Młodemu tacie nie jest lekko. Czasem postrzega dziecko jako swoistego „rywala” do serca własnej żony, boi się odtrącenia czy oziębienia wzajemnych relacji z partnerką.
Trzeba pamiętać, że to przede wszystkim kobieta przechodzi przez zawirowania emocjonalne i burzę hormonów. „Baby blues” czy depresja poporodowa to nie tylko puste hasła encyklopedyczne. A my – mężczyźni możemy postarać się wesprzeć nasze związki… zaczynając od pracy nad sobą.
Cierpienie uszlachetnia… – tylko kto chce cierpieć?
To dzięki dziecku tworzymy pełną rodzinę, ale jego pojawienie się – nowe obowiązki, stres i zmęczenie – czasem wywołują małżeński kryzys. Pojawienie się dziecka oznacza koniec beztroskiego życia, a początek troskliwej i wymagającej opieki nad malcem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ciężkie, nieprzespane noce i ciągły brak czasu dla siebie może doprowadzić do frustracji i złych emocji. Skupienie się kobiety tylko na dziecku bądź brak zainteresowania nim u ojca – to tylko kilka z punktów zapalnych. Do tego dochodzą przecież bardzo ważne – szczególnie u młodych rodziców – problemy dotyczące sfery kontaktów seksualnych, kwestia kompleksów związanych z brakiem poczucia akceptacji i bycia atrakcyjną, wzajemnego niezrozumienia i zmian zachodzących w psychice kobiety. Efekt – młodzi rodzice nie czuja się już kochani, obwiniając się nawzajem o zaistniałą sytuację.
Niepewny grunt dla egoistów
Nie każdemu tacie łatwo przychodzi zrozumieć fakt, że kobieta zarówno w trakcie ciąży jak i tuż po niej przechodzi burzę emocjonalną – co powoduje zmienne nastroje i nieobliczalne zachowania. W związku z tym ojciec-egoista, skoncentrowany tylko na własnej osobie; bądź para, która myśli tylko o własnej przyjemności, wchodzą na trudny dla siebie grunt. Muszą nauczyć się nie tylko brać, ale też i dawać, jednocześnie czerpiąc z tego satysfakcję. Należy więc podejść dojrzale do sytuacji i podzielić obowiązki, biorąc pod uwagę okoliczności i własne predyspozycje. Pamiętaj tato, że szczęśliwi rodzice są podstawą szczęścia dziecka. Wiecznie zmęczony i burkliwy ojciec, sfrustrowana mama, rodzice żyjący w zupełnie odrębnych, niedostępnych światach z pewnością nie pomogą dziecku w uzyskaniu równowagi wewnętrznej i nie przyczynią się do jego szczęśliwego dzieciństwa.
Dzieci swoich… dzieci
Niektórych ojców można określić jako dorosłych chłopców, a przecież dzieci nie powinny wychować dzieci. Wiele matek zakuwa więc w kajdany swoich dorosłych „synów”, a tych zadowala rola wiecznych chłopców, za których wszystko załatwi mama. W ten sposób dochodzi do nieuchronnego konfliktu na linii teściowa-żona. To działa również w drugą stronę, kiedy kobieta grozi wyprowadzeniem się do mamy – bo wykorzystywanie osób trzecich zawsze prowadzi do zaognienia konfliktów. Na pewnym etapie trzeba zrozumieć, że czas beztroskiej zabawy się skończył, a zaczęła się odpowiedzialność. Należy konsekwentnie uniezależnić się od rodziców i zacząć działać na rachunek własny – bo to Wasze dziecko i Wasze życie.
Bądź (troszkę) twardy, tato
Są też tatusiowie – mięczaki, unikający wszelkich konfliktów, wycofujący się przy każdym napotkanym problemie. To też nie jest dobra strategia, kobieta nie czuje się przy Was bezpieczna, dzieci nie rozwijają w sobie zdecydowania, ambicji i pewności siebie. Może to również doprowadzić do sytuacji, w której dziecko będzie szukało autorytetu poza domem.
Powrót taty
Inni ojcowie zostawiają mamę samą na placu boju, wychodząc założenia, że oni robią swoje po prostu przynosząc do domu pieniądze. Nie zauważają, że kobieta pozostaje osamotniona, zamknięta w czterech ścianach, poświęcając się w pełni pracom domowym, kuchni i dziecku. Spychając ją do roli kury domowej mają często pretensje o to, że między nimi nie jest jak dawniej, ale nie zadają sobie też trudu, żeby zastanowić się nad oczywistą przyczyną tego faktu.
Tymczasem istnieje pewna prosta zależność – jeśli coś złego dzieje się w rodzinie – to i w pracy pojawiają się kłopoty; jeśli w pracy pojawiają się problemy – rodzina jest dla Ciebie bezpieczną przystanią, która daje możliwość odbudowania wewnętrznej równowagi. Kochając – należy traktować się po partnersku i słuchać siebie nawzajem, pracować nad kompromisem, bo małżeństwo to też sztuka dyplomacji, a przede wszystkim zrozumienia drugiej – tak przecież bliskiej nam – osoby.
Pielęgnuj piękne chwile
Spokojne ustalenie zasad i obowiązków, wspólna odpowiedzialność za związek i dziecko pomogą wyciągnąć kobietę za rękę z głębi kryzysu, jaki może spowodować brak psychicznego i fizycznego wsparcia ze strony męża. Cierpliwość i wyrozumiałość w połączeniu ze szczerym uczuciem są zaś najlepszą metodą na wsparcie mężczyzny i wspólne pokonanie przeciwności losu. W ten sposób wszystkie wylane łzy skroplą się w oczko pierścionka na palcu żony, a zwiędnięte kwiaty i liście nie powędrują do kosza, ale do książek – na pamiątkę pięknych chwil, jako wyraz Waszej miłości.