Czy ty też, odkąd zostałaś mamą, lubisz podglądać inne mamy na ekranie? Podrzucamy kilka wartościowych, ale też wzruszających propozycji.
Och, życie (2010)
Niby komedia, a jednak trochę dramat. No bo jak inaczej nazwać sytuację, w której szczęśliwe małżeństwo ginie w wypadku samochodowym, zostawiając na pastwę losu swoją maleńką córeczkę..? Na szczęście nie na pastwę. Mają przecież wspaniałych przyjaciół, którzy zajmą się ich dzieckiem najlepiej jak potrafią. No właśnie, tylko czy potrafią..?
Bo Holly i Eric po pierwsze: nie są parą, po drugie: niezbyt za sobą przepadają, no a po trzecie – i chyba najważniejsze – nie mają bladego pojęcia o wychowywaniu dzieci. Do tego – ich charaktery i tryb życia, jak prowadzą, nijak do siebie nie pasują. Czy to się uda? Można się domyślać, że tak, ale to wcale nie odbiera przyjemności, jaką zapewnia nam Greg Berlanti w swoim filmie. Ale – uwaga! Oprócz łez płynących ze śmiechu, w oku może też zakręcić się łezka wzruszenia!
Cuda z nieba (2016)
Na początku jest trudno. Bardzo trudno. W zasadzie beznadziejnie, bo lekarze właściwie nadziei nie dają. 9-letnia córka Christy cierpi na rzadką chorobę układu pokarmowego – ma problemy z trawieniem pokarmu. Jej życie to ciągłe wizyty w szpitalach i gabinetach specjalistów. Życie jej mamy to z kolei nieustanne poszukiwania: skutecznego leku, terapii i odpowiedzi na pytanie, dlaczego jej córka nie może żyć normalnie, tak jak inne dzieci. Aż tu nagle – dziecko ulega wypadkowi. Upada z wysokiego drzewa. To chyba jakieś żarty – można by pomyśleć. Naprawdę mało w ich życiu cierpienia?
Zbyt wiele. I zmienia to właśnie wspomniany upadek. Bo nie dość, że dziecko cudem udaje się uratować, to jeszcze okazuje się, że – jest zdrowe! Groźna choroba ustępuje! Co się stało? Czy sprawił to Bóg czy może upadek i szok zapoczątkowały niezwykłe zmiany w chorym organizmie? Film o wierze, walce, nadziei i beznadziei, a przede wszystkim – o matczynej miłości, która potrafi dokonać cudów (a na pewno w nie wierzy). Dla sceptyków – film stanowi ekranizację książki „Cuda z nieba. Nadzwyczajna historia Annabel Beam”. Przedstawia prawdziwą historię, a jego bohaterka jest dziś zdrowa i rozwija się normalnie.
Pokój (2015)
Intrygujący, wciągający, chwilami – przerażający. Zwłaszcza od momentu, w którym zdajemy sobie sprawę, dlaczego kobieta i jej synek nigdy nie opuszczają tytułowego pokoju. Room to głośny film irlandzkiego twórcy, Lenny’ego Abrahamsona ze świetną rolą Brie Larson, nie przez przypadek uhonorowaną statuetką Oscara. To również wyjątkowy i niebanalny obraz macierzyństwa. Dlaczego niebanalny? Odpowiedź da tylko sam film.
Nie wchodząc w szczegóły, by nie zdradzić zbyt wiele: młoda kobieta żyje wraz ze swoim pięcioletnim synkiem w pokoju. Tak, w pokoju. Czy w domu czy też w mieszkaniu – tego nie wiemy. Bo widzimy tylko pokój. To tam się bawią, tam spożywają posiłki, tam pieką wspólny tort i świętują kolejne urodziny. To cały ich świat. Oni sami są dla siebie całym światem. Bo – jak się wkrótce okaże – dziecko innego nie zna. Niezwykle ciekawe, psychologiczne studium relacji matka-dziecko, która – dzięki kameralności pokoju – odsłania przed nami wiele, niedostrzeganych w innych okolicznościach tajników.
„Tully” (2018)
Być może widziałaś trailer i stwierdziłaś, że szukasz czegoś bardziej wartościowego, niż kolejna obyczajowa komedia? No to uwaga – ten trailer kłamie. Bo Tully to na pewno nie jest komedia. To raczej dramat ukazujący ciemną (a może wręcz czarną) stronę macierzyństwa. Tak tak, tę którą znasz – zwłaszcza, jeśli posiadasz kilkoro dzieci. Nieprzespane noce, niedojedzone obiady, samotność i depresja poporodowa w ostatnim chyba stadium. Tak właśnie wygląda codzienność Marlo – szczęśliwej (zdaniem otoczenia) matki trójki dzieci.
Do czasu, kiedy kobieta za namową brata decyduje się zatrudnić nianię. Ale nie taką zwyczajną. Opiekunka ma czuwać nad maleńką córeczką Marlo w nocy – tak, by zmęczona zajmowaniem się dziećmi i domem kobieta mogła odpocząć i nabrać sił. Mimo początkowych wątpliwości zmęczona matka szybko przekonuje się, że Tully to rozwiązanie wręcz idealne – opiekunka wprowadza w życie rodziny harmonię, ład i upragniony spokój. Co więcej, pomaga kobiecie zmierzyć się ze swoją psychiką i odzyskać radość z codziennego życia. Film brutalnie przedstawia trudy macierzyństwa i oczekiwania społeczne, z jakimi zmagają się młode matki. No dobrze, czasami jest śmiesznie, ale Tully to w istocie przejmujący dramat. Słodko-gorzka historia pełna szczerości, łez i wzruszeń, a co więcej – z naprawdę niebanalnym zakończeniem.
Mama (2015)
Magda (Penelope Cruz) nie miała w życiu łatwo. Najpierw mąż porzucił ją dla młodszej kochanki, a potem – z powodu kryzysu ekonomicznego, straciła pracę w szkole. Jej pocieszeniem jest 10-letni syn, którego samotnie wychowuje. Los jednak bywa okrutny – pewnego dnia kobieta dowiaduje się, że ma raka piersi. Ale – wbrew oczekiwaniom – wcale nie popada w rozpacz. Do walki z chorobą staje uzbrojona w niezwykłe pokłady energii, siły, odwagi i – dobrego humoru. Ma przecież syna, dla którego musi żyć. Postanawia więc – diametralnie zmienić swoje życie.
Hiszpański melanż melodramatu i komedii obyczajowej. Bo film humorem wypełniony jest po brzegi, ale jednocześnie – wzrusza do łez. Świetna, dojrzała kreacja Penelope Cruz, dla której, jak przyznaje sama aktorka, Mama okazała się najbardziej złożoną, a zarazem najpiękniejszą rolą w karierze.
A Wam, jakie filmy o macierzyństwie najbardziej zapadły w pamięć? Czekamy na komentarze!