Wychowanie bez pieluch od urodzenia – nowa moda?

Trening czystości to dla rodziców – i samego malca, nie lada wyzwanie. Wielu z nas zastanawia się, kiedy jest ten najlepszy moment na podjęcie próby odzwyczajenia dziecka od pieluszki.

tata przebiera dziecku pieluchę


Podziel się na


Naturalna Higiena Niemowląt

Tak fachowo nazywa się podejście, o którym mowa we wstępie (Natural Infant Hygiene, czasami także Elimination communication). Jego zwolennicy są przekonani, że jednorazowe pieluszki to wymysł naszych czasów i kompletnie nie są potrzebne w wychowaniu dziecka. Co jeszcze ciekawsze, także te wielorazowe uważają za zupełnie bezużyteczne i zachęcają, by podejść do dziecka „na poważnie” i z szacunkiem. Czyli jak? Bez pieluszki. Mimo, że moda na wychowanie bezpieluszkowe istnieje już od dawna, w ostatnim czasie zyskuje coraz większą popularność. Autorką wspomnianych wyżej terminów jest Ingrid Bauer, która ponad 15 lat temu wydała znamienną książkę pod równie znamiennym tytułem: „Diaper Free! The Gentle Wisdom of Natural Infant Hygiene” (czyli z polskiego: „Bez pieluch od urodzenia. O naturalnej higienie niemowląt”).

Zgodnie z tą zasadą rodzic powinien spełniać w pierwszej kolejności cztery podstawowe potrzeby dziecka, a tymi są: jedzenie, spanie, przytulanie i – wypróżnianie właśnie. O ile większość rodziców stara się odpowiadać na pierwsze trzy, o tyle nie zaprzątają sobie szczególnie głowy tą ostatnią. Sprawę załatwia pieluszka. Załatwia albo i nie. Zdaniem zwolenników Natural Infant Hygiene -niekoniecznie. Bo dziecko posiada także potrzebę bycia czystym – mimo, że w pierwszych tygodniach swojego życia nieszczególnie ją przejawia. Pieluszka tymczasem zmusza je do pozostawania „brudnym” do momentu, aż rodzic nie zdecyduje się sprawdzić, czy nie nadeszła przypadkiem pora na zmianę pampersa.

mama ubiera niemowlaka

Bez pieluchy, czyli jak?!

To pytanie z pewnością zadaje sobie większość rodziców, którzy o wychowaniu bezpieluchowym nie słyszeli. Przecież nawet nauczenie roczniaka sikania do nocnika to wyzwanie na medal – a co dopiero noworodka! A jednak dobry opiekun – zdaniem zwolenników metody, powinien uważnie obserwować swoje maleństwo i starać się jak najlepiej odczytywać wysyłane przez nie sygnały. To prawda, że większość swoich potrzeb w pierwszym okresie życia malec sygnalizuje płaczem, ale rodzaj tego płaczu można odróżnić (podobno!). Inny sygnalizuje głód, inny zmęczenie, inny zniecierpliwienie, a jeszcze inny – załatwienie potrzeby fizjologicznej.

No właśnie, załatwienie, a nie chęć załatwienia. A jednak ci, którzy metodę stosują twierdzą, że istnieje określony rodzaj kwilenia, niepokoju, wiercenia się – czy nawet specjalny wyraz twarzy, które mogą zasygnalizować rodzicom dziecięcą potrzebę wypróżnienia. W momencie, kiedy ową potrzebę „wyłapią”, wówczas układają dziecko w odpowiedni sposób, który pozwala mu wypróżnić się do nocnika lub innego pojemnika. To wersja ekstremalna. Ci, którym idea się podoba, a jednak brak im na tyle samozaparcia, zakładają dziecku pieluszkę jedynie na czas nocy albo zdejmują dopiero w momencie, kiedy dziecko zaczyna wykazywać chęci „skorzystania z toalety”.

pieluchy

Bez pieluchy – bez wad?

Postarajmy się więc wskazać zalety i wady takiego podejścia. Zacznijmy od korzyści:

  • czystość i higiena – dziecko nie leży w zasikanej lub zabrudzonej pieluszce, co grozi odparzeniami,
  • funkcjonalność – dziecko nie przyzwyczaja się do pieluszki, dzięki czemu trening czystości w późniejszym czasie nie jest potrzebny,
  • zgodność z potrzebami – wypróżnianie się „poza pieluszkę” jest zgodne z fizjologią człowieka, zawijanie w nią – bądź co bądź – sprzeczne z naturalnymi ludzkimi potrzebami,
  • oszczędność: pieluszki pochłaniają sporą część rodzicielskiego budżetu – to pieniądze, które i w przenośni i w rzeczywistości – idą na śmietnik,
  • troska o środowisko naturalne – rodzina nie stosująca pieluszek produkuje znacznie mniej śmieci,
  • spokój psychiczny – znika problem zapomnianej pieluszki: rodzice nie muszą już pamiętać o pakowaniu pampersów do torby przed każdorazowym wyjściem z domu.

A teraz przyjrzyjmy się wadom, bo i takich, niestety, nie brakuje:

  • zdaniem lekarzy świadoma kontrola potrzeb fizjologicznych pojawia się u dziecka dopiero w okolicach 2. roku życia, a to znaczy, że wcześniej nie kojarzy ono odczuwania potrzeby fizjologicznej z jej skutkami – uświadomienie tego kilkutygodniowemu, a nawet kilkumiesięcznemu dziecku nie jest możliwe, a ewentualne „sukcesy” będą jedynie przypadkiem,
  • nieustanne próby sadzania dziecka na nocnik zbyt wcześnie mogą poskutkować tym, że w przyszłości będzie ono kojarzyło potrzeby fizjologiczne z dyskomfortem psychicznym,
  • każde dziecko rozwija się w swoim indywidualnym tempie, którego nie należy przyspieszać – tak jak nie powinno się sadzać dziecka dopóki samo „nie ciągnie się” do góry czy używać chodzika w celu przyspieszania nauki chodzenia, tak też nie warto odpieluchowywać noworodka.

Jak widać idea ma sporo zalet, ale i niemało wad – trudno ocenić ją jednoznacznie. Po głębszej analizie wspomnianych można stwierdzić, że wczesne odpieluchowanie – przeprowadzone ostrożnie i z odpowiednią wiedzą nie powinno wyrządzić dziecku szkody. Tyle że szkody nie wyrządzą mu też pieluszki, które (obok smoczka) można uznać za jeden z najwspanialszych wynalazków ludzkości.  Mimo wszystko jedna z zasad „bezpieluchowców” podoba nam się szczególnie: by w odpowiednim momencie wyłapać dziecięcą potrzebę wypróżnienia, trzeba uważnie obserwować dziecko – zarówno świadomy, jak i nieświadomy język jego ciała, spróbować nawiązać z nim bliskie porozumienie już od pierwszych jego dni.

Drodzy rodzice – jeśli sama idea wczesnego odpieluchowania nie jest wam bliska, warto zastosować tę jedną zasadę w codziennym życiu. Nawet jeśli pieluszki nadal będą malcowi potrzebne, wychowywanie w klimacie zrozumienia oraz szacunku dla jego potrzeb, rodzicielska uwaga, czujność i bliskość to najlepsze, co możecie mu podarować.