Rotawirus. Oglądany pod mikroskopem kojarzy się z kołem ze szprychami, stąd też pochodzi jego nazwa – z łaciny „rota” – czyli koło.
Rotawirus atakuje głównie wiosną i zimą, czyli po prostu lubi chłód. Objawia się uciążliwą i gwałtowną gorączką oraz wymiotami. Czy rzeczywiście jest aż tak niebezpieczny dla najmłodszych? Jak się przed nim chronić? O czym należy pamiętać?
Grupa ryzyka
Szczególnie zagrożone wirusem są małe dzieci w wieku od 6. miesiąca do 2. roku życia. Jeszcze w pierwszych sześciu miesiącach maluch jest chroniony przez niedojrzały przewód pokarmowy i przeciwciała otrzymywane z mlekiem matki. Z biegiem czasu dzieci znoszą lepiej atak wirusa, więc bezdyskusyjnie najbardziej niebezpieczny może być on w drugiej połowie pierwszego roku życia – tym bardziej, że najłatwiej jest się nim zarazić w dużej grupie (żłobek, przedszkole). Dlatego ważna jest szczególna ostrożność, a gdy malec nieco podrośnie, jego samodzielne dbanie o higienę. Wirusem można zarazić się także poprzez kontakt z zanieczyszczoną powierzchnią (np. muszla klozetowa) oraz wydzielinami (ślina) lub drogą kropelkową (kichanie lub kaszlenie).
Na zakażenia tego typu cierpią również zwierzęta domowe, takie jak koty i psy, więc jeśli dziecko przebywa w ich otoczeniu, ryzyko automatycznie wzrasta.
Kiedy bić na alarm?
Co naprawdę powinno na nas zaalarmować, to gwałtowne wymioty i ostra, wodnista biegunka. Pierwszy objaw zapowiadający rotawirusa to podwyższona temperatura, ale akurat ten stan może wskazywać na wiele innych dolegliwości. Co naprawdę powinno na nas zaalarmować, to gwałtowne wymioty i ostra, wodnista biegunka. Dziecko staje się bardzo słabe i senne, ryzykuje wtedy odwodnienie, które objawia się poprzez spierzchnięte usta, zapadnięte gałki oczne oraz łatwość, z jaką możemy złapać je za skórę (tworzą się fałdy).
Ostry dyżur?
To lekarz decyduje, czy dziecko z podejrzeniem rotawirusa ma trafić do szpitala, czy też jego stan nie jest aż tak poważny. W szpitalu najpierw poddaje się badaniu kał, aby ustalić, czy rzeczywiście mamy do czynienia z rotawirusem. Potem dziecko dostaje się pod kroplówkę, która uzupełnia płyny i elektrolity. Pobyt w szpitalu trwa niestety kilka dni – aż do czasu, gdy będzie ono mogło odżywiać się w normalny sposób.
Sposoby domowe
Często jednak rotawirus nie jest aż tak niebezpieczny, a żeby go pokonać wystarczy kilka sprawdzonych domowych sposobów. Najlepiej jednak podjąć taką decyzję w przypadku dzieci troszkę starszych, ponieważ organizm takiego szkraba powinien spokojnie poradzić sobie z dolegliwością przy naszej pomocy. Przede wszystkim należy zadbać o odpowiednią ilość płynów, ponieważ walczymy z zagrażającym odwodnieniem. Nie powinno się więc przerywać karmienia piersią. Jeśli karmimy butelką, przerwijmy tę czynność i podawajmy chłodną wodę – ciepła może sprowokować dalsze sensacje żołądkowe (najlepiej ¾ szklanki na kilogram masy ciała). Po czterech godzinach maluch powinien jednak znów otrzymać butelkę – nie można zapominać przecież o odżywianiu. U dzieci starszych można podawać marchwiankę, węgiel leczniczy, kaszkę a także jogurt probiotyczny, ponieważ dobroczynne bakterie także mogą pomóc.
Nie lecz sam
O ile można leczyć wirusa sposobami domowymi, o tyle nie mamy prawa podejmować ryzyka i podawać dziecku jakichkolwiek leków bez konsultacji z lekarzem.
Niestety, jeżeli biegunka zamiast ustępować nasila się, wystąpiły objawy odwodnienia, koniecznie trzeba udać się z dzieckiem do lekarza.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Możemy też zaszczepić dziecko przeciw rotawirusom, a jest to szczególna szczepionka, bo w formie doustnej. Co można zrobić, żeby zmniejszyć ryzyko zarażenia dziecka rotawirusem? Przede wszystkim jak najdłużej powinno się karmić je piersią (w ten sposób dostarczamy mu przeciwciał!), a także używać w miarę możliwości jedynie pieluszek jednorazowych. Kiedy malec podrośnie, kładźmy nacisk na higienę – mycie rąk i zwracanie uwagi na to, co się je jest w stanie zdziałać cuda. Możemy też zaszczepić dziecko na rotawirusy, a jest to szczególna szczepionka, bo w formie doustnej. Powinna ona zapewnić ochronę malca na okres dwóch lat. Na taką opcję możemy się zdecydować tylko przed upływem 24 lub 26 miesiąca życia dziecka.
Bez paniki
Jak wspomniano powyżej, rotawirusy są bardzo groźne, ale tylko dla małych dzieci – szczególnie w drugim półroczu życia. Wtedy też powinniśmy podejmować środki ostrożności i szczególnie uważać na wszelkie niepokojące objawy. Jednak wraz z dorastaniem dziecka nie musimy przywiązywać do wirusa aż tak wielkiej wagi – organizm uczy się lepiej sobie z nim radzić, a dużo bardziej niebezpieczne staną się inne zagrożenia. Poza tym, jeśli maluch będzie żył „pod kloszem”, zamiast zaprawiać się w boju z bakteriami, efekt może być odwrotny od zamierzonego – a przecież o zdrowie i odporność dziecka chodzi nam wszystkim.