Mój czas tylko dla mnie. Czy to w ogóle możliwe, kiedy masz dziecko? Czy będąc mamą kilkumiesięcznego brzdąca, możesz mieć czas tylko dla siebie?
„Mamusia!” – słyszę okrzyk radości tuż po przekroczeniu progu domu. – „Mamusiu, poczytasz mi? Mamusiu, poćwiczymy razem? Mamusiu, a pójdziemy dziś na spacer?” – pyta Hanna, odwijając jednocześnie szalik z mojej szyi. Zanim cokolwiek zdążę odpowiedzieć, wskakuje mi na kolana, głaszcze po policzku i mówi – „Kocham Cię, mamusiu”. I już jestem cała jej. I już oddaję jej cały swój czas.
Czas
Czas. Z chwilą, kiedy na świat przychodzi dziecko, to pojęcie całkowicie zmienia swoje dotychczasowe znaczenie. Bo wcześniej miałaś czas. Na spotkania, na wyjścia do kina, na godzinne spacery, na niekończące się rozmowy. Miałaś czas dla swojego partnera. Miałaś czas na bycie tylko ze sobą. I miałaś czas na marnowanie czasu. Kiedy rodzi się dziecko, nagle zaczyna brakować ci doby. Nie masz czasu. Albo masz czas wyłącznie dla dziecka.
Pamiętam te pierwsze chwile z Hanią, jakby były dziś. Dwadzieścia cztery godziny na dobę z dzieckiem. Godziny zachwytu nad cudownym, małym stworzeniem, ale czasem też godziny strachu, złości, bezradności. Spotkanie z przyjaciółmi? Wyjście do kina? Kolacja we dwójkę? Nierealne. Myślisz – później, kiedyś, jak mała podrośnie.
Czas dla mnie
Mój czas tylko dla mnie. Czy to w ogóle możliwe, kiedy masz dziecko? Czy będąc mamą kilkumiesięcznego brzdąca, możesz mieć czas tylko dla siebie? Kiedyś wydawało mi się, że mój czas już minął. Kiedy czasem przebiegła przez głowę myśl o kinie, szybko strofowałam sama siebie. Egoistka – myślałam. Dzwonili znajomi – za każdym razem odmawiałam spotkania. Mama proponowała, że zajmie się Hanią, żebyśmy mogli wyjść gdzieś tylko we dwójkę – robiłam wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Raz wyszłam do fryzjera i zostawiłam małą z mężem. Wypadła z wózka. Wyrodna matka – wyrzucałam sobie przez wiele miesięcy.
Ale z czasem moje podejście się zmieniało. Odkryłam, że czas na własne przyjemności jest bardzo ważny. Nie tylko dla mnie. Ale też dla dziecka. Bo kiedy znajduję czas dla siebie, jestem też lepszą mamą. A czas – to pojęcie względne. Przy dobrej organizacji na wszystko się znajdzie. Wróciłam do spotkań z przyjaciółmi, choć niektórych znajomości nie dało się już uratować.
Nasz czas
Czas spędzany z córką to najpiękniejsze chwile w moim życiu. To nasz czas. Czas naszej rodziny. Jedyny. Wyjątkowy. Niepowtarzalny. Nieważne, co razem robimy i w jaki sposób go spędzamy. Ważne, że jesteśmy ze sobą. Stale się poznajemy i odkrywamy siebie na nowo. Bardzo dbamy o ten czas. Znamy jego wartość.
Jej czas
Dziś wiem też, że Hania musi również mieć swój czas. Czas dla siebie. Na samotną zabawę. Na weekend z dziadkami, którzy uwielbiają rozpieszczać, kupować setki niepotrzebnych rzeczy, mieć wspólne tajemnice. Czas na bycie tylko z tatą. I czas na nicnierobienie. Nie muszę asekurancko towarzyszyć jej w każdej sekundzie życia. I nie mogę mieć wyrzutów sumienia, kiedy pół wieczoru spędzam na plotkach z najlepszą przyjaciółką. Bo te chwile, kiedy nie jesteśmy obok siebie, jeszcze bardziej uświadamiają nam, jak bardzo siebie potrzebujemy.
Wiem też, że im starsza jest moja córka, tym więcej czasu będzie potrzebować tylko dla siebie. I muszę się z tym pogodzić. Muszę się tego nauczyć. I powinnam stale dbać o to, żeby mieć też własny czas – tylko dla mnie. I czas dla mojego partnera. Bo dzieci są nam dane tylko na chwilę. Ani się obejrzymy, a wyfruną z gniazda. A wtedy nagle może okazać się, że masz za dużo czasu tylko dla siebie. I nie wiesz, co z nim zrobić…