Gdy wokół panuje pośpiech i wszechobecny wyścig szczurów przyszedł czas na zwolnienie.
Było już slow food – delektowanie się jedzeniem i celebrowanie posiłków; slow travel, slow live. Teraz przyszedł czas na powolne rodzicielstwo – slow parenting. Slow, czyli jakie? Przeciwstawiające się pośpiechowi, sterowaniu czasem dziecka, dokładnym planowaniu każdego dnia i godziny, tworzeniu dzieci idealnych we wszystkich dziedzinach życia.
Historia
Zjawisko nie jest tak nowe, jakby się mogło wydawać. Trend ten miał swój początek w latach 80. we Włoszech. A wstępem do niego była moda na celebrowanie posiłków w opozycji do fast foodów. Kontynuacją było zwolnienie w innych dziedzinach życia, także w rodzicielstwie. Miało to świadczyć o świadomym kreowaniu swojego życia. Świadome, powolne rodzicielstwo to odwrót od ciągłego nadzorowania, układaniu planu tygodnia i wysyłaniu maluchów na wiele zajęć dodatkowych.
Jakie jest dzisiejsze dziecko?
Przede wszystkim przepracowane. W Polsce panuje teraz tendencja do zapewnienia dziecku wszystkiego, co dla niego najlepsze. Zastanówmy się jednak, czy zajęcia dodatkowe od 4 miesiąca życia (basen, angielski, odnajdywanie uzdolnień), u kilkulatkach przynajmniej kilka zajęć tygodniowo (balet, konie, języki obce, muzyka, plastyka), a w szkole już zupełne zapełnienie kalendarza jest dla dzieci dobre?
Dziecko nie powinno być ciągle w centrum uwagi, jego organizm i psychika nie są w stanie wytrzymać takiego obciążenia. Coraz częściej konsekwencjami przeciążania dzieci są depresje, nadpobudliwości, choroby fizyczne. Rodzice kurczowo trzymają się faktu, że dzieci uczą się dużo szybciej niż dorośli. To prawda, zapominamy jednak, że dziecko przepracowane i przemęczone żadnej wiedzy nie przyswaja. By się czegoś nauczyć musi być szczęśliwe i wypoczęte, a mając kilka zajęć dodatkowych, bez czasu wolnego takim nie będzie.
Idea slow parenting
Slow living i slow parenting to pozwolenie sobie i dziecku na spontaniczność. Tak naprawdę jest to powrót do dzieciństwa naszego i rodziców. Do czasów kiedy maluchy spędzały czas wolny na podwórkach, trzepakach, biegając, grając w klasy i kapsle. Nikt wtedy nie narzucał nam, co mamy robić. Gdy wróciliśmy ze szkoły i odrobiliśmy lekcje, mogliśmy oddać się błogiej zabawie i nawiązywaniu kontaktów społecznych. Nie potrzebowaliśmy wtedy zabawek interaktywnych, by się uczyć i rozwijać. Wystarczyły patyki, skakanki, kapsle, by dać się ponieść fantazji i bawić całymi dniami.
Założenia slow parenting
Pozwól dziecku samemu odkryć kim jest i jak chce się rozwijać. Daj mu swobodę wyboru: nie twórz wypełnionego po brzegi kalendarza, jak u osoby pracującej na pełny etat. Pozwól się ponudzić i samemu rozwijać. Zamiast ciągle pędzić i zawozić dzieci na kolejne zajęcia, zabierz je na spacer, do lasu, parku, porysuj z nimi – po prostu poświęć im swój czas.
Twoje dziecko nie musi być perfekcyjne, nie musi umieć wszystkiego, by osiągnąć w przyszłości sukces. Dla rozwoju dziecka najważniejszy jest czas spędzany z rodzicami, dlatego nie pozwalaj mu siedzieć godzinami na komputerze, przed TV czy grać na konsoli. Dzieci poznają świat przez beztroskę, a nuda jest wspaniałą motywacją, by coś samemu wymyślić i stworzyć.
Proste zabawki zamiast komputerów
Pamiętacie jak wspaniale było się bawić patykami (chłopcy robili z nich karabiny, proce), zwykłymi szmacianymi lalkami i kocem (np. bawiąc się w dom pod balkonami)? Mimo braku nowoczesnych, rozwijających zabawek nasza fantazja podpowiadała nam wspaniałe pomysły na zabawy. To dopiero rozwijało! Dlatego zwolennicy slow parenting rezygnują ze skomplikowanych zabawek, bo ograniczają one możliwości samodzielnego odkrywania świata i rozwijania wyobraźni.
Jak wychowywać w formie slow?
Nie zarządzaj
Nie steruj życiem swojego dziecka, pozwól mu samemu dokonywać wyborów. To, że mając 4 lata lubi malować, nie znaczy, że na pewno zostanie malarzem. Daj mu po prostu cieszyć się dzieciństwem, rozwijać w swoim tempie. Nie zmuszaj malucha do rywalizacji już od żłobka, na to ma jeszcze czas. Dobrze podsumowuje to anegdotka: spotykają się przy autobusie dwie dziewczynki i rozmawiają. Jeśli ja przesunę swój angielski o godzinę, a ty nie pójdziesz na tenis, to będziemy mogły się pobawić szesnastego od 15.15 do 15.45.
Odpuść
Daj dziecku wolny czas! Zamiast zapisywać je na kolejne zajęcia, spędź aktywnie z nim ten czas, weź je na wrotki, zabierz do zoo. Pamiętaj – najwięcej nauczy się ono od ciebie, gdy ty będziesz odkrywać przed nim świat.
Uznaj zdanie dziecka
Czy chcesz, by dziecko było twoim projektem? Przeżycie jego życie to nie twoje zadanie, nie możesz go dokładnie zaplanować. Czy chciałabyś, by ktoś tak sterował tobą?
Nie oczekuj perfekcji
Każdy z nas ma prawo popełniać błędy, to przez nie i na nich się uczymy. Stworzenie idealnego pięknego, mądrego dziecka, wrażliwego humanisty ze ścisłym umysłem nie jest możliwe. Maluch, od którego się wymaga perfekcji we wszystkim, nigdy nie będzie szczęśliwy.
Zaufaj sobie
Czerp wiedzę z różnych źródeł, słuchaj rad innych, ucz się, ale ostatecznie sama decyduj, bo to ty wiesz, jakie jest twoje dziecko, czego potrzebuje i na ile je stać. Dlatego zaufaj swojej intuicji i swojej wiedzy.
Pozwól mu na lenistwo
Nie planuj wszystkiego, pozwól dziecku na samodzielny rozwój, na samodzielne decydowanie – co i kiedy chce robić. Pamiętaj, że ty też jesteś często zmęczona i nie masz ochoty na dodatkową pracę. Każdy człowiek przecież potrzebuje chwili tylko dla siebie. Twoje dziecko to nie robot, męczy się bardziej niż my i jest mniej odporny na stres. Dla jego rozwoju bardzo istotny jest odpoczynek, a nuda jest dobrym bodźcem do rozwoju wyobraźni.