Wasz maluszek ma już prawie 1,5 roku, a nadal nie opuszcza mamy na krok? Ba! On nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mama mogłaby choć na chwilę z niknąć mu z oczu!
Psychologowie uspokajają, że ten akurat „nałóg” nie jest niebezpieczny, a co więcej – zupełnie naturalny. Tłumaczy je tzw. subfaza powtórnego zbliżenia, która rozpoczyna się w wieku około 15 miesięcy.
W tym właśnie okresie dziecko zaczyna sobie uświadamiać, że rodzice są odrębnymi osobami, mają własne zajęcia i potrzeby. I to właśnie – paradoksalnie – owocuje zwiększoną potrzebą kontaktu z matką, wzmożoną skłonnością do reagowania lękiem na możliwość separacji, z której to ewentualności dziecko co dopiero zdało sobie sprawę.
To jednak faza bardzo trudna dla samego maluszka – jest pełna sprzeczności. Z jednej strony potrzeba nieustannego towarzyszenia mamie, która mogłaby się oddalić, z drugiej jednak – rodzące się poczucie własnej odrębności i pragnienie samodzielności. Jak zauważają specjaliści, niepomyślny przebieg tej fazy może prowadzić do deficytów w poczuciu własnej wartości i odrębności, przyszłych konfliktów pomiędzy potrzebą bliskiego kontaktu z ludźmi oraz obawą przed wszelkimi nowymi kontaktami.
Monitoring non-stop
To jednak, że uzależnienie dziecka od matki w pierwszym okresie jego życia nie jest zjawiskiem niepokojącym nie oznacza, że nie ono jest kłopotliwe i męczące – szczególnie dla będącej pod stałym „monitoringiem” mamusi. Usamodzielnianie się dziecka trwa wiele miesięcy i wymaga sporej cierpliwości, ale jednocześnie – bardzo dojrzałego podejścia. Przyzwalanie na obecność przy mamie przez tzw. 24/h nie wyjdzie na dobre ani jej samej, ani tym bardziej maluchowi.
Najlepszym, co można w takiej sytuacji zrobić, to pomóc dziecku w stopniowym i bezbolesnym rozluźnieniu istniejących więzów. Dlatego też mama nie powinna biec na każde zawołanie dziecka i reagować na każdą jego potrzebę, zanim ono samo zdąży ją sobie uświadomić. Równocześnie jednak, warto zadbać o to, by nie popaść ze skrajności w skrajność. Jeśli dziecko nie będzie otrzymywało tyle uwagi, ile naprawdę potrzebuje (co – zauważmy – nie jest równoznaczne z tym, o ile uwagi się domaga), będzie dopraszało się jej coraz natarczywiej.
Dzielcie się opieką
Rodzice powinni od samego początku przyzwyczajać pociechę do tego, że opiekują się nią w równym stopniu. Może się to wydawać niemożliwe, bo przecież mało która para może sobie pozwolić na równoczesną opiekę nad maluchem (rodzice z reguły dzielą się urlopem bądź decydują na to, że wolne „na dziecko” bierze jedno z nich).
Wspomniany podział nie musi więc polegać na równej ilości czasu poświęcanego dziecku, ale na „równości” obowiązków, jakie przypadają rodzicom (nie tworzymy podziału na zadania dla mamy i taty, ale każde z nas malucha przewija, karmi, kąpie, przebiera itd.). Dzięki temu dziecko nie będzie kojarzyło mamy z zajęciami „bliskimi”, wzmacniającymi więź i zaufanie, a taty – jedynie z zabawą.
Zanim wrócę…
Chociaż może się nam wydawać, że nasze dziecko nie wszystko jeszcze rozumie, ciągłe powtarzanie określonych komunikatów i łączenie ich z danymi czynnościami sprawia, że maluch także je ze sobą kojarzy, a dzięki temu czuje się bardziej pewnie. Kiedy więc mama musi zostawić dziecko samo, powinna wyraźnie zaznaczyć, że do niego wróci i zaproponować zrobienie w tym czasie czegoś konkretnego, np. Zanim wrócę, popilnuj misia; Zanim wrócę, zajmij się przez chwilę laleczkami itp.
Jeżeli dziecko będzie kojarzyło słowo „wracać” z chwilową nieobecnością mamy, a następnie z szybkim jej powrotem, będzie wiedziało, że zniknęła ona tylko na chwilę i jej brak nie będzie go niepokoił.
Nie zniknęłam!
Jeżeli dziecko reaguje histerycznie na każdą, chwilową nawet nieobecność mamy, warto go z nią oswajać w jak najdelikatniejszy sposób. Przykładowo, mama wychodząc do innego pokoju może cały czas rozmawiać z dzieckiem, opowiadać, co robi, zadawać pytania, a nawet nucić piosenkę. Dzięki temu dziecko zrozumie, że mamusia, znikając z pola widzenia nie znika zupełnie, ale jest w innym miejscu. To przekonanie je uspokoi.
Jak jednak wiadomo, czasami konieczne jest wyjście z domu i pozostawienie malca pod opieką innej osoby, a wtedy pozostawanie w stałym kontakcie nie jest możliwe. Warto, by mama uświadomiła dziecku fakt, że wychodząc, nie znika na długo i ciągle jest w zasięgu. Dlatego zamiast drastycznie przyzwyczajać dziecko do swojej nieobecności, znikając na kilka godzin, mama powinna wykonać telefon do domu i przypomnieć maluszkowi, że niebawem do niego wróci.
Pamiętajmy, że rodzice powinni dbać o to, by być dla dziecka przewidywalnymi, co zapewni mu tak potrzebne poczucie bezpieczeństwa. Powinni także często praktykować gesty i komunikaty, świadczące o ich przywiązaniu do malucha, co upewni go w przekonaniu, że równie jak ono, nie lubią się z nim rozstawać…