Z naszych obserwacji wynika, że coraz więcej mam podejmuje się łączenia obowiązków zawodowych z byciem mamą na pełen etat. Jak one to robią?
Nie wszystkie mamy po zakończeniu urlopu rodzicielskiego chcą wrócić na etat do biura. Pytanie, czy muszą wybierać między pracą, a spełnianiem się w roli mamy?
Na młodą mamę, która kończy właśnie urlop rodzicielski, zgodnie z prawem musi czekać poprzednie stanowisko oraz takie samo jak przed ciążą wynagrodzenie. To nie wszystko – powrót do pracy po urodzeniu dziecka wiąże się z dodatkowymi przywilejami. Możliwość pracy na część etatu bez obawy o zwolnienie, przerwa na karmienie dziecka czy dodatkowe dni wolne na opiekę nad maluchem. A jednak nie wszystkie mamy chcą wrócić na etat do biura. Z naszych obserwacji wynika, że coraz więcej mam podejmuje się łączenia obowiązków zawodowych z byciem mamą na… pełen etat.
Praca zdalna
Ania przed urodzeniem dziecka pracowała w wydawnictwie. Była zatrudniona na etacie jako księgowa. Miała jasno określone godziny pracy, a jednak nierzadko zdarzała się konieczność zostania w biurze po godzinach. Kiedyś zupełnie jej to nie przeszkadzało, ale odkąd pojawił się Antoś, jej priorytety uległy przewartościowaniu. – Sen z powiek zaczęła mi spędzać wizja późnych powrotów do domu. Nie chciałam, żeby Antoś musiał spędzać całe dnie w żłobku, a potem w przedszkolu. Mąż Ani dużo pracuje w terenie, często ma spotkania z klientami, więc to na niej ciążyłaby konieczność odbierania synka z placówki.
– Długo zastanawiałam się co zrobić, myślałam nawet o zmianie pracy. Tylko że ja lubię to co robię, dobrze się w tym czuję i wiem, że jestem w tym dobra. Ania postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami ze… swoim pracodawcą. – I to było najlepsze, co mogłam zrobić! Okazało się, że mój przełożony nie widzi problemu w tym, żebym pracowała poza biurem. Fakt, że w mojej pracy realna obecność w wydawnictwie nie jest konieczna, ale jakoś wcześniej zupełnie nie brałam takiej możliwości pod uwagę. Ania zdecydowała się na pracę na ¾ etatu. Przez cztery godziny synkiem zajmuje się opiekunka, pozostałe dwie Ania stara się wygospodarować po południu lub wieczorem, kiedy mały jest już pod opieką taty. Praca z domu dała Ani możliwość pozostania na etacie oraz bycia blisko dziecka.
Ania zdecydowała się na pracę na ¾ etatu. Przez cztery godziny synkiem zajmuje się opiekunka, pozostałe dwie Ania stara się wygospodarować po południu lub wieczorem, kiedy mały jest już pod opieką taty.
Praca na urlopie wychowawczym
Dominika przed ciążą pracowała w firmie zajmującej się tłumaczeniami na stanowisku tłumacza z językiem niemieckim i węgierskim. Bardzo lubi swoją pracę, ale przyznaje, że ma ona jeden zasadniczy minus – dojazd do biura zajmuje jej jakieś 50 – 60 minut. – Wcześniej nie miałam z tym problemu – wręcz przeciwnie! Wsiadałam w autobus i cieszyłam się tym, że mogę bezkarnie poświęcić czas mojej ukrytej pasji – książkom fantasy. Miłość do książek nie minęła, ale pojawiła się kolejna – do synka Alberta. – Na myśl o powrocie do pracy zaczęło ogarniać mnie przerażenie. Kiedy pomyślałam, że będę musiała do czasu spędzonego w biurze doliczać dodatkowe dwie godziny, traciłam grunt pod nogami. Wracać? Nie wracać…?
Dominika zaczęła coraz poważniej myśleć o urlopie wychowawczym. Kiedy poczytała o nim w sieci, dowiedziała się, że może również połączyć go z pracą. – Wcześniej zupełnie nie interesowałam się prawem pracy czy innymi urlopami poza wypoczynkowym – nie było takiej potrzeby. Dlatego nie miałam świadomości, że tak naprawdę istnieje sporo rozwiązań, umożliwiających mamom łączenie pracy zawodowej z opieką nad dzieckiem. Dominika zdecydowała się na urlop wychowawczy oraz połowę etatu u swojego dotychczasowego pracodawcy. Swoje obowiązki wykonuje z domu. – Bardzo podoba mi się to rozwiązanie, bo dzięki temu mój synek nie musi spędzać w żłobku całego dnia, a jedynie 4 – maksymalnie 5 godzin. Nawet kiedy zdarzy się jakaś infekcja, nie muszę brać zwolnienia, bo mogę wykonywać zlecone zadania w godzinach popołudniowych czy nawet wieczornych. Cieszę się, że mogę pracować, bo daje mi to dużą satysfakcję, a jednocześnie nie mam wyrzutów sumienia, że zostawiam synka na całe dnie po opieką innych ludzi.
Dominika zdecydowała się na urlop wychowawczy oraz połowę etatu u swojego dotychczasowego pracodawcy. Swoje obowiązki wykonuje z domu.
Własna działalność
Ewelina po studiach znalazła pracę w dużej międzynarodowej korporacji zajmującej się doradztwem i usługami technologicznymi. – Nie była to nigdy praca moich marzeń, ale na tamtym etapie spełniała moje oczekiwania. Sztywne godziny pracy, jasno określone obowiązki, całkiem dobra pensja, młody zespół, pakiet sportowy – czego chcieć więcej? Elastyczności – to za nią Ewelina zaczęła tęsknić po urodzeniu Marceliny. Nie ukrywa, że początkowo chciała wrócić do pracy na poprzednim stanowisku. Miała jednak nadzieję, że uda się jej ustalić z przełożonym kilka drobnych zmian, które ułatwią jej łączenie obowiązków zawodowych z macierzyństwem. – Niestety, mój boss okazał się wyjątkowo oporny na jakiekolwiek modyfikacje…
– To właśnie wtedy zdecydowałam, że raz na zawsze rzucam pracę w korpo. Weszłam na jedną z facebookowych grup mamusiek, do której należę, żeby się wyżalić i podpytać o to, jak one sobie radzą z pracą i opieką nad dzieckiem jednocześnie. I wtedy wyświetlił mi się ostatni opublikowany post. Mama szukała opiekunki do swojej córki, ale takiej, która jednocześnie ma swoje dziecko – po to, by mała miała towarzystwo rówieśników. Niewiele myśląc Ewelina odpisała: Jestem Ewelina, mam 14-miesięczną córkę Marcelinę. Lubimy bawić się w teatr, piec ciasteczka i tańczyć do piosenek Majki Jeżowskiej. Kilka tygodni później tańczyły już we trójkę. A rok później Ewelina zarejestrowała własną działalność gospodarczą – została opiekunką do dzieci.
Jak widać urodzenie dziecka nie musi wykluczać z życia zawodowego. A powrót do obowiązków zawodowych – ograniczać w roli mamy. Warto jedynie wyjść poza utarty schemat i pomyśleć, na czym nam samym tak naprawdę najbardziej zależy. Czasem warto spojrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy, obrać nieco inny kierunek, zwolnić tempo, albo przeciwnie – zacząć działać pełną parą!