Rozciągamy dobę mamy – jak zarządzać czasem?

Dziecko, praca, dom na głowie – ty chyba jesteś z żelaza – słyszymy w jednej z reklam. To prawda, w momencie, kiedy na świecie pojawia się dziecko, obowiązków nagle stukrotnie przybywa, a czas jakby zdaje się kurczyć.

Czas mamy


Podziel się na


Czy można z napiętego do granic planu dnia uszczknąć choćby chwilę dla siebie? Wystarczą dobre chęci, trochę optymizmu, a jesteśmy w stanie sprawić, że i doba okaże się nieco dłuższa. Niemożliwe? A jednak!

Układamy plan dla mamy

Kiedy na świat przychodzi dziecko, „wyrobienie się” z pracą, domowymi obowiązkami, a do tego jeszcze pielęgnacją maluszka – zdaje się wręcz graniczyć z cudem. Pomysł na to, by choć przez chwilę odpocząć i znaleźć kilka minut dla samej siebie, już nawet nie graniczy – to po prostu cud. A jednak niektóre mamusie, mimo rosnącej liczby obowiązków tryskają humorem i energią, a dziecko – jak to zwykło się mówić – wręcz odejmuje im lat. W czym tkwi sekret? W tym oto, że postępują według jednej istotnej zasady: nie to jest ważne, ile czasu mamy do dyspozycji, ale to – jak efektywnie go wykorzystamy.

Jak zarządzać czasem, którego ciągle brakuje?

Warto podzielić zadanie na pomniejsze czynności, które można wykonać w stosunkowo krótkim czasie. Po każdej partii – krótka przerwa.

Pplan dnia mamy

Plan to podstawa

Można łatwo zaobserwować, że maluszek nie potrzebuje dużo czasu na to, aby wypracować dla siebie optymalny plan dnia. Ma określone pory snu, jedzenia, zabawy itd. Postarajmy się to jak najlepiej wykorzystać! Zaobserwujmy i spiszmy typowe godziny, w jakich maluszek bywa głodny, w jakich chce się bawić, a kiedy zazwyczaj pozwala nam na chwilę wytchnienia. Dzięki takim informacjom będziemy w stanie wypracować także własny, dopasowany do planu pociechy, rozkład dnia. Pozwoli to wykreślić z 24. godzin, które mamy do dyspozycji te, podczas których raczej nie ma co liczyć na „wolne” i takie, w których maluszek z reguły nie wymaga od nas wzmożonej uwagi (co oczywiście nie oznacza, że zostawiamy go bez opieki!) Po kilkunastu dniach takiej obserwacji, przedstawmy same sobie swoją „dyspozycyjność”. Oczywiście najlepiej już na wstępie zrezygnować z planowania zadań z dokładnością do minut – to się nie sprawdzi. Trzeba od razu uwzględnić wszelkie możliwe poślizgi i niespodziewane obsunięcia. Chodzi po prostu o to, abyśmy były w stanie wyliczyć, ile czasu dziennie maluszek nam zostawia, a ile z reguły – zagarnia dla siebie.

Koncentracja – kluczem do sukcesu

Wydłużaniu naszych codziennych czynności często winne są problemy z koncentracją. Skupienie się na jednym, konkretnym zadaniu bywa trudne, kiedy głowa zajęta jest tym, co jeszcze zostało do zrobienia. Dlatego właśnie już na wstępie określmy nasze priorytety. Te zadania, które rzeczywiście powinny być zrobione na przysłowiowe wczoraj, wysuńmy na czoło listy, zaś pozostałe – przesuńmy za margines. Więcej nawet – jeśli wykonamy wszystkie zaplanowane zadania szybciej, niż przewidywałyśmy, nie wyrabiajmy 120 procent normy! Czasy przodowników pracy już minęły. Skoro czasu jeszcze zostało to znak, że nasz plan działa – nie szukajmy dodatkowych zajęć i nie zaburzajmy tego, co tak pieczołowicie rozpisywałyśmy. Jeżeli podejmiemy kolejne zadanie (np. weźmiemy się za stertę ubrań do prasowania, która według planu przeznaczona była na kolejny dzień), a w trakcie pracy ogarnie na zmęczenie – porzucenie zadania w połowie szybko spowoduje, że uczucie dumy zastąpi frustracja i rozżalenie – znowu nie zdążyłam!

Dwa w jednym

Zalecenie optymalnego skupiania się na wykonywanej czynności może sugerować, że najlepiej wykonywać jedną rzecz w jednym czasie. Rozdrabnianie się na pomniejsze czynności może sprawić, że każdą z nich wykonamy byle jak, a poprawianie „fuszerki” sprawi jedynie, że na dane zadanie przeznaczymy dwa razy tyle czasu, ile pierwotnie planowałyśmy. Nie do końca jest to prawdą. Oczywiście sprawdza się to w przypadku podobnych do siebie zadań. Trudno przykładowo łączyć dwie czynności fizyczne (np. jednoczesne sprzątanie i gotowanie) czy umysłowe (np. praca i nauka przy TV). W takim wypadku oczywiście odizolowanie się od wszelkich bodźców rozpraszających uwagę zwiększa istotnie naszą produktywność. Łączenie dwóch czynności może dawać pozytywny efekt, jeżeli są to czynności skrajnie różne – np. prasowanie czy gotowanie w czasie emisji ulubionego serialu czy sprzątanie i jednoczesne słuchanie płyty z nagraniem do nauki języka obcego. Kombinacji może być mnóstwo, a wszystko zależy od naszych osobistych upodobań.

Dziel zadania

Jeżeli przykładowo, według naszego planu, wtorek jest dniem prasowania – nie musi to oznaczać, że spoczniemy dopiero, kiedy ostatnia koszulka malucha wyląduje w szafie złożona w równą kosteczkę. Ogrom czekających nas zadań może demotywować, a ich monotonia raczej nie pomaga w szybkim uporaniu się z obowiązkiem. Warto więc podzielić zadanie na pomniejsze czynności, które można wykonać w krótkim stosunkowo czasie. Teraz koszulki, potem śpioszki, a na końcu własne ubrania. Po każdej partii – krótka przerwa.

Plan dnia mamy

Przyjemne z pożytecznym

Pamiętając o tym, że nasz maluszek od czasu do czasu pozwala sobie na drzemkę – wykorzystujmy to! Zaprośmy do domu przyjaciółkę albo zabierzmy malucha do niej. A może wolimy spotkać się na mieście czy w parku? Spacer dobrze zrobi nie tylko nam, ale także dziecku. Zamiast robić zakupy w pośpiechu, w drodze ze spaceru, umówmy się na zakupy z sąsiadką czy siostrą. Podobnie z innymi obowiązkami – wyjście do banku, urzędu czy na pocztę – to wspaniała okazja, żeby spotkać się z ludźmi!

Mama niedoskonała – ale szczęśliwa!

Grunt to pozytywne podejście, a ono wymaga odrobiny pobłażliwości dla własnych niedoskonałości i zrozumienia, którego zwykle najbardziej odmawiamy właśnie sobie. Perfekcyjna pani domu istnieje tylko na szklanym ekranie, a i ona, jak można się domyślić, w życiu perfekcyjna nie jest. Gdzie tu logika – można by pomyśleć – z jednej strony plan i ścisłe przestrzeganie harmonogramu, z drugiej – tolerancja dla własnych słabości i „naciąganie” planu? Sęk w tym, aby plan ów uwzględniał te nasze ludzkie niedoskonałości i w razie ewentualnej słabości pozwolił uruchomić opcję: „przeczytaj później”…