Mama w domu vs mama w pracy oczami dziecka

Twoja mama pracowała zawodowo czy zajmowała się domem? Jak wspominasz ten czas? Zobacz, jak zapamiętały go nasze bohaterki.

mama w domu całująca dziecko


Podziel się na


Spis treści
1. 
Ola
2. 
Natalia
3. 
Agnieszka

Ola

Mama Oli wróciła do pracy, kiedy ta skończyła 7 miesięcy. – Mieszkaliśmy w niewielkiej miejscowości, gdzie nie było mowy o żłobku, a dziadkowie mieszkali daleko, więc zajmowała się mną opiekunka – sąsiadka mieszkająca kilka domów dalej. Jako że dziewczynka była wtedy maleńka, zupełnie nie pamięta tego okresu, jej pierwsze wspomnienia pochodzą z przedszkola, do którego poszła w wieku trzech lat. – Nie mam złych wspomnień z przedszkola – pamiętam ciekawe zabawy z dziećmi, duży plac zabaw, bardzo miłą panią. Ale pamiętam też, że bardzo tęskniłam. No i ten moment, kiedy gdzieś w oddali zauważałam sylwetkę mamy, która przychodziła mnie odebrać. Zawsze pędziłam do niej, nie patrząc przed siebie – śmieje się Ola.

Jak mówi, już wtedy uwielbiała weekendy. Kiedy budziła się rano sama w swoim pokoju, już wiedziała, że to ten dzień. Skoro mama nie przyszła jej obudzić, to znaczy, że nie idzie do pracy! Od razu zrywała się z łóżka i biegła do pokoju rodziców, żeby sprawdzić, czy mama tam jest. Była! I nieważne, czy spędzali weekend na wycieczce do miasta czy krzątając się po domu – to był wspaniały czas. Tak go zapamiętała. Ola nie ma jeszcze swoich dzieci, ale obecnie jest w ciąży. Nie wie jeszcze, jak zorganizuje opiekę nad dzieckiem po powrocie do pracy – ma jeszcze sporo czasu na przemyślenia, ale jak mówi – już teraz łapie się na obawach o to, że jej dziecko też będzie kiedyś przeżywać podobną tęsknotę za mamą. – Chciałabym mu tego oszczędzić…- uśmiecha się.

mama i dziecko

Natalia

Mama wróciła do pracy, kiedy skończyłam dwa lata – opowiada Natalia. – Byłam wtedy mała, więc nie kojarzę samego „powrotu” jako jakiegoś wydarzenia. Zresztą u nas było trochę inaczej, bo mama pracuje w szpitalu na dwie zmiany. Wygląda to tak, że jednego dnia jest w pracy od 7 do 19 i do domu wraca najwcześniej o 20. Kolejny dzień spędza w domu i idzie do pracy na 19. Potem ma dwa dni wolnego. Natalia nie pamięta więc typowej dla wielu dzieci sytuacji, kiedy stęskniona wita wracającą z pracy mamę. – Z popołudniowej drzemki zrezygnowałam przed ukończeniem 2. urodzin – śmieje się. – Więc kiedy mama była na tzw. dniówce, zwyczajnie się z nią nie widziałam – szłam spać przed 7 wieczorem. Kiedy mama szła na „nockę”, kąpanie było wcześniej, a potem tata zabierał mnie do pokoju rodziców i wyświetlał mi bajki na projektorze „Ania”. – śmieje się. – Wiedziałam, że mama wyjdzie tego dnia z domu, ale nie był to dla mnie problem – w tym wieku miałam już pewność, że wróci. Podobno, bo zbyt wiele z tego okresu nie pamiętam – dodaje.

Po nocy w szpitalu mama Natalii miała dwa dni wolnego, więc rzeczywiście córka nie odczuwała szczególnie jej nieobecności związanej z pracą. Dopiero, kiedy nieco podrosła, zmianowa praca mamy zaczęła jej się „dawać we znaki”. – Wiadomo, jak dzieciaki czekają na weekend po całym tygodniu w szkole. A ja często doczekiwałam się tego, że mama spędzała go w szpitalu. – Jeszcze będąc małą dziewczynką postanowiłam sobie, że nigdy nie będę pracować w systemie zmianowym. Dopiero teraz, kiedy mam własne dzieci, zaczynam dostrzegać zalety takiego systemu… – śmieje się.

mama i dzieci na laptopie

Agnieszka

Moja mama szybko zaszła w drugą ciążę, a potem zdecydowała się na urlop wychowawczy. Do pracy poszła dopiero, kiedy ja poszłam do szkoły. Do 6. roku życia miałam więc mamę w domu i bardzo dobrze to wspominam – opowiada Agnieszka. – Siostra jest ode mnie niecałe dwa lata młodsza, więc też się świetnie dogadywałyśmy. Kiedy słyszę o tych maluchach, które trzeba z samego rana zrywać do żłobka, to coraz bardziej doceniam swoje dzieciństwo. Sielanka! Jak wspomina Agnieszka, mama zawsze bardzo się starała, żeby dziewczynki miały dobrze zorganizowany czas – zabierała je na długie spacery, a kiedy zostawały w domu, pomagała wymyślać ciekawe zabawy. Od początku też mocno angażowała je w prace domowe: – Pamiętam, że u nas w domu zawsze wszystko odbywało się według ustalonego planu. Był czas na zabawę, na wyjście na dwór, ale też na pomoc mamie. Wiedziałyśmy np., że jeśli pomożemy przy obiedzie, to szybciej wyjdziemy na plac zabaw. Sporo się dzięki temu nauczyłyśmy.

mama dmucha confetti w dziecko

Jak zauważa Agnieszka, powrót mamy do pracy też nie okazał się dla niej szczególną traumą, bo zbiegł się z jej pójściem do szkoły. – Mama wychodziła do pracy bardzo wcześnie, tata najpierw odwoził mnie do szkoły, a potem siostrę do przedszkola. Po lekcjach musiałam zwykle poczekać chwilę na świetlicy, ale pamiętam, że pracowała tam bardzo miła pani, która fajnie organizowała nam czas. Potem mama nas zabierała do domu. Agnieszka nie ma jeszcze swoich dzieci, ale mówi, że jeśli będzie je miała, zrobi wszystko, by wspominały dzieciństwo równie dobrze, jak ona. – Czy uważam, że mama się dla nas poświęciła? Kiedy sama ją o to pytam, twierdzi, że nie. Mówi, że na tamtą chwilę taka decyzja wydała się jej najodpowiedniejsza. A że z powrotem do wcześniejszej pracy nie miała problemu – niczego nie żałuje. I ja chcę jej wierzyć – uśmiecha się.