Kiedy tata jest gwiazdą, a ojcostwo przebiega w blasku fleszy, łatwo o wrażenie, że taka rodzina najlepiej wychodzi na zdjęciach.
Z jednej bowiem strony można mówić o pewnej komercjalizacji ojcostwa, z drugiej zaś trzeba pamiętać, że takie zjawisko wbrew pozorom ma duży wpływ na uczynienie ojcostwa czymś modnym, pięknym i wręcz pożądanym.
Ojcostwo w pełnym blasku
W Hollywood trwa moda na dzieci – własne bądź adoptowane, a najlepiej kilka. Sesje zdjęciowe, pokazy dziecięcej mody, szukanie kandydatów na matkę czy ojca kolejnych dzieci to niemalże codzienność. W Los Angeles to oczywiście sposób na zarobienie pieniędzy i nikt się temu nie dziwi. Swoje sesje mają za sobą tacy gwiazdorzy jak Brad Pitt i Angelina Jolie, Michael Douglas wraz z Catherine Zeta-Johns, czy Kevin Federline i Britney Spears. Także i u nas popularne osoby chętnie pokazują się z dziećmi, czego przykładem jest chociażby Michał Wiśniewski. W Polsce możemy jednak dostrzec dalekie echa tego trendu i chociaż jest to wciąż czysta popkultura i pokaz, może z niej wyniknąć coś pozytywnego zarówno dla dzieci, jak i ich ojców. Kształtując modę i popularność taty, przedstawianego niczym grecki heros, półbóg, promuje się przecież samo ojcostwo. „Okładkowe” pokazywanie rodzicielstwa z pełnią jego blasków i unikaniem trudnych spraw rodzi jednak też i wątpliwości – jak każda broń obosieczna czy przysłowiowy kij o dwu końcach. Pamiętajmy, że ojciec może być młody, przystojny, zaradny i spełniony, ale kiedy blask fleszy gaśnie od pewnych spraw, jak przewijanie, karmienie, spacery, nieprzespane noce, nawet jemu nie uda się uciec. Każdy z nas musi więc stawić czoła odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą wychowywanie dziecka. I to jest najbardziej istotne.
Gwiazdorskie nawyki
Sławni ojcowie często nadają swoim dzieciom oryginalne imiona. Kompleksy, moda? – nieważne – liczy się to, żeby nie popłynąć z prądem i uniknąć wyboru imienia-kuriozum. Syn Nicolasa Cage’a nazywa się Kal-El, a to dziecięce imię Supermana z czasów, gdy mieszkał jeszcze na… planecie Krypton. Ojciec wyczytał je w komiksie i zdecydował się właśnie takie imię nadać swojemu synowi. Trzeba przyznać, jest to dość uderzający wybór. Tymczasem w Polsce, na szczęście, nie ma aż takiej dowolności w doborze imion, choć nasze rodzime gwiazdy starają się temu zaprzeczyć. W małżeństwach Michała Wiśniewskiego czy Katarzyny Figury, możliwym stało się obejście tych zasieków. Rezultat? – Vivienne Viena, Koko Claire i Kaszmir Amber.
Też bądź gwiazdą!
Biorąc więc naukę z panującej mody na ojcostwo wśród gwiazd, weźmy z niej tylko to, co najwartościowsze i wyciśnijmy jak cytrynę – nie dajmy jednak sami się wycisnąć! Pokażmy, że stać nas na zapewnienie całej rodzinie i dziecku szczęścia, nie zapominając o nas samych. Miejmy też świadomość, że nas nie wyręczy horda niań, prywatnych nauczycieli i lokajów – na co zawsze może liczyć plakatowy gwiazdor. Ale w ten sposób to my będziemy górą – bo zbudujemy prawdziwą więź i relacje z naszym dzieckiem, a papierowy idol tłumów pewnie też tak naprawdę będzie dla swoich dzieci kimś zupełnie innym niż wiecznie uśmiechająca się postać z okładki. Jeśli nie – tym gorzej dla niego, a tym lepiej… Zgadnij dla kogo, tato!