła Pola. Pukiel włosów, odcisk malutkiej dłoni i stopy, pierwsze słowa, uśmiech, pierwszy krok. Wszystko to gromadzimy w specjalnym zeszycie i damy naszym dzieciom, jak dorosną. Dla dzieciaków będzie to fantastyczna pamiątka, a my – kolekcjonując pierwsze skarby maluchów – po prostu odpoczywamy.

Anka – książki

Od zawsze pochłaniałam całe tomy książek. Myślałam, że po urodzeniu dziecka będę musiała na chwilę pożegnać się ze swoją pasją. Wszyscy mówili, że młoda mama jest ciągle zmęczona, że na nic nie ma czasu – a już na pewno nie na przyjemności. I w pewnym sensie mieli rację. Byłam zmęczona, na wiele rzeczy nie miałam czasu, ale codziennie starałam się wygospodarować choć małą chwilkę na czytanie.

Niemalże od początku udało mi się wypracować z Kingą pewien stały plan dnia. Jadła i zasypiała mniej więcej w tych samych godzinach, a czas jej drzemki był chwilą dla mnie. Wszystko miałam dopracowane. Poranna drzemka – sprzątanie. Południowa dłuższa drzemka – gotowanie obiadu. Popołudniowa, zazwyczaj półgodzinna drzemka – czytanie książek.

I właśnie ten moment, kiedy mogłam choć przez pół godziny całkowicie „odpłynąć” i po prostu czytać, był dla mnie wtedy niezmiernie ważny. Każda mama powinna mieć chwilę dla siebie – to nie jest strata czasu, ale pewnego rodzaju ładowanie akumulatorów. Czasem wystarczy pół godzinki czytania, czasem wyjście do znajomych czy zakupy z koleżanką. Zmęczona, nieszczęśliwa, zamknięta w domu mama nie będzie w pełni potrafiła cieszyć się z macierzyństwa.

Iza – zacząć coś nowego

Zawsze byłam bardzo aktywną kobietą, nie znosiłam siedzenia w domu. Już kiedy byłam w ciąży, postanowiłam, że nie będę kurą domową. Nie wyobrażałam sobie ciągłego siedzenia w domu z dzieckiem. Kiedy Kacper pojawił się na świecie, pomyślałam, że może to dobry moment, żeby czegoś nowego się nauczyć, coś zmienić. W końcu trzeba wykorzystać urlop macierzyński – i to nie tylko na 24-godzinną opiekę nad dzieckiem.

Zapisałam się na kurs decoupage’u. Zawsze o nim marzyłam, ale nigdy nie miałam na to czasu. Dwa razy w tygodniu wychodziłam z teczką pełną kolorowych bibułek, farb i drewnianych akcesoriów. Kacper w tym czasie miał swoje dwie godzinki z tatą – chodzili na spacery, bawili się, czytali bajeczki. To były dwie godziny przyjemności dla całej naszej trójki.

***

Znajdowanie w ciągu dnia chwili dla siebie, wyjście do znajomych czy do kina nie jest oznaką egoizmu – jak myślą niektóre mamy. Opieka nad malutkim dzieckiem nie jest łatwa i każda mama ma prawo czuć się zmęczona. Małe przyjemności pozwalają nam naładować się pozytywną energią. Dajmy więc sobie na nie szansę od czasu do czasu. Robimy to przecież nie tylko dla siebie, ale i dla naszego dziecka.