Depresja poporodowa to nie wymysł świeżo upieczonych mam, ale poważna choroba. Test Becka ma pomóc w ocenie ryzyka wystąpienia schorzenia!
Ostatnio w sieci głośno jest o nowych standardach okołoporodowych. Jednym z takich „standardów” jest tzw. test Becka, który ma stać się badaniem przesiewowym obowiązkowym dla wszystkich przyszłych mam. Na czym ma polegać i przed czym chronić?
Depresja poporodowa to nie żart
Dojście do tego, że depresja poporodowa to naprawdę poważny problem, a nie fanaberia świeżo upieczonych mam, zajęło naszemu społeczeństwu stosunkowo dużo czasu. Na szczęście coraz więcej osób rozumie już, że kobieta, która właśnie została matką jest wyjątkowo narażona na pojawienie się tego rodzaju problemu i że sama ciąża jest „predyspozycją” do jego wystąpienia. Oczywiście nie każda matka, doświadczająca smutku i przygnębienia „musi” mieć depresję. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, w tym okresie wielu kobietom zdarzają się wahania nastrojów, rozdrażnienie i podenerwowanie na zmianę z radością i euforią. O ile jednak spadek energii i gorszy humor nie utrzymują się stale, można je uznać za normalne „uroki” macierzyństwa. Problem pojawia się w momencie, kiedy wspomniane nastroje biorą górę – utrzymują się praktycznie przez cały czas. Taki stan świeżo upieczonej mamy powinien zaalarmować. Pytanie jednak, kogo?
No właśnie. Świeżo upieczone mamy – zwłaszcza te, które zostały matkami po raz pierwszy, nie zawsze wiedzą, co jest „normalne”, a co nie do końca. Co mogą uznać za zjawisko typowe, a co za objaw wymagający konsultacji z lekarzem. Tym bardziej, że o problemach psychicznych mówi się trudno. Zwłaszcza, będąc w stanie, który „powinien” napawać euforią i radością. Przekonane, że ich odczucia i emocje są złe, niewłaściwe, że nie powinny ich doświadczać, mamy często nie potrafią o nich mówić. Symptomy depresji można zauważyć – powie ktoś pewnie. Teoretycznie i nie zawsze. Kto ma zwrócić na nie uwagę? Partner, który również znalazł się w nowej dla siebie sytuacji i dopiero odnajduje się w nietypowej roli? Rodzice, znajomi, którzy w pierwszej kolejności zwracają uwagę na dziecko? Tym prostym sposobem depresja poporodowa często rozwija się w ukryciu, czyniąc coraz większe szkody w psychice świeżo upieczonej mamy.
Test Becka w standardzie
Miejmy nadzieję, że to już przeszłość. Nowe standardy okołoporodowe mają sprawić, że żadna mama nie zostanie już z depresją sama. Ma w tym pomóc tzw. test Becka, któremu ma być poddawana każda ciężarna. Celem testu jest oszacowanie ryzyka wystąpienia depresji już po urodzeniu dziecka. Ocena ryzyka ma być przeprowadzona trzy razy: pomiędzy 11. a 14. tygodniem ciąży, pomiędzy 33. a 37. tygodniem ciąży (w czasie wizyt kontrolnych u lekarza prowadzącego) oraz po porodzie (w czasie wizyty położnej).
Jak ma wyglądać badanie? Ma mieć formę testu wielokrotnego wyboru, składającego się z 21 pytań/kwestii – przeprowadzenie całości ma zająć nie dłużej niż 20 minut. Mają one dać lekarzowi/położnej informacje o samopoczuciu pacjentki i odczuwanych przez nią emocjach. Dotyczą m.in: uczucia smutku i przygnębienia, martwienia się o przyszłość, podejścia do obowiązków, zadowolenia z samej siebie, poczucia winy, kłopotów ze snem, poczucia atrakcyjności, apetytu, a nawet myśli samobójczych. Jeżeli wynik testu będzie sugerował, że kobieta może mieć problem z psychiką po urodzeniu dziecka, lekarz będzie kierował ją na wizytę do psychiatry. Oczywiście nikt przyszłej mamy do takiej wizyty nie zmusi – jeśli nie będzie chciała, nie dostosuje się po prostu do zalecenia lekarza.
Pozostaje jedynie wątpliwość, jak lekarze – i same pacjentki – będą podchodzić do badania. Czy kobiety będą dzielić się prawdziwymi odczuciami i emocjami? Czy będą szczere? Czy lekarze będą podchodzić do badania wystarczająco „poważnie”, czy też będą traktować je jako rutynowy test, który po prostu trzeba „odhaczyć”? Czas pokaże. Mimo wszystko, test Becka w standardzie to spory krok do przodu. Nawet jeśli nie wykryje depresji u kobiet, które świadomie zdecydują się ją ukryć, jest szansą dla tych, które nie radzą sobie ze swoją psychiką – wiedzą, że mają problem, ale nie wiedzą, komu o nim powiedzieć i gdzie szukać pomocy.