Mówią, że bycie mamą to jak praca na dwa i pół etatu? Te badania z pewnością były robione przed pandemią!
Bycie mamą – pracującą mamą – w dobie szalejącej epidemii koronawirusa to co najmniej cztery fuchy w jednym.
Pierwszy etat – opieka nad dzieckiem. Drugi etat – gotowanie. Trzeci – sprzątanie (domu i „biura” w jednym). Czwarty – praca zawodowa. Ten ostatni wymaga zdecydowanie najwięcej sprytu i lawirowania. Musisz tak wypełniać swoje obowiązki, by pracodawca nie zorientował się, że ciągniesz trzy inne. Paradoks: prezes tych pozostałych doskonale zdaje sobie sprawę z czwartego. I mówiąc krótko – ma to gdzieś. Bo to jego polecenia masz wykonać w pierwszej kolejności.
Cztery etaty i dwóch szefów
Zasady są jasne. Ma być pojedzony, wybawiony i zadowolony. Inaczej zapomnij o tych swoich mejlach, kolach i videoczatach. I nieważne, czy prezes dopiero raczkuje w świecie biznesu czy ma już na koncie 10 lat doświadczenia. W sumie to nie wiadomo, który gorszy. Bo ten pierwszy – choć sporo wymaga, to w zasadzie się nie czepia. O ile rzecz jasna dasz mu jeść, pić, przewiniesz, wyprowadzisz, dasz ulubioną zabawkę i własny telefon.
Ten ostatni bywa bardziej upierdliwy. Nie wystarczy, że nakarmisz. On ma ZDALNE LEKCJE. Pojęcie znienawidzone chyba przez wszystkich rodziców świata. Bo musi mieć internet 1000 megabajtów, a ty ciągniesz przez swoje video. Bo musi mieć ciszę, a ty właśnie masz wejście na kolu. Bo ma przerwę na obiad, a obiadu … jeszcze nie ma.

Jesteś pracującą zdalnie mamą? To ty zasługujesz na koronę
Szalejący od miesięcy wirus rzeczywiście zasługuje na koronę – dawno nikt nie dał tak popalić rodzicom. Po mistrzowsku wpędza w kompleksy wszystkie matki – te pracujące szczególnie. Matki, które jeszcze do niedawna czuły się elastyczne, wielozadaniowe, spełnione, dziś czują się przytłoczone, przeciążone i zagubione. W gąszczu piętrzących się obowiązków i talerzy. Przygniecione wyrzutami sumienia, co i rusz wyglądając rządowych konferencji (bo jak można czekać, aż ktoś wreszcie zabierze z domu twoje dziecko?!)
Pracująca mama w dobie pandemii działa na przeładowanej baterii. Ciągle musi być dostępna na 100 procent – nigdy nie może sobie pozwolić na spadek energii. A przecież każdy musi się kiedyś wylogować. Odłożyć wszystko na bok, pomyśleć wyłącznie o sobie. Im dłużej działasz na full, tym szybciej tracisz efektywność.

Pracująca mama ma dość…
… bycia sprzątaczką, kucharką, nauczycielką, opiekunką i pracownikiem w jednym. Dość udawania, że kiedy cały świat zwalił się na jej barki, ona nadal może poruszać się swobodnie. Między rozrzuconymi klockami, rozsypanymi chrupkami, stertą ubrań do prasowania i zadań do wykonania na wczoraj. Pracująca mama potrzebuje odpoczynku, odprężenia i poluzowania. Poluzowania obostrzeń.
To jednak wizja odległa jak kąpiel w wannie w środku tygodnia. Bez pielgrzymki pod drzwiami i krzyków, dlaczego zamknięte. Jedyne pocieszenie w tym, że wody nam nie zabraknie – trzecia fala właśnie nadciągnęła!
Jesteś pracującą zdalnie mamą? To ty zasługujesz na koronę.