Pozytywne skojarzenia i doświadczenia z gabinetem dentystycznym warto budować u dziecka już od najmłodszych lat. Jak to zrobić? Pytamy specjalistów z centrum stomatologicznego Scandinavian Clinic w Krakowie.
Wizyta dziecka u dentysty naprawdę nie musi kojarzyć się z bólem i strachem. Im wcześniej pokażemy to dziecku, tym większa szansa na to, że w przyszłości będzie odpowiednio dbało o swoje zęby i regularnie odwiedzało specjalistę. Jak to osiągnąć? Sprawdzamy!
Nie czekaj, nim „coś” zacznie się dziać
Wbrew przekonaniom wielu rodziców z pierwszą wizytą u stomatologa nie warto czekać aż do momentu, kiedy „coś” zacznie się dziać. Jeśli zaprowadzimy dziecko do dentysty z bolącym zębem trudno się dziwić, że będzie kojarzyło biały fartuch z bólem i strachem. Na pierwsze spotkanie ze stomatologiem warto więc zabrać malca wtedy, kiedy nic niepokojącego się nie dzieje. Po co? – Po to, żeby pokazać mu gabinet, wyjaśnić do czego służą poszczególne sprzęty, wytłumaczyć, kim tak naprawdę jest lekarz dentysta i jakie jest jego zadanie – wyjaśnia specjalista z krakowskiego Scandinavian Clinic, nowoczesnego centrum stomatologicznego.
Warto, by maluch wyniósł z takiej wizyty jak najwięcej, więc zabieranie tam półroczniaka – jak sugerują niektórzy – nie do końca ma sens. To prawda, że wtedy z reguły zaczynają się wyrzynać pierwsze ząbki, ale lekarzowi trudno będzie „przewidzieć” ewentualne problemy, jak próchnica czy wady zgryzu. Taka wizyta może mieć jednak sens, jeśli chodzi o samych rodziców – lekarz podpowie, jak prawidłowo czyścic zęby i dziąsła malucha, jakiej pasty i szczoteczki używać. Jeśli spotkanie ma posłużyć dziecku, z pierwszą wizytą najlepiej poczekać do ukończenia przez malca przynajmniej 1,5 roku, kiedy jest on już w stanie sporo zrozumieć i zapamiętać.
Pierwsza wizyta u dentysty
Można zdecydować się na tzw. wizytę adaptacyjną albo zabrać dziecko do gabinetu niejako przy okazji. W pierwszym przypadku umawiamy się z dentystą, by zarezerwował sobie dla nas czas i prosimy o zapoznanie malca z miejscem jego pracy. Takie spotkanie powinno być formą zabawy, bez wykonywania żadnych zabiegów leczniczych. Lekarz powinien zainteresować dziecko narzędziami dentystycznymi, poruszającym się w górę i w dół fotelem, zaprezentować, jak prawidłowo myć ząbki na przykładzie modelu i dużej szczoteczki. Dentysta powinien też zajrzeć do buźki dziecka, policzyć ząbki i pokazać lusterko dentystyczne po to, by dziecko mogło zobaczyć je samo. Taka wizyta często kończy się podarowaniem malcowi „gadżetów”, mających uprzyjemnić proces mycia ząbków: śmieszna szczoteczka, klepsydra odmierzająca czas mycia czy nawet naklejka dzielnego pacjenta z pewnością pomogą w budowaniu u dziecka pozytywnych skojarzeń z gabinetem stomatologicznym.
Niektórzy rodzice wolą zrezygnować ze spotkania adaptacyjnego i zapoznać dziecko z gabinetem przy okazji własnej wizyty. Chcą w ten sposób pokazać malcowi, że to coś normalnego, oczywistego, czego nie należy się bać i z czego nie trzeba robić „wielkiego wydarzenia”. Trudno powiedzieć, które rozwiązanie jest lepsze – wszystko zależy od charakteru i osobowości dziecka oraz – nastawienia rodziców. Jeśli oni sami drżą przed fotelem dentystycznym, strach udzieli się malcowi i wizyta nie tyle nie pomoże, co wręcz zaszkodzi. – Chodzi przecież o to, by przekonać malucha, że wizyta u dentysty nie jest niczym strasznym. Konieczność patrzenia na rodzica, który wygląda jakby miał udać się „na skazanie” raczej w tym nie pomoże – zauważa specjalista Scandinavian Clinic, gdzie dużą uwagę przykłada się właśnie do profilaktyki i edukacji pacjenta.
Nie bagatelizuj mleczaków!
W przypadku dziecka 3-4 letniego, wizyty u dentysty powinny być już normą. Maluch ma wtedy zazwyczaj wykształcone wszystkie ząbki mleczne, a te – wbrew przekonaniu niektórych – również wymagają, by o nie zadbać. I w razie potrzeby leczyć. – Warto zauważyć, że tzw. mleczaki mają inną budowę niż zęby stałe – są słabiej zmineralizowane i dlatego bardziej podatne na próchnicę, która rozwija się w nich błyskawicznie. Z jednego zęba może przenieść się na pozostałe, a co więcej – może zaatakować wyrzynające się zęby stałe – wyjaśnia stomatolog. Nawet więc, jeśli wszystko wydaje się być w porządku, warto zabrać dziecko na tzw. przegląd przynajmniej raz na pół roku, by mieć pewność, że nie przegapimy ewentualnych początków próchnicy.
„Gołym okiem” naprawdę trudno dostrzec, czy nie dzieje się nic niepokojącego, zwłaszcza jeśli nie mamy w tym kierunku odpowiedniego przygotowania. Lekarz sprawdzi, czy wszystkie zęby na pewno rozwijają się tak, jak trzeba oraz czy dziecko ma prawidłowy zgryz, co ma wpływ chociażby na wyrzynanie się zębów stałych. – Takie regularne spotkania ze stomatologiem budują też w dziecku przekonanie, że dbanie o zęby to coś naturalnego, a dentysty naprawdę nie należy się bać – podkreśla specjalista Scandinavian Clinic, gdzie duży nacisk kładzie się na odpowiednie podejście do pacjenta w czasie wizyty, budowanie atmosfery spokoju i bezpieczeństwa. – Bezwzględnie należy udać się do stomatologa, jeśli zaobserwujemy na zębach dziecka jakąkolwiek zmianę – plamkę, dziurkę czy rysę.
Pozytywne skojarzenia i doświadczenia z gabinetem dentystycznym warto budować u dziecka już od najmłodszych lat. Im wcześniej uświadomimy maluchowi, że dentysty naprawdę nie trzeba się bać, tym większa nadzieja na to, że będzie nie tylko opuszczać gabinet z uśmiechem, ale też z uśmiechem do niego wkraczać.