Marcin, Kuba, Łukasz, Sebastian, Piotr. Wszyscy przed trzydziestką. Młodzi, wysportowani, przystojni.
Każdy ma jakąś pasję: fotografia, piłka nożna, badania naukowe, podróże, wspinaczka skałkowa. Ich żony się przyjaźnią, czasem więc widują się na wspólnych spotkaniach. Co myślą o ojcostwie? Jakimi są lub będą ojcami? Co dla nich znaczy ciąża i posiadanie dziecka?
Marcin – tata niespełna dwuletniej Zosi, od roku na urlopie wychowawczym. Kuba – tata miesięcznego Franka. Łukasz – jego żona jest w czwartym miesiącu ciąży. Sebastian – od trzech lat stara się z żoną o dziecko, czeka na adopcję. Piotr – właśnie wprowadził się z żoną do nowego mieszkania, dziecko w planach za jakieś dwa lata.
Marcin – ojcostwo niespodziewane
– Dopiero co zaczynaliśmy z Magdą wspólne, dorosłe życie. Skończyliśmy studia, dostaliśmy niezłe prace, wynajęliśmy mieszkanie. Wiele spraw mieliśmy w planach, ale później. Ślub, studia podyplomowe, kupno mieszkania, dziecko. A tu nagle dwie czerwone kreski na teście ciążowym całkowicie zmieniły nasze dotychczasowe – jak myśleliśmy – poukładane życie.
W ciągu trzech miesięcy zorganizowaliśmy ślub – w środku zimy. A zawsze marzyliśmy o wiośnie. Przeprowadziliśmy się do mieszkania, które niespodziewanie podarowała nam moja babcia.
Od roku jestem na urlopie wychowawczym. Nie potrafiliśmy się zdecydować na żłobek lub opiekunkę. Chcieliśmy, żeby jedno z nas ciągle było przy Zosi. Decyzja o moim urlopie wychowawczym nie była trudna – Magda lepiej zarabia, a ja mogłem sobie pozwolić na bycie freelancerem. W ten sposób udaje nam się godzić życie zawodowe z prywatnym. Za kilka miesięcy rusza moja własna firma. Zawsze o niej marzyłem, ale gdyby nie pojawienie się Zosi, pewnie do dziś bym się nie odważył.
Pojawienie się Zosi całkowicie uporządkowało nasze życie, zmieniło priorytety, pokazało nowe horyzonty. Więź z Zosią, codzienne obserwowanie jak rośnie, rozwija się jest czymś niesamowitym. Czasem tylko jakaś starsza pani na spacerze spojrzy na mnie ze współczuciem i z troską doradzi, że mała ma za cienką czapkę albo że małe dzieci powinny pić soczki, a nie zwykłą wodę.
Kuba – ojcostwo donoszone
– Moja mama zawsze powtarzała, że nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko. Mamy wielu znajomych, którzy na ten dobry czas czekają już od kilku lat i być może nigdy on nie nadejdzie. Dlatego dość szybko zdecydowaliśmy się na dziecko. Szybko też okazało się, że Kaśka jest w ciąży.
A ciąża w naszym przypadku to prawdziwy koszmar. Kaśka prawie całą ciążę musiała leżeć – najpierw w domu, potem w szpitalu. Bardzo źle się czuła, miała mdłości i wariowała od tego unieruchomienia. A lekarze jak mantrę powtarzali: nie chodzić, nie głaskać brzucha, nie współżyć, zażywać leki, donosić ciążę.
I donosiliśmy ciążę – razem. Franek urodził się w ósmym miesiącu. Duży i zdrowy. Ma znamię w tym samym miejscu, co ja. Od razu stał się całym naszym światem.
Łukasz – ojcostwo płochliwe
– Byliśmy już jakiś czas po ślubie. Mieliśmy bardzo dobre prace. Wymarzone własne mieszkanie do odebrania za kilka miesięcy. I pewnego dnia Agnieszka zaproponowała, że może byśmy tak odstawili pigułki i zdali się na los. Że zobaczymy, co się wydarzy. Zgodziłem się bez zastanowienia – przecież kwestię dziecka mieliśmy od dawna uzgodnioną.
Po trzech miesiącach okazało się, że ten los dał nam dziecko. I dopiero wtedy wpadłem w panikę. To już? Tak szybko? Jak sobie poradzimy? Nagle sobie zdałem sprawę, że developer opóźnia się z budową mieszkania i pewnie nie zdążymy z przeprowadzką przez porodem, nasi rodzice – niestety – jeszcze nie są emerytami i raczej nie możemy liczyć na ich pomoc, trzeba będzie zastanowić się nad kwestią żłobka lub opiekunki, a co najgorsze – Agnieszka zostanie z tym wszystkim zupełnie sama – przecież ja wychodzę do pracy o siódmej i wracam po osiemnastej.
Do tego Aga zaczęła zadawać pytania, na które nie znałem odpowiedzi: czy chcę być przy porodzie, bo ona bardzo by chciała żebym był, jaki wózek będzie lepszy – trójkołowy czy tradycyjny czterokołowy, czy chcemy znać płeć dziecka przed porodem, czy jak będzie chłopiec, to imię damy mu po moim czy jej dziadku, czy jak już będzie gruba i wyglądać jak wieloryb, to nadal będzie mi się podobać…
Byłem przerażony, spanikowany i w dodatku nie potrafiłem tego ukryć. Na poważną męską rozmowę wziął mnie mój teść. To było jak zimny prysznic. Zawstydzające, bardzo pouczające i szczere…
Sebastian – ojcostwo wyczekane
– Nasza walka o dziecko trwała bardzo długo. Ogromna determinacja i ciągła nadzieja. Leczenie, pobyty w szpitalu, szukanie nowych metod i najlepszych lekarzy. Dwa poronienia i ostry przebieg ciąży pozamacicznej zagrażający życiu. Depresja Izy, terapia małżeńska. Były momenty, kiedy już się poddawałem. Nie mogłem patrzeć na cierpienie Izy. Chciałem nawet przekonać ją, żebyśmy całkowicie zrezygnowali z dalszych prób. O adopcji właściwie nie rozmawialiśmy.
Po trzech latach starań dojrzeliśmy do decyzji o adopcji. Przeszliśmy pomyślnie procedurę. Teraz czekamy na dziecko. Już nie walczymy, tylko czekamy. Nie boimy się, że się nie uda. Teraz jesteśmy pewni, że jeszcze chwila i ten pokoik, który od trzech lat stoi pusty w końcu się zapełni.
Piotr – ojcostwo starannie zaplanowane
– Dziecko planujemy dopiero za jakieś dwa lata. Mirka tak chce – żeby mieć jeszcze trochę czasu dla siebie, wakacji tylko we dwoje. Właśnie wprowadziliśmy się do nowego mieszkania. W pokoju, który w przyszłości będzie królestwem dzieciaków, zaaranżowaliśmy sypialnię. Chcemy poczekać, bo w naszym przypadku to będzie bardzo poważna decyzja. W mojej rodzinie zdarzają się bliźnięta, liczymy się więc z tym, że i nas może spotkać takie podwójne szczęście.
Mirka zajmuje wysokie stanowisko, zarabia trzy razy więcej ode mnie. Po macierzyńskim po prostu będzie musiała wrócić do pracy. W jej firmie są nawet kobiety, które wracają wcześniej. Być może to ja będę musiał przejąć większość obowiązków. Te dwa lata to więc taki optymalny czas na podjęcie życiowych przecież decyzji.
***
Marcin, Kuba, Sebastian, Łukasz i Piotr. Wszyscy przed trzydziestką. Młodzi, wysportowani, przystojni. Każdy ma jakąś pasję: fotografia, piłka nożna, badania naukowe, podróże, wspinaczka skałkowa.
Kiedy znów spotkają się na kolacji zaaranżowanej przez ich żony niewiele o tych pasjach powiedzą. Są przecież tematy i sprawy, które łączą ich w magiczny sposób: Zosia mówi coraz więcej i uwielbia rysować, Franek jest niebywale grzeczny i chyba reaguje na głos taty, Sebastian i Iza dwa tygodnie po raz pierwszy zobaczą swoje dziecko, Łukasz podął decyzję, że płeć maleństwa poznają dopiero podczas narodzin. A Piotr… – Piotr jeszcze nie wie, że Mirka jest w ciąży…