Już od młodości chłopcy, a później mężczyźni, często nie są wychowywani, ale wręcz tresowani: do rywalizacji, walki i samotnego pokonywania przeszkód.
Chcą za wszelką cenę pokazać, co potrafią. Manifestują swoją siłę, ambicję i władzę. Marzą o rzeczach wielkich, chcą sięgać dalej niż inni. Ale taka twarda szkoła może doprowadzić do alienacji i zagubienia.
Mechanizm samozagłady
Mężczyzna jest skazany na samotność. Rywalizuje z każdym i na każdym kroku – o kobiety, o karierę, o stan posiadania. Często przecież tata „walczy” z synem o uznanie jego matki – znajduje w potomku rywala, konkurenta, przeciwnika. A młody mężczyzna przygląda się i uczy. Tymczasem fundamentalną potrzebą każdego z nas jest po prostu bliskość z innymi, otwartość, wzajemne zrozumienie i… dialog.
Świat w skorupie konserwy
Mężczyzna rywalizuje z każdym i na każdym kroku – o kobiety, o karierę, o stan posiadania. U mężczyzny znajomości i przyjaźnie często okazują się bardzo kruche, doraźne i osadzone na wątłych podstawach. Telewizja, komputer, gazety, auto, czasem sport – to najczęściej wąski świat, w którym płeć męska siedzi jak w konserwie, bojąc się zrobić krok w stronę innej rzeczywistości. Można zrzucić to na karb naszego wychowania i rzeczywistości, w której żyjemy – skoro mężczyzna ma walczyć, walczy. Przeciwników widzi wszędzie dookoła, ale nie potrafi znaleźć go w samym sobie. Bo drugi człowiek nie jest po to, żeby go zrozumieć, ale żeby się z nim zmierzyć i w ten sposób się sprawdzić, potwierdzić swoją nad nim przewagę.
Pawie pióra
Mężczyzna wierzy, że musi być twardy i nie okazywać uczuć, a najlepiej – stłamsić je w sobie. W ten sposób kształtuje się światopogląd oparty na płytkich relacjach i kulcie siły – muszę pokonać innych, żeby nie dać się pognębić. Albo oni, albo ja.
Mężczyźni stroszą swoje piórka, prężą się i napinają, prezentują moc basów, jadąc autem i pozwalają brelokom z logo lepszej marki dyndać dumnie z kieszeni. Ten, wydawałoby się, nieco wykoślawiony sposób postrzegania świata, okazuje się jak najbardziej naturalny – jest on przecież obecny od wieków… u zwierząt. I tak mężczyźni stroszą swoje piórka, prężą się i napinają mięśnie, prezentują moc swoich basów, jadąc autem i pozwalają brelokom z logo lepszej marki dyndać dumnie z kieszeni. Jak jelenie na rykowisku.
Niezwykła podróż do wnętrza siebie
W ten sposób mężczyzna – z pełnym poparciem społeczeństwa – oszukuje. I innych, i samego siebie. Ale – szczęście w nieszczęściu – na ogół bywamy świadomi sztuczności obrazu wykreowanego przecież na potrzeby otoczenia. Pokażmy więc światu i swoim dzieciom, jakimi naprawdę jesteśmy, nie przybierajmy masek – to nie karnawał, ale nasza rodzina i nasze życie. Jeśli chcemy, aby nasze dziecko było szczęśliwe, nauczmy je, jak to osiągnąć. Wreszcie – sami nie marnujmy życia. Pokazanie emocji i prawdziwej twarzy to zadanie dla każdego ojca. Pierwszy więc krok na drodze do bycia sobą, a nie zmyślonym ideałem, to zrozumienie, że należy dokonać podróży wewnątrz siebie. A pewne problemy, które czekają na rozwiązanie, znajdują się nie tyle przed naszymi oczami, a w nas samych.