Poród w samotności

Co robić, kiedy zaczyna się poród, a ty – jesteś sama?

nogi kobiety na łóżku podczas porodu w samotności


Podziel się na


Nawet jeśli jesteś pewna, że tobie akurat się to nie przytrafi – mąż zawsze jest pod telefonem, sąsiadka za ścianą, a przyjaciółka pyta co u ciebie częściej, niż byś tego oczekiwała, ryzyko istnieje zawsze. Mąż może utknąć w korku, sąsiadka w sklepowej kolejce, a przyjaciółka – zostawić telefon w domu.

Na początek raz jeszcze uspokajamy – ryzyko, że podobna sytuacja się przytrafi, jest naprawdę znikome – zazwyczaj pomiędzy pierwszym „poważnym” skurczem, a wydaniem dziecka na świat mija dobrych parę godzin. Nawet jeśli pierwsze sygnały pojawią się wtedy, kiedy będziesz w domu sama, ktoś z pewnością zdąży do ciebie przyjechać i zabrać cię do szpitala jeszcze na długo, zanim akcja porodowa „rozkręci się” na dobre.

Ryzyko, że nie odróżnisz skurczy przepowiadających od tych porodowych jest minimalne (o tym, jak je rozróżnić, możesz przeczytać tutaj i nawet, jeśli nie było ci dane w czasie ciąży doświadczyć tych pierwszych – nie powinnaś mieć problemu z rozpoznaniem, że to „już”. A jednak wiedza na temat tego, co robić, gdyby podobna sytuacja jednak się przytrafiła, z pewnością ci nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie: będziesz czuć się spokojna, że jesteś przygotowana na każdą ewentualność.

Zadzwoń do bliskiej osoby

Jeśli masz podejrzenia, że poród się zaczyna, zadzwoń do męża/partnera i powiedz mu o swoich obawach. Nawet jeśli nie masz całkowitej pewności, ale czujesz, że nie chcesz być teraz sama, poproś, by wrócił do domu. Jeżeli z jakichś powodów nie możesz się do niego dodzwonić (nie odbiera, w telefonie nie słychać sygnału itp.), pomyśl na spokojnie, z kim najlepiej się skontaktować.

Zamiast dzwonić do mamy czy siostry, która mieszka na drugim końcu miasta, może lepiej zatelefonować do sąsiadki? Obecność drugiej osoby z pewnością doda ci odwagi i poczucia bezpieczeństwa, a kiedy już będziecie razem, możecie na spokojnie poinformować twojego lekarza prowadzącego i jeśli będziesz tego potrzebować – inną bliską ci osobę.

Nie panikuj

Łatwo powiedzieć. Tyle, że w tej sytuacji to naprawdę niezwykle ważna rada. I nie chodzi nawet o to, że panika w niczym nie pomoże – ona może zaszkodzić. Pamiętaj, że teraz nie chodzi tylko o ciebie, ale także o twoje nienarodzone jeszcze dziecko – w tym momencie może liczyć tylko na ciebie, dlatego postaraj się maksymalnie skupić na tym, co robić.

Jeśli z jakichś powodów nie możesz skontaktować się z sąsiadką, zadzwoń do swojego lekarza prowadzącego i postaraj się opisać mu, co czujesz – jak często pojawiają się skurcze itp., a najlepiej – odpowiadaj po prostu na jego pytania. Lekarz z pewnością poinformuje cię, co robić dalej, a prawdopodobnie pozostanie z tobą w kontakcie telefonicznym przez cały czas. Jeśli nie możesz skontaktować się z lekarzem (nie odbiera, ponieważ przeprowadza badanie, jest w trakcie cesarskiego cięcia itp.), zadzwoń na pogotowie.

nogi kobiety oparte o ścianę

Oddychaj

Tego akurat nie trzeba ci mówić – robisz to teraz wyjątkowo intensywnie. To błąd! W oczekiwaniu na przyjazd partnera/karetki pogotowia, postaraj się oddychać tak, jak ćwiczyłaś pewnie już od połowy ciąży. Przepona – pamiętasz ten mięsień, prawda? Oddychanie przeponowe polega na tym, by -nabierając powietrza do płuc, jak najbardziej obniżyć przeponę, czyli mówiąc obrazowo – wypchnąć brzuch do przodu. Przy pełnym wdechu – po obniżeniu przepony, napełniają się powietrzem dolne, środkowe oraz górne części płuc. W czasie wydechu przepona się podnosi i pomaga usunąć z płuc zużyte już powietrze.

Podsumowując: nabieraj powietrze nosem, wydychaj ustami, w czasie wdechu wypinaj brzuch do przodu i zwróć uwagę na to, by wydech trwał około dwa razy dłużej, niż wdech. W momencie, kiedy głębokie wdechy nie pomagają ci już panować nad skurczami, postaraj się oddychać płytko i nieco szybciej, zachowując w miarę stały rytm. Spróbuj nie oddychać zbyt intensywnie, ponieważ może to doprowadzić do tzw. hiperwentylacji, która objawia się zawrotami głowy, mrowieniem i zaburzeniami widzenia. Gdyby coś takiego się zdarzyło, postaraj się oddychać do złączonych dłoni – tak, jakbyś dmuchała do papierowej torebki.

Przygotuj się na rozwiązanie

Mimo, że nadal masz nadzieję na nadejście pomocy przed czasem (i prawdopodobnie tak się stanie!), bądź gotowa na to, by w razie konieczności poradzić sobie samodzielnie.

Przekręć klucz w zamku, by umożliwić ratownikom dostanie się do twojego mieszkania. Jeśli jest ci duszno, otwórz okno. Umyj ręce i – jeśli to możliwe, także okolice krocza. Weź z łazienki kilka czystych ręczników, prześcieradeł czy pieluch tetrowych, a następnie rozłóż je miejscu, w którym będzie ci najwygodniej – na kanapie, na łóżku, obok łóżka. Jeśli dasz radę, przygotuj małą miedniczkę z ciepłą, ale nie gorącą wodą i postaw ją obok łóżka. Postaraj się znaleźć wygodną pozycję, miej pod ręką telefon komórkowy i butelkę z wodą.

Pomóż dziecku wyjść na świat

Jeśli czujesz, że wchodzisz w fazę parcia, nie próbuj się od niego powstrzymywać – to tylko wydłuży akcję porodową i przysporzy ci niepotrzebnego bólu. Pamiętaj, że ważne jest skorelowanie oddychania z wypieraniem – na samym początku skurczu partego weź głęboki wdech – nabierz jak najwięcej powietrza i postaraj się je zatrzymać. Kiedy czujesz, że nastąpił tzw. szczyt skurczu (na sali porodowej informuje o tym położna, ale zaufaj swojej intuicji), przyj z całych sił i tak długo, jak długo jesteś w stanie zatrzymać oddech. W czasie jednego skurczu możesz przeć kilka razy, ale pamiętaj, by przed każdym parciem wziąć wdech. Gdy skurcz minie, postaraj się oddychać spokojnie, by nabrać sił.

Jeśli czujesz, że główka wydostaje się na zewnątrz, postaraj się nie przeć – oddychaj szybko i płytko albo powoli wydmuchuj powietrze, możesz też delikatnie naciskać na okolice krocza.

Gdy główka przejdzie przez kanał rodny, delikatnie ujmij ją w dłonie i leciutko skieruj ku dołowi (nigdy nie ciągnij!), co ułatwi przejście barków. Gdy widzisz, że pojawia się górna część ramion, lekko unieś główkę malca. Po przejściu rączek maleństwo powinno swobodnie „prześlizgnąć się” przez kanał rodny.