Pigułka „po” – obalamy mity

Jak działają pigułki „po” ? Kiedy po nie sięgnąć? Gdzie je dostać i ile kosztują?

tabletka po antykoncepcja awaryjna pigułka


Podziel się na


Te pytania to tylko garstka wątpliwości, z którymi zmagają się kobiety w zderzeniu z „awarią” podczas stosunku płciowego. Poniżej obalamy najpopularniejsze mity na temat pigułek wczesnoporonnych.

MIT 1: Tabletka wczesnoporonna to pigułka „po”

Stosowanie tabletek wczesnoporonnych uznawane jest przez polskie prawo za aborcję. Pigułka „po” jest jedną z form antykoncepcji postkoitalnej, to znaczy takiej, która stosowana jest nie standardowo przed współżyciem, ale po stosunku płciowym. Wybierana jest przez kobiety, które z różnych przyczyn obawiają się, że mogło dojść do zapłodnienia. Dzieje się tak wówczas gdy zawiodą inne metody antykoncepcji, np. mechanicznej (pęknięta prezerwatywa) bądź hormonalnej („zapomniana” pigułka, niewłaściwie przyklejony plaster czy nieprawidłowo umieszczona wkładka domaciczna), ale to także wyjście dla kobiet, które stały się ofiarą gwałtu.

Tabletka zalecana w „awariach” zawiera dużo większe stężenie hormonów niż tradycyjna pigułka antykoncepcyjna.

W I fazie cyklu, przed jajeczkowaniem, rozregulowuje cykl i hamuje dojrzewanie komórki jajowej. Podczas owulacji i tuż po niej środek ma za zadanie nie dopuścić do zapłodnienia – jest to możliwe przede wszystkim dzięki zagęszczeniu śluzu w obrębie macicy. Pigułka „po” – jak twierdzą jej zwolennicy – ma więc działanie profilaktyczne, nie zaś eliminujące, i jest zatwierdzona przez ministra zdrowia jako środek antykoncepcyjny dostępny na receptę.

Co innego tabletka wczesnoporonna, której celem – zgodnie z definicją – jest usunięcie zarodka na najwcześniejszym etapie zapłodnienia. W polskim prawie takie działanie kwalifikowane jest jako aborcja i jest zabronione; środek nie istnieje w oficjalnej dystrybucji, obie-gu i użytku. W praktyce większość środków antykoncepcyjnych stosowanych po stosunku traktowana jest na równi z lekami wczesnoporonnymi, a terminy pigułka „po” i tabletka wczesnoporonna stosowane są niemal wymiennie.

MIT 2: Antykoncepcja po stosunku likwiduje ryzyko ciąży

Zażycie pigułki „po” nie daje 100% gwarancji uniknięcia ciąży. Producenci tego typu środków anty-koncepcyjnych oceniają ich skuteczność na 60-90%. Im szybciej tabletka zostanie przyjęta, tym zawarte w niej substancje będą miały więcej czasu, by zadziałać, a tym samym wzrośnie skuteczność leku.

MIT 3: Doraźna antykoncepcja nie jest szkodliwa

Tak jak każdy lek, tak i hormonalny środek antykoncepcyjny „po” grozi konkretnymi skutkami ubocznymi. Najczęstszymi są: bóle głowy i piersi, nudności, wymioty, biegunka, apatia i uczucie zmęczenia. Zdarza się, że po zażyciu tabletki występuje dodatkowe krwawienie bądź miesiączka opóźnia się. Wystąpienie skutków ubocznych jest sprawą indywidualną, ale należy mieć je na uwadze podczas sięgania po pigułkę. Ważny jest także ogólny stan zdrowia kobiety – niektóre substancje hormonalne wchodzą w niekorzystne dla organizmu interakcje z innymi, przyjmowanymi lekami bądź mogą wywołać objawy „uśpionych”, dziedzicznych chorób. Dlatego antykoncepcja postkoitalna powinna być stosowana pod kontrolą lekarza.

tabletka po antykoncepcja awaryjna pigułka

 

MIT 4: Pigułkę „awaryjną” można stosować bez ograniczeń

Skład pigułki „awaryjnej” tylko z pozoru przypomina skład tradycyjnej tabletki „anty”. W rzeczywistości hormony, którym działaniu poddawany jest organizm, występują w o wiele większym stężeniu niż zazwyczaj. Tym samym stosowanie antykoncepcji „po” zbyt często (kilkukrotnie podczas jednego cyklu) może wywołać groźne działania niepożądane.

MIT 5: Lekarz-ginekolog ma obowiązek wypisać receptę na tabletkę „po”

W kontekście synonimiczności pigułek „po” i tabletek wczesnoporonnych, lekarz nie ma obowiązku przepisać tego typu środków pacjentce, która się po nie zgłasza. Takie sytuacje rozpatrywane są bardzo indywidualnie – lekarz ocenia kobietę nie tylko pod względem fizjologicznym, ale i etycznym. Tym samym w uzasadnionych przypadkach może powołać się na tzw. klauzulę sumienia i odmówić wypisania recepty. Większość lekarzy twierdzi jednak, że taki „brak reakcji” przynosi negatywne skutki: pacjentka w końcu lek zdobędzie (czy to zgłaszając się do bardziej „liberalnego” lekarza, czy kupując środek w sieci), a antykoncepcja postkoitalna jest lepszym wyjściem niż niechciana ciąża.